Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 04-08-2009, 12:39   #141
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
Andiomeme widząc, że obcy wyciera, chowa swój śmiercionośny oręż, a następnie dość składnie wyjaśnia przyczynę swego niespodziewanego przybycia, podeszła do wyraźnie nadal spiętego Alexa, dotknęła lekko jego ramienia i powiedziała spokojnym tonem:
- Myślę, że też powinieneś go wsunąć do pochwy.

Potem zwróciła się do nowoprzybyłego, najwyraźniej dość młodego, białookiego wojownika.
- Jak mówiłam wcześniej dziękujemy za pomoc, nie jesteśmy Ci jednak zobowiązani do tłumaczenia się z naszych problemów. Rozumiem jednak, że możesz mieć zastrzeżenia co do zasadności okaleczenia twojego brata. Nie zatrzymuję Cię wiec. Proszę, możesz go zabrać w całości, oraz wszystkie jego rzeczy i natychmiast opuścić nasz statek. My nie będziemy ryzykować niepotrzebnie życia, ale jeśli tobie to nie przeszkadza jak mogę oponować?
Alexandrze czy mógłbyś przynieść naszemu wychodzącemu znajomemu rzeczy brata Mesto?


Cały czas patrzyła prosto w dziwne, pozbawione koloru źrenice, nie dając Gellanowi w żaden sposób odczuć, czy zrobiły one na niej jakiekolwiek wrażenie. Mierzyła się z mężczyzna na spojrzenia. Nie czuła się zobowiązana do wyjaśnień i jednocześnie chciała się szybko pozbyć z Roriana kolejnego przedstawiciela Kościoła, zanim ten natknie się na pokładzie na dziwacznego golema. Pretekst jaki jej podsunął dla urzeczywistnienia tego celu był prawie idelny.
 
Eleanor jest offline  
Stary 06-08-2009, 13:10   #142
 
Lance's Avatar
 
Reputacja: 1 Lance nie jest za bardzo znany
Wojownik powstał z klęczek. Przez dłuższą chwilę spoglądał na Andiomene, wyrażając swoją postawą rosnącą podejrzliwość.
Sięgnąwszy w fałdy szat, wojenny brat wyjął skrzekotkę i przyłożył do ust.
- Mingan II, tu brat Gellan. Na razie sytuacja stabilna. Odłącz się i wracaj z powrotem. Zawiadom o akcji adepta Philipa ze Katedry św. Horatiusa, zgodnie z tym, co ci mówiłem. Bez odbioru.
Chwilę później rozległ się delikatny zgrzyt ceramstali, gdy prom odłączył się od Roriana. Zakonnik spojrzał na Andiomene. Ku jej zaskoczeniu – choć starannie maskowanemu – jego oczy powoli przybierały inny wygląd. Nadal niecodzienne, były już jednak bardziej ludzkie.



- Nie tak szybko, siostro - głos zakonnika był cichy, ale stanowczy - Zanim odejdę, chcę wyjaśnić kilka spraw. Po pierwsze, czym jest ta tajemnicza bransoletka, na której tak zależy temu, hmn… Amxowi? O jakiej bombie mówił? Wreszcie, jakie zakazane technologie chcieli zdobyć napastnicy? – Gellan najwyraźniej coś wiedział o przyczynach ataku, choć niewiele; jego głos jednak zazgrzytał - skoro chcieli zdobyć zakazane technologie na Rorianie, załoga okrętu musiała takową dysponować... – Zginął tu Mesto, były mistrz Wojennego Bractwa. Bractwo dowie się o okolicznościach jego śmierci albo za moim pośrednictwem, albo za pośrednictwem najbliższego okrętu wojennego zakonu. Bracia – to zdanie zostało skierowane do Alexandra oraz voroxa, ostentacyjnie zaś – nie do Andiomene; wzrok zakonnika zawisł przy tym na chwilę na Ewangelii Omega, trzymanej przez voroxa - jeśli Mesto był wam przyjacielem, współczuję straty. Jest moim obowiązkiem przynajmniej wykrycie osoby winnej śmierci brata Mesto, a jeśli to możliwe – również jego ukaranie. Współpraca może okazać się pożyteczna. Tym bardziej, jeśli – słowo „jeśli” zaakcentował - winnym jest Albi ibn Hasan, ma on bowiem rozległe koneksje na Istakhr. A jego zbrodnia nie powinna zostać bezkarna. Nie można oczywiście też zapomnieć o tajemniczym porwaniu pani Eleny Decados… – wojownik pochylił głowę z szacunkiem.
W trakcie rozmowy zakonnik był spięty, a powolnie przestawiając ciało zwrócił się w końcu plecami do ściany – aby nie mógł być zaatakowany od tyłu. Niechęć pilota i dziwaczne zachowanie Amxa wyraźnie wzbudziły jego ostrożność.
 
Lance jest offline  
Stary 07-08-2009, 10:38   #143
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Amx nie zwlekał zbyt długo. Nie pozwolono mu obciąć drugiej dłoni, więc odłożył siekierę i z karabinem szturmowym przewieszonym przez ramię pobiegł tylko z jedną z tych bransoletek do drugiego statku i wrzucił ją do pierwszego lepszego pomieszczenia. Szybko wrócił do ładowni Roriana, gdzie rozmowa najwyraźniej wcale nie miała się skończyć, przynajmniej w opinii skurwiela z bractwa. Rot nie krył swojej niechęci do przedstawicieli tej organizacji, całkowicie przecież sprzecznej ideologicznie. Znów podniósł siekierę, przez chwilę tylko słuchając.

Na twarzy Andiomene słuchającej wypowiedzi braciszka i obserwującej jak asekuracyjnie przesuwa się pod ścianę, pojawił się ironiczny uśmiech. Popatrzyła na Amx i ignorując przybysza już zupełnie powiedziała do inżyniera:
-Chodź Rot, oglądniemy sobie "Karmazynową Skrzynię". Niech "bracia" sobie spokojnie pokonwersują. Trzeba też związać pilota zanim się ocknie i narobi nam kłopotów.

Ale inżynier nie miał zamiaru odpuścić. Po tym, jak koleś go zignorował, prawie zgrzytnął zębami i również prawie zignorował obecność kobiety Decadosów.
-Bractwo nie ma władzy na Rorianie. A bransolety to nasza i tylko nasza sprawa. A wyjaśnienie śmierci tego tutaj jest banalne. Zabili go ci, którzy zaatakowali nasz statek. Resztę śledztwa możesz przeprowadzić na planecie, z daleka od nas.
Rozejrzał się już przytomniej, chociaż wciąż drżał. Teraz jednak nie było już wiadomo czemu.
-Możesz zabrać ciało Brata Mesto, ale nie powinieneś odsyłać promu, ponieważ nie zostało ci udzielone pozwolenie na przebywanie na pokładzie. I zapewniam, że tego nie odczepiłbyś w inny sposób, a nie można tu tego zostawić.
Szybko się okazało o czym mówił. Korzystając z tego, że tamten cofnął się pod ścianę, Amx zbliżył się do trupa Mesto i z całkiem dużą szybkością zamierzył się siekierą.
Dopiero potem skinął Andi.
-Musimy się pospieszyć, miejsce nie jest bezpieczne na długi postój. Bru, pomożesz z noszeniem?
 

Ostatnio edytowane przez Sekal : 07-08-2009 o 10:43.
Sekal jest offline  
Stary 10-08-2009, 21:44   #144
 
QuartZ's Avatar
 
Reputacja: 1 QuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemu
Cała ta rozmowa zaczynała już nużyć włochatego członka załogi Roriana. "Pomyśleć, że na początku chciałem zarobić, bo wywalili mnie z roboty w magazynie. Przynajmniej moje plany sprawdziły się w kwestii wyniesienia się z lodowych pustyń. Teraz za to trafiłem na te piaszczyste, albo dla odmiany co chwila latają mi koło głowy rzeczy, które mają mnie zabić albo zjeść. Cudownie, jeszcze tylko tych tutaj mi brakowało." - Był wyraźnie poirytowany. W dodatku podczas ostatniej potyczki zabili niemal połowę jego Angerak, a nowi nie starali się nawet wyrazić chęci przyłączenia.

- I tak chciałem się tym zająć. - Warknął wyraźnie niezadowolony, po czym zabrał się za wynoszenie zwłok z pokładu.Nie lubił tego. Z resztą i tak nie lubił zabijać, więc sprzątanie zwłok tym bardziej nie należało do jego ulubionych zajęć.
"Przecież z wyrwaną ręką wróg jest równie groźny, co jego własne truchło. Zdaje się jednak, że nikt nie rozumie mojego podejścia, tylko się pchają i pchają jakby i im ktoś założył błyskotki na łapy."
W każdą z czterech rąk złapał jedno ciało. Czy to za kostkę, czy za nadgarstek, czy też po prostu za ubrania, nie ważne. Z miną skazańca wykonującego ciężkie roboty zaczął wlec zwłoki na pokład drugiego statku zostawiając za sobą cuchnące smugi powoli krzepnącej krwi. Widok ten mówił sam za siebie.

- Gellan, tak? - Po raz pierwszy Bru zwrócił się bezpośrednio do wojennego brata. - Jak chcesz się do czegoś przydać to łap trupa i pomóż, albo chociaż zajmij się Mestem. - W jego głosie wyraźnie było słychać ból, kiedy wymawiał imię poległego towarzysza. Najchętniej sam zająłby się jego ciałem, ale nie mieli czasu na ceremoniały voroksów, kiedy trzeba było się jak najszybciej wynieść z tego przeklętego fragmentu przestrzeni. W dodatku miał wrażenie, że za chwilę z jakąś paskudną niespodzianką zwali się na nich wypoczęty golem, tak żeby już całkiem spieprzyć im dzień.
 
QuartZ jest offline  
Stary 11-08-2009, 18:51   #145
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
Andiomene uśmiechnęła się nieznacznie słysząc za sobą głos Bru. Na Voroksie zawsze można było polegać, nawet jeśli chodziło o przytarcie nosa panoszącemu się na pokładzie przedstawicielowi kościoła. Podeszła do nieprzytomnego nadal pilota i obejrzała jego obrażenia. Najwyraźniej kości czaszki wytrzymały zetkniecie z metalowa płytą, którą poczęstowała go Elena, ale nie była w stanie stwierdzić, czy nie ma obrażeń wewnętrznych i czy jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. W zasadzie nie miało to wielkiego znaczenia, przynajmniej dla niego. Wprawdzie może dałoby się wyciągnąć z pilota interesujące informacje gdyby doszedł do siebie, ale dla niego samego powrót do zdrowia oznaczał prawdopodobnie zakończenie żywota w jakiejś mało przyjemnej kolonii karnej. Na wszelki wypadek, gdyby jednak okazało się, że przeżyje Andi dokładnie związała jego nadgarstki i kostki liną, która znalazła na pokładzie napastników. Prawdopodobnie tą samą, którą wcześniej skrepowali porwana kobietę. Dziewczyna pokręciła głową rozmyślając o pokrętnych kolejach losu. Gdyby nie to, że na przyjęcie wysłanników Albiego wysłała tylko dwóch swoich ludzi, pewnie wszyscy byliby już martwi jak Duncan i Mesto, a właściciele Karmazynowej Skrzyni szabrowaliby jej statek.
- Weź go na nasz statek – powiedziała do voroxa, który bezceremonialnie rzucił na podłogę kolejne cztery zwłoki.
Popatrzyła w szczere oczy włochatego towarzysza i złapała za rękę:
- Dziękuję za pomoc i trzymaj się Bru. Wiem, że z nas wszystkich najbardziej bliski był ci Mesto.

Potem podeszła do Amxa, który pozbywszy się bransoletki z przedramieniem martwego przedstawiciela wojennego bractwa, zaczął majstrować przy komputerze.
- Zabierz wszystko co się da, ale nie mamy wiele czasu. Niedługo pewnie zainteresuje się nami jakiś patrol. Jeśli chcemy wysadzić ten statek musimy zrobić to jak najszybciej.
Przeszukała sprawnie pozostałe pomieszczenia. Oprócz tego co w ładowni przeznaczone było dla nich jako wymiana, z interesujących rzeczy znalazła jeszcze spory zapas amunicji do broni, kilka chemicznych świec, trzy gazowe granaty i dwie apteczki. Wzbogacili się też o 200 feniksów, nową zamrażarkę, 4 wygodne fotele i niski stół, które zdecydowała się także przenieść na Roriana.
Wróciła do wyraźnie skonsternowanej Eleny i powiedziała wskazując na skrzynię z herbem Decadosów jaką tez wytaszczyli z Karmazynowej Skrzyni:
- Rozumiem, że to pani własność? Przeniesiemy ją do kajuty po jednym ze zmarłych. Będzie tam pani mogła zamieszkać.

W tym czasie ze statku wynurzył się zadowolony inżynier, taszczący ze sobą dysk z komputera, kilka luźnych części, o przeznaczeniu których pilotka nie miała zielonego pojęcia i sporą skrzynkę z narzędziami.
- Podłożyłem ładunki – powiedział do Andi i dodał uspokajająco widząc niepewne spojrzenie. Wiedział, że nie lubiła wybuchów na statku – Spokojnie, ułożyłem jej jak najdalej od Roriana.
- No dobrze, sprawdzimy co się stanie, ale na wszelki wypadek zamknę śluzę
– Odpowiedziała naciskając niewielki przycisk. Ścianki przy wejściu do statku zamknęły się zabezpieczając dok.
Amx nacisnął przycisk.
 
Eleanor jest offline  
Stary 12-08-2009, 14:05   #146
 
NHunter's Avatar
 
Reputacja: 1 NHunter to imię znane każdemuNHunter to imię znane każdemuNHunter to imię znane każdemuNHunter to imię znane każdemuNHunter to imię znane każdemuNHunter to imię znane każdemuNHunter to imię znane każdemuNHunter to imię znane każdemuNHunter to imię znane każdemuNHunter to imię znane każdemuNHunter to imię znane każdemu
Alexander schował ostrze do pochwy i stał w milczeniu, przysłuchując się całej rozmowie. Wzdrygnął się lekko, kiedy kolejna kobieta, która pojawiła się na statku poinformowała ich o swoim imieniu. A potem jeszcze jej zapał do zemsty. Sunne przewrócił oczami i odwrócił wzrok. „Dlaczego oni zawsze muszą być nienormalni?” – zapytał się w duchu.

Widząc, że rozmowa ma się ku końcowi, chwycił za ciała intruzów i pomógł je przenieść na drugi statek, po czym wrócił na Roriana i stanął naprzeciw Gellana. Mnich był dziwny. Nie chodziło tu tylko o te jego oczy, chociaż to też było intrygujące. Sunne nigdy nie widział, żeby Mesto robił coś podobnego.
Cała osoba mnicha mu nie pasowała. Było w nim coś, czego nie potrafił określić, a co sprawiało, że chciał być jak najdalej od niego.

Szlachcic wzruszył ramionami i spojrzał na Elenę. Doszedł do wniosku, że chyba wypadałoby się wreszcie przedstawić, jak należy.
Chłopak wyprostował się dumnie, po czym lekko skłonił swoim nowym „znajomym”.
- Skoro pani Elena ma zamiar z nami zostać i brat Gellan nie pali się do opuszczenia nas, wypadałoby, żebym się przedstawił, porządnie. Andiomene, co prawda już wam powiedziała jak mam na imię, ale powinienem to zrobić raz jeszcze. Nazywam się Alexander Sunne Raver Hawkwood i rad jestem mogąc powitać na statku, dowodzonym przez panią Valentine, kolejnego członka bractwa oraz zacną panią Decados.
Sunne spojrzał najpierw w oczy Gellana. Na jego zdziwione, szybkie spojrzenie, które przebiegło od Alexa do Andiomene i z powrotem, a następnie na pochylenie głowy, wyrażające szacunek dla szlacheckiego pochodzenia chłopaka.
- Chciałbym także wyrazić moje najszczersze kondolencje dla pana – Sunne spojrzał na mnicha – z powodu straty jednego z członków kościoła. Mesto był dla nas wszystkich dobrym kompanem, a do tego był wspaniałym wojownikiem.
- Teraz, jeśli mi wybaczycie – podjął po chwili ciszy – udam się do swojej kajuty. Gdyby wydarzyło się coś ważnego, chciałbym być o tym niezwłocznie poinformowany. A gdybym był potrzebny – wiecie, gdzie jestem. – te słowa Alexander skierował prosto do Valentine, po czym odwrócił się i skierował do wyjscia z ładowni.
- Sunne - Andi zawołała za odchodzącym chłopakiem - Skoro idziesz do kajut może weźmiesz skrzynię pani Eleny i wskażesz jej kwatery do wyboru.
Obrzuciła chodnym spojrzeniem kościelnego wojownika:
- Brat Gellan może zechce Ci pomóc. Przy okazji może przejrzeć rzeczy brata Mesto.
Alexander zatrzymał się, odwrócił i podszedł do walizki opatrzonej godłem Decadosów i spojrzał na Elenę.
- Jesli pani pozwoli... - zawiesił głos, czekając na odpowiedź.
 

Ostatnio edytowane przez NHunter : 12-08-2009 o 15:08. Powód: Dodanie końcówki
NHunter jest offline  
Stary 14-08-2009, 15:35   #147
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Głośne >ŁUP< słychać było wyraźnie nawet na pokładzie Roriana. A przecież założył na próbę małe ładuneczki, które powinny tylko rozerwać bransoletę, nie czyniąc krzywdy głównemu modułowi. Niestety najwyraźniej były zaprogramowane na najmniejsze kłopoty, co oczywiście rodziło również kolejny problem. Co jeśli któraś z bransolet oberwie podczas jakiejś strzelaniny? Coraz bardziej irytował go fakt posiadania tego na przegubie.
Oględziny pomieszczenia, w którym nastąpiła eksplozja, były dość krótkie. Osmalone ściany i resztki stopionego metalu. Trochę krwi, ale resztek dłoni doszukać się praktycznie nie dało. Amx włączył kamerkę w Dinksie, nagrywając przez chwilę to co tu widział. Potem poklepał robocika po kopule.
-Jedź, pokaż to naszemu nowemu pasażerowi.
Nie było tu nic więcej do roboty, toteż inżynier tylko raz jeszcze obszedł cały statek, sprawdzając czy nie zostawili nic przydatnego, wyłączył wszelakie systemy ochronne w tej skrzynce złomu, jak ją sobie zaczął nazywać, po czym wrócił na frachtowiec. Zamknięto śluzę.

Hangar niestety wciąż wymagał sporej dawki sprzątania, na którą inżynier nie miał najmniejszej ochoty. Ale nie mogli przecież pokazać się na planecie z tymi wszystkimi śladami krwi wokół. Broń zebrano już do jednego pomieszczenia, które Rot zamknął na cyfrowy zamek. Było to dość bezpieczne, biorąc pod uwagę kolejnych to nowych pasażerów. Oczywiście nie wyobrażał sobie, że przynajmniej jednego z nich na planecie się nie pozbędą, ale to była inna kwestia. Na razie był tutaj i śmierdział swoją pseudo świętoszkowatością. Jak zdecydowana większość inżynierów, Amx nie lubił bractwa, a jeśli dodać do tego brak obrączki, to Rot miał zamiar zrobić na prawdę wiele, by jak najszybciej pożegnać się z tym osobnikiem. Osobną kwestię oczywiście stanowiła kobieta, ale o tym wolał nawet nie myśleć. Może nie będzie wychodzić ze swojej kajuty, co by było najbezpieczniejszą metodą.

Gdy dotarł na mostek, Andi była tam już od jakiegoś czasu. Skierowała działo w stronę doczepionego jeszcze do nich statku po czym odczepiła ich od niego. Amx wklepał kilka danych do komputera a Rorian ruszył powoli, okrążając dryfującą "skrzynkę". A potem nacisnął spust i działo z hukiem wypluło pocisk. Nie dało się nie trafić. Potężny błysk przez chwilę rozświetlał przestrzeń kosmiczną. Bezbronna łupinka rozpadła się na miliardy kawałków, zacierając za sobą ślady. Potem pilotka zasiadła za sterami i oddaliła ich trochę od tego zdarzenia. Włączyła interkom.
-Zapraszam wszystkich na mostek, potrzebujemy wspólnej wersji wydarzeń.
Rot popatrzył na nią, mrucząc coś do siebie. Potem powiedział głośniej.
-Dokupujemy jedzenia, zostawiamy fanatyka i spadamy. Nie ma co kusić losu, a te bransoletki są za dobre.
Wyglądał na dość mocno przybitego. Jak długo będą musieli wykonywać zadania od tego kolesia? Żałował, że nigdzie w pobliżu nie było siedziby gildii, rzemieślnicy na pewno poradziliby sobie ze zdjęciem tego szajsu!
 
Sekal jest offline  
Stary 14-08-2009, 19:56   #148
 
anrena's Avatar
 
Reputacja: 1 anrena nie jest za bardzo znany
Elena czujnie śledziła potyczkę słowną kobiety, zwanej przez pozostałych Andi, z nieznajomym mnichem. Cóż, widać nie tylko jej pojawienie się wzbudziło emocje, niekoniecznie pozytywne. Odetchnęła z ulgą, gdy jakoś wszyscy doszli jednak ostatecznie do porozumienia. Przynajmniej ich nie wysadzą w powietrze, nie poszatkują ani raczej nie każą temu Bru, by sprawdził osobiście, jak smakują. Choć pogarda, z jaką ten ostatni warknął na sam dźwięk jej nazwiska, wyraźnie wskazywała, że w jej wypadku uznałby wykonanie takiego rozkazu za wysoce obrzydliwe. Ech... jak wszyscy inni już ją widać osądził. Choć przecież, jak chyba mało kto, powinien dobrze wiedzieć, jak bardzo pozory potrafią mylić...

No i ten młody Hawkwood... szlachetne rysy twarzy i tak zdradzały jego pochodzenie. A Elena dobrze znała jego rodzinę. Swego czasu nawet bardzo dobrze.
Gdy się najpierw niezwykle uprzejmie przedstawił, a potem zaoferował Elenie pomoc w przeniesieniu do kajuty jej rodowej skrzyni, ostatniej osobistej rzeczy, jaka jej pozostała po rodzinie, przyjrzała mu się uważnie, próbując odgadnąć, czy to jedynie dżentelmeńskie poczucie obowiązku czy też może jeszcze coś innego, skłoniło go do tak dworskiego zachowania wobec niej. Zrobiło jej się miło, tak po ludzku, zwyczajnie miło. Dawno się tak nie czuła, dawno też nie odczuwała takiej chęci, by po prostu szczerze i całkiem bezinteresownie uśmiechnąć się do kogokolwiek, a już tym bardziej do któregokolwiek z wrogich Hawkwoodów.

- Pani pozwoli – na szarmanckie pytanie Alexandra odparła Elena, uśmiechając się promiennie do młodego szlachcica – i będzie niezmiernie zaszczycona, jeśli pan Alexander zechce jej pomóc w przetransportowaniu jej skromnego dobytku.
Po czym Elena raźnym krokiem ruszyła za młodym Hawkwoodem w kierunku kajuty, która na jakiś bliżej nieokreślony czas miała stać się jej kolejnym niby-domem.
 
anrena jest offline  
Stary 19-08-2009, 20:31   #149
 
Lance's Avatar
 
Reputacja: 1 Lance nie jest za bardzo znany
Gellan obserwował w milczeniu, drgnął jednak, gdy Amx sprofanował ciało Mesta. Gniew wykrzywił jego twarz i przez chwilę wydawało się, że ruszy do ataku. Nie uczynił tego jednak. Vorox oraz Alexander Hawkwood zachowywali się spokojnie, a przy tym ignorowali zachowanie inżyniera. Któż wie, może zatem był w tym jakiś sens?
Po chwili wojownik podszedł do jednego z ostatnich trupów i pozbawił go płaszcza. Ułożył płaszcz przy jednej ze ścian, a następnie ze zdumiewającą delikatnością podniósł okaleczone ciało Mesta, leżące dotychczas wśród krwi i wnętrzności. Przeniósł ciało na płaszcz.
- Wszechstwórco… Zgasło światło w ciele Mesta i pozostała pusta skorupa. Lecz dusza jego płonie w Świętym Empireum, obmywana blaskiem Twej chwały…
Modlitwa nie była długa, jednak wydarzenia na Rorianie działy się szybko. Gdy Gellan zakończył medytacje, w ładowni pozostał już tylko on, vorox i… dziwne urządzenie na kółkach. Jeśli to był golem, to chyba prymitywny… Wyglądał jakby zbudowano go na złomowisku, z dostępnych tam materiałów.
Gellan wzdrygnął się, gdy metalowa puszka zatrzeszczała i na ekranie zaczął wyświetlać się film. Wojownik przyglądał się bacznie, w końcu jednak wzruszył ramionami.
- Co ten golem chce mi pokazać? Że bransoleta kryła materiał wybuchowy? Czy że Amx jest dobrym pirotechnikiem? – wymruczał do siebie, a potem spytał głośniej golema – Czym jest ta bransoleta? Skąd się wzięła?
Czekał chwilę w napięciu, jednak nie uzyskał odpowiedzi, a urządzenie ruszyło gdzieś w głąb okrętu.
Nagle huknęło, a statek kosmiczny zadrżał od pobliskiej eksplozji. Najwyraźniej Andiomene oraz Amx wykonali swój plan, niszcząc statek napastników.
Z interkomu rozległ się głos kapitan:
- Zapraszam wszystkich na mostek, potrzebujemy wspólnej wersji wydarzeń.
Wojenny brat wahał się przez moment, ale po chwili najwyraźniej podjął decyzję.
- Bru… Takie jest twoje imię? – zwrócił się do voroxa – Czy wyjaśnisz mi, czym są te bransolety, które nosicie? Czy zawierają materiał wybuchowy? Wydaje się, że z jej powodu zginął brat Mesto. Jak usłyszałem, byliście dobrymi kompanami. Zatrzymałeś należącą do niego Ewangelię Omega. Jesteś wierzący? Zatrzymanie księgi jest twoim prawem, czy pozwolisz mi jednak ją przejrzeć? Bracia niekiedy ukrywają w Ewangelii zaszyfrowane wiadomości.
Gellan ruszył obok voroxa, wspólnie zmierzając na mostek…
 
Lance jest offline  
Stary 19-08-2009, 21:33   #150
 
Tadeus's Avatar
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
Idealnie wycelowany i wystrzelony z bliskiej odległości pocisk bez trudu przebił zewnętrzne poszycie, docierając do sali reaktora. Przez moment jedyną oznaką ostrzału był strumień krystalizującej się atmosfery, umykającej przez nowopowstałą dziurę. Po chwili jednak, całym kadłubem Skrzyni wstrząsnęły jaskrawe eksplozje. Wybuchy trawiły pokład po pokładzie, zamieniając w końcu cały wrak w mała supernową. W mgnieniu oka fala uderzeniowa dotarła do Roriana wstrząsając pokładem i zalewając sensory intensywnym szumem. Coś gdzieś znowu pospadało, oderwał się nadstrzelony obwód w ładowni...

Po oszacowaniu najnowszych szkód i krótkiej modlitwie za Mesta, wszyscy udali się na mostek. Niestety, tylko po to, by usłyszeć modulowany sygnał alarmowy, dochodzący z konsoli czujników. Coś zbliżało się od Istakhr z maksymalną prędkością. Pierwszy odczyt czujników pozwolił zidentyfikować obiekt jako średniej wielkości wojskową jednostkę. Wyglądało na to, że statek rozpędzał się już od jakiegoś czasu i obecnie gnał stałym kursem prosto na Roriana. Wasz frachtowiec nie dość, że nie zdążył jeszcze nabrać prędkości, to obecnie leciał prawie dokładnie na niego. Ucieczka mogła okazać się bardzo trudna albo wręcz niemożliwa. Na domiar złego, po chwili nadeszły odczyty transpondera tajemniczego statku - inkwizytorska fregata, klasy Lextius - znana z dobrej prędkości, zwrotności i bogato wyposażonych sal tortur.


Byliście prawie pewni, że wojskowe czujniki pozwoliły im wykryć was jeszcze zanim pojawili się na sensorach. Potwierdzenie przyniosła migająca na żółto kontrolka konsoli komunikacyjnej.

- Mówi ojciec Semiramidius z Najświętszej Świątyni Avesti - w głośnikach pokładowych Roriana rozbrzmiał szorstki, ociekający jadem głos inkwizytora.
- Wykryliśmy eksplozje jednostki w pobliżu waszego statku... - Z każdym słowem kapłana, dało się wyczuć rosnącą satysfakcję z tego, co zaraz ogłosi.
- Przygotujcie się na kontrolę i niechaj Święty Płomień pozwoli wam oczyścić dusze z win. Bez odbioru.

- Fascynujące - odparł z namysłem Piąty z Dziewięciu, wkradając się, jak zwykle bezszelestnie, do zatłoczonej kabiny.
 

Ostatnio edytowane przez Tadeus : 19-08-2009 o 23:48.
Tadeus jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:36.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172