Miała dosyć tego miasta. Dziwni ludzie, dziwne wilki, stuknięci medycy, w knajpie nikt nie chciał z nią tańczyć, dzieci z przedszkola z bandą gnoju, a teraz jeszcze to.
- Zrównam to miasto z ziemią!!! – zazgrzytała zębami.
Ale nie zdążyła bo Uk zaczął bawić się w kalambury.
- Nie, nie zostawię ciebie samego! – odparła na to.
Tymczasem skierowała do Achrola;
- Nie szalej, piękny, zostań z tyłu! Nie wiem czy jak i Uk damy sobie z tym radę! Najlepiej spróbuj znaleźć pomoc!!! Poszukaj tej cholernej Beczki, a my zajmiemy to ścierwo najdłużej jak się da!!!
Asael uniosła uroczyście miecz ku niebu, wołając;
- Na potęgę Posępnej Wiśniowej Ściółki kurna!!!
Przymknęła oczy, szepcząc:
- Wietrze, usłysz mój głos, nieś mój szept!
Na wyciągniętym ramieniu Asael pojawił się sokół.
„Leć! Leć do domu Aronaxa, szukaj Kurta, Bartela i reszty! Ostrzeż ich! Spróbuj ich sprowadzić!”
Sokół wzbił się w powietrze a Asael rzuciła się do ataku, by odrąbać łeb dziadostwa.