Kierowca transportera, jakby wiedząc, czego chce Nicolas, skierował pojazd prosto w stronę interesującej Nowego grupki znajdującej się mniej więcej na środku placu. A może tak było po prostu bliżej do wyjazdu?
Nieważne. Ważne było to, że Neumann mógł władować w tamtych ludzi trzy pełne magazynki z karabinka pulsowego zabranego z jednej ze skrzyń. Widział ich wykrzywione bólem twarze.
Widział twarz Rudiego uwaloną kroplami krwi i innymi płynami ustrojowymi ochroniarzy otaczających Kowala.
Nowy śmiał się jak wariat. Chyba też coś krzyczał. W końcu po kilkukrotnym naciśnięciu spustu i powtarzającym się w odpowiedzi suchym uderzaniu iglicy w pustą komorę nabojową dał za wygraną i rzucił automat na podłogę. Zauważył nieco zdziwione, niektóre nawet zdegustowane spojrzenia osób siedzących w ciasnym pojeździe.
- Szkoda, że nie wziąłem więcej amunicji... - powiedział już spokojnie do nich, nie kryjąc jednak żalu, po czym wrócił do obserwacji tego, co zostało po Kowalu i jego przydupasach. Euforia wywołana możliwością zemsty szybko wygasła i zdał sobie sprawę, że to raczej nie jest jeszcze koniec. Kowal był zbyt długo w półświatku, żeby dać się zabić podczas choćby najbardziej nawet krwawych zamieszek.
"Sukinsyn pewnie przeżył..." - myślał, zagryzając zęby.
"Może chociaż trochę oberwał..." - dodał z nadzieją.
"Przynajmniej ta tłusta świnia, Rudi, został wyautowany. I świat bez niego będzie trochę lepszy." - pocieszył się.
Wydobył z plecaka piersiówkę z bimbrem i pociągnął kilka solidnych łyków.
Być może to wpływ Externusa, pola gamma-sramma, czy innych badziewi z obcych światów, ale dokonana przed chwilą rzeź przynajmniej kilku ludzi związanych z jego prześladowcą sprawiła mu cholerną przyjemność. Było mu z tym tak dobrze, że zamierzał to powtórzyć... z Kowalem w roli głównej, oczywiście.
Znowu zaczął się uśmiechać, nie przejmując się zupełnie tym, że zapewne wygląda jak wariat.
* * *
Kiedy Connor się wspomniała o tym, że zamierza im pomóc, Nowy zaczął jej się badawczo przyglądać. Całe jego dotychczasowe życie uczyło go, że nikt nie pomaga bezinteresownie. Za wszystko się płaci. Był przekonany, że tak będzie i tym razem.
"Trzeba tylko poczekać na rachunek..."
Potrzebowali jednak mety. Choćby po to, żeby przeczekać zawieruchę wywołaną ich pojawieniem się w murze, co z pewnością zostało zarejestrowane przez wiele kamer. No i uprowadzenie wojskowego pojazdu też nie było sprawą, którą Kombinat mógłby szybko zapomnieć. Była również szansa, że Nowy uchwyci gdzieś w tym wszystkim ślad Kowala.
* * *
Stało się tak po kilku dniach, na spotkaniu z jakimś klechą zorganizowanym przez Connor.
Kowal z jakąś grupą najemników miał ochraniać budynek Pajęczarzy.
- Kowal to mały skurwiel, z którym muszę uciąć sobie pogawędkę... - powiedział zimno do Sary, kiedy zapytała o niego.
- Posiada kontakty w Szczecinie i Frankfurcie. O Warszawie pierwsze słyszę. Pajęczarze mogli go wynająć przypadkiem - skubaniec zawsze miał głowę do interesów. - dodał. Oczywiście nie wierzył w przypadkowy udział Kowala w tej burdzie. Nie sądził też, że ten łysy pierdziel aż tak się na niego uwziął, żeby szukać go w Warszawie. Zresztą nie mógł wiedzieć, że Nicolas sie tutaj zjawi. Być może szukając Neumanna otarł się o projekt Wunderkinder i węsząc większą kasę postanowił się przyłączyć. To byłoby bardziej w jego stylu.
* * *
Oczekiwanie na akcję umilił sobie tym, co umiał robić najlepiej. Connor skontaktowała go z jednym ze swoich warszawskich zaopatrzeniowców. Nowy nie miał zbyt wiele forsy, a i fantów też nie zbywało. Za karabin pulsacyjny i resztę kasy, jaką posiadał zdołał jednak zakupić dwulufowy obrzyn w niezłym stanie z dwoma pudełkami nabojów śrutowych, jednym z nabojami kulowymi oraz jeden 40-nabojowy łukowy magazynek do MP7. Szkoda, że tylko jeden, ale za to z amunicją penetracyjną. Dodatkowo, fixer dorzucił dwa granaty 3w1 typu huk-błysk-dym i kostkę C4 z zapalnikiem czasowym.
Nicolas zwalczył w sobie ochotę, by sprzedać przenośny PAKT. Była to jednak na tyle zaawansowana technologia, że obawiał się wycieku informacji o tym, że coś takiego pojawiło się w Warszawie. Wtedy z zaskoczenia dupa.
Był gotowy. Gotowy do rozprawienia się z Kowalem. Bo takie były jego prawdziwe intencje i powody mieszania się w sprawy Wunderkinder. Jeśli przy okazji jgo osoba przestanie być kojarzona z tą bandą hodowanych pseudo-ludzi, tym lepiej.