Amx nie zwlekał zbyt długo. Nie pozwolono mu obciąć drugiej dłoni, więc odłożył siekierę i z karabinem szturmowym przewieszonym przez ramię pobiegł tylko z jedną z tych bransoletek do drugiego statku i wrzucił ją do pierwszego lepszego pomieszczenia. Szybko wrócił do ładowni Roriana, gdzie rozmowa najwyraźniej wcale nie miała się skończyć, przynajmniej w opinii skurwiela z bractwa. Rot nie krył swojej niechęci do przedstawicieli tej organizacji, całkowicie przecież sprzecznej ideologicznie. Znów podniósł siekierę, przez chwilę tylko słuchając.
Na twarzy Andiomene słuchającej wypowiedzi braciszka i obserwującej jak asekuracyjnie przesuwa się pod ścianę, pojawił się ironiczny uśmiech. Popatrzyła na Amx i ignorując przybysza już zupełnie powiedziała do inżyniera: -Chodź Rot, oglądniemy sobie "Karmazynową Skrzynię". Niech "bracia" sobie spokojnie pokonwersują. Trzeba też związać pilota zanim się ocknie i narobi nam kłopotów.
Ale inżynier nie miał zamiaru odpuścić. Po tym, jak koleś go zignorował, prawie zgrzytnął zębami i również prawie zignorował obecność kobiety Decadosów. -Bractwo nie ma władzy na Rorianie. A bransolety to nasza i tylko nasza sprawa. A wyjaśnienie śmierci tego tutaj jest banalne. Zabili go ci, którzy zaatakowali nasz statek. Resztę śledztwa możesz przeprowadzić na planecie, z daleka od nas.
Rozejrzał się już przytomniej, chociaż wciąż drżał. Teraz jednak nie było już wiadomo czemu. -Możesz zabrać ciało Brata Mesto, ale nie powinieneś odsyłać promu, ponieważ nie zostało ci udzielone pozwolenie na przebywanie na pokładzie. I zapewniam, że tego nie odczepiłbyś w inny sposób, a nie można tu tego zostawić.
Szybko się okazało o czym mówił. Korzystając z tego, że tamten cofnął się pod ścianę, Amx zbliżył się do trupa Mesto i z całkiem dużą szybkością zamierzył się siekierą.
Dopiero potem skinął Andi. -Musimy się pospieszyć, miejsce nie jest bezpieczne na długi postój. Bru, pomożesz z noszeniem?
Ostatnio edytowane przez Sekal : 07-08-2009 o 10:43.
|