Wątek: Skrzydlaci
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-08-2009, 12:17   #125
Faurin
 
Faurin's Avatar
 
Reputacja: 1 Faurin nie jest za bardzo znanyFaurin nie jest za bardzo znanyFaurin nie jest za bardzo znanyFaurin nie jest za bardzo znany
Wychodząc z budynku zabrał ze sobą po drodze jakiś miecz. Chwycił go lewą dłonią. Prawa jeszcze nie doszła do siebie. Achrol jednak szczerze wątpił, że będzie kiedykolwiek sprawna. Tak to już bywa. Przypomniała mu się kołysanka z dzieciństwa, którą śpiewał mu przybrany ojciec. Marzył wtedy młody Achrol by zostać bohaterem...
Achrol zanucił ją z cicha, krocząc parę metrów za Asael i Ukiem.

Któż wędruje po tych polach złocistych,
Po łąkach z powietrza i mgły utkanych,
Po tych górach i pagórkach falistych,
Któż mieszka w wieżach z mroku zbudowanych?
Stopa skrzydlatego* ich tam nie dotyka
I w oknie wieży nie ujrzysz łucznika.
Tylko stopa, co przed okiem umyka,
Po ich wzgórzach i dolinach przemyka.
To mieszkańcy starych romansów świata,
Ludzie, co nigdy wcześniej nie istnieli.
I ci, co tańczą tam, gdzie się przeplata
Historia i baśń, co się echem ścieli.
Legenda o świecie, gdzie król panuje,
Który swój dwór miał na zamku Camelot.
I gdzie piękna Guinewra spaceruje,
Zaś u jej boku rycerz sir Lancelot.
A skrajem przepaści, co w skale zieje,
Stromej jak Ronceswalles, wąwóz znany,
Gdzie wyobraźni spojrzenie mętnieje,
W bój wyrusza Roland niepokonany,
I czubek włóczni Kichote wystaje,
Największego z nich jak dotąd rycerza.
Tak, widać ją tam, gdzie oko dostaje!
Lecz nie: to Wenus nieboskłon przemierza,**
A Roland leży jak powalona wieża,
Pokonany, jednak w bój znów zmierza.
Mimo cierpień i bólu do przodu wciąż gna
I swych wrogów powala szybciej aniżeli sekunda trwa.

Jakoś lżej mu się zrobiło wypowiadając kolejne słowa niezapomnianej pieśni. Szybko jednak wrócił do siebie. Pamiętał, że ciągle tu jest bo taka była wola Jedynego. Coś w tym musi być. Sam by sobie o tej pieśni nie przypomniał, gdyby nie Jedyny.
Ewidentny znak od niego. Znak aby walczyć mimo cierpienia. Znak, który ma nieść siłę by jak Roland który "swych wrogów powala szybciej aniżeli sekunda trwa" przeć na przód.
I stało się. Jak na zawołanie przed nimi stał jakiś mutant. Stwór nie z tego świata. Na pewno nie twór Jedynego. Przekaz był jasny: "zabij, by żyć".
Achrol przyklęknął na jedno kolano i oparł prawą dłoń na rękojeści miecza. Po chwili skierował głowę ku górze, nie zmieniając jednak pozycji.

Panie, tyś jest dobry.
Dodaj mi ochoty i zdolności,
Aby ta walka była dla mnie pożytkiem
Doczesnym i Wiecznym.
By Twa mądrość spłynęła na mnie
Dodając mocy i siły,
Aby odegnać to obrażające Twe jestestwo stworzenie
Który zagraża Twemu ludowi.
Pobłogosław mnie i ześlij Światło,
Które doprowadzi mnie do zwycięstwa.
Przez Jedynego, Pana naszego.


Wstał i spojrzał z powagą na piekliszcze. Teraz byli tylko oni. Nie zważał na słowa Asael, na jej ptaka... Olewał poczynania Uka. Czas na odzyskanie honoru i zaufania Jedynego.

__________________________________________________ __
*zmiana z "człowieka"
** Lord Dunsany "Jeźdźcy"
 
__________________
Nobody know who I realy am...

Ostatnio edytowane przez Faurin : 07-08-2009 o 20:10.
Faurin jest offline