Wątek: Crossover
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-08-2009, 20:44   #24
Nemo
 
Nemo's Avatar
 
Reputacja: 1 Nemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumny
Nie czekając na odpowiedzi pozostałych, Alucard wziął trumnę przez ramię po czym ruszył dalej... Nie lubił czekać, tym bardziej inni "towarzysze" ruszyli na własną rękę, mimo iż nie wiedział co go może czekać, jednak gorszym rozwiązaniem było by po prostu stanie tutaj czekając na "coś". Podróż nie trwała długo, co ciekawsze otoczenie było niezwykle "uroczę". Świat wyglądał zupełnie inaczej, nie spaczony wojną czy innymi plagami, jednak mimo tylu letniej egzystencji nie zaznał tak dziwnych wydarzeń. Wydarzeń których nie dało sprecyzować się prostymi słowami, a najmniejszy czyn niósł tak wysoką cenne. Zajazd, ten drewniany budynek objawił się przed oczyma wampira. Wreszcie jakaś "cywilizacja", drzwi otworzyły się a to co ujrzał w środku zdziwiło go jeszcze bardziej. Jego "znajomi" w eskorcie jeszcze dziwaczniejszych osób...
-Tak... Więc doszliśmy do ludzi nie informując o tym nikogo, prawda ? Zresztą nieważne, ważne jest to, kim są Ci ludzie... Czy to nie czasem o nich wspominał mój "spokrewniony" ? Jeśli tak... TO zawiodłem się, bardzo... Chociaż z drugiej strony, nie powinienem się tak zachowywać... Prawda ?
Wampir przekroczył próg budynku, po czym "łóżko" oparł o ścianę.


Shinigami spojrzał na wampira oraz resztę ekipy. Wzruszył ramionami po czym poszedł za resztą utrzymując się nieco z tyłu i korzystając z okazji do pomilczenia i przemyślenia. Nie był głodny, nie chciało mu się sikać, czy spać. Przebudowa jego istoty wypełniła wszystkie luki jakie jego organizm posiadał, jednak Shinigami miał ochotę napić się czegoś i zjeść coś dobrego. Lody, tak, lody waniliowe to to czego właśnie potrzebował! Zastanawiał się, jakie jeszcze zmiany przyniosła przebudowa. Jednak nie chciał sprawdzać własnych możliwości, uwolnienie miecza było by raczej niewskazane. Z resztą, bez potrzeby było to wręcz bezsensowne... Alvenarle, dobrze było by się dowiedzieć co ona sądzi o tym wszystkim... Z przemyśleń wyrwał go wampir, który zatrzymał się tuż przed nim, Narigo wpadł na niego omal się nie przewracając, ale za to uderzając z całym impetem głową w drewnianą trumnę.
- Oh, wybacz Al, zamyśliłem się...
Zrobił krok do tyłu rozmasowując miejsce na czole w którym powoli robił się siniak. Następnie zobaczył budynek oraz rdzennych mieszkańców tego miejsca. Nie różnili się oni zbytnio od tych, którzy mieszkali w Gotei 13, no może poza tym, że żyli.
- Siemano Ludziska! Mówcie mi Narigo!

Ninja nie byli zbytnio przerażeni...egzotycznością napotkanych "turystów". Albo chwila odpoczynku wypełniła ich naprawdę dobrym humorem, pozwalającym spojrzeć na wszystko z bardziej przyjaznej perspektywy, albo właśnie uprawiali sztukę zwaną udawaniem. Wyglądało również na to, że reprezentantem w tych dziwnych negocjacjach został jednooki, a pozostali dwaj nie wtrącali się zbytnio w dyskusje, robiąc raczej za obserwatorów i w razie czego-sił interwencyjnych. Na pewno też ilość osób która raczyła się stawić na spotkanie nieco ich zaskoczyła-czyżby spodziewali się że jednak będzie ich mniej? Gryzło ich to, że jakimś mistycznym cudem aż tak liczna ekipa zebrała się na tych ziemiach?
-Hm, panie Czarny. My również mieliśmy zamiar przerwać pewnym osobom spotkanie w sposób jeszcze bardziej nietaktowny, ale zanim powiem coś więcej... wypadałoby, byście wyjaśnili powód waszej obecności w tej okolicy oraz przedstawili się, jak ten tutaj pan Naringo. Tak z grzeczności. I jeśli o niej już mowa-nazywam się Hatake Kakashi, ten z brwiami to Maito Gai, a ten tutaj to Tenzou. A ten metaforyczny pistolet-cóż, taka nasza praca, wyłapywać terrorystów i podejrzanych akwizytorów... przerwał na chwilę, po czym uśmiechnął się przyjaźnie -A jeśli lubisz romanse, to mogę Ci pożyczyć kilka nowelek, ale proszę-nie spoileruj! W neuturalnym miejscu pomiędzy Pająkiem a Kakashim wylądowała książka, opatrzona tytułem "Icha Icha Paradise". Oczywiście w razie gdyby Spider-mana skusiła ta oferta, ninja miał dla siebie w zapasie drugą podobną książkę.

Mężczyzna w czerwieni zerknął na "obitego" towarzysza, po czym spokojnym głosem przyozdobionym uśmiechem dodał:
-Spokojnie towarzyszu... Jak chcesz się zabić - to nie teraz, kiedy nie jestem głodny...
Po czym ponownie zwrócił się w stronę "ninja". Wszedłszy w głąb knajpy przyglądał się wszystkim napotkanym ludziom, jednak szczególnie zainteresowały go poczynania Spidera. Jednak zaniechał jego dość "ekscentryczne" poczynania, po czym zajął wolne miejsce mówiąc:
-Rozumiem że państwo świadczycie tutaj... Pewnego rodzaju ugrupowanie militarne ? Nie przypominacie strażników, policji czy jakiegoś organu prawnego... Kim jesteście ?
Zapytał nadal spokojnym tonem. Wiedział że niema sensu niepotrzebne wdawać się w kłótnie, jednak te informację w przyszłości mogły okazać się niezwykle pomocne.
-Narigo ! Nic Ci nie jest ? Bo wpadanie i witanie się na ogół sali nie jest zbyt rozsądne w chwili, kiedy nie mamy pojęcia gdzie się znajdujemy... Prawda?
Jego uśmiech radykalnie znikł, pozostał poważny wyraz twarzy, jednak tonacja jego głosu nadal się nie zmieniała, co świadczyło o tym iż nadal jest spokojny...

Pająk pokręcił przecząco głową na propozycję wysuniętą przez siwka.
- Nie dzięki, w przeciwieństwie do mojej żony, jakoś nigdy nie kręciły mnie Harlequiny i opery mydlane. Co do imienia, mówcie mi Spider-Man.
W ciągu ostatnich kilku godzin biedny reporter tyle razy powtórzył swój pseudonim artystyczny, że powoli zaczynał czuć się niczym James Bond, lub inny szpieg Jej Królewskiej Mości. Kiedy tylko zaczną pytać go o to jakie drinki preferuje, będzie całkowicie pewny swojego nowego powołania. Teraz jednak nadszedł czas na ciężkie wybory i grę w (prawie) otwarte karty, której nikt inny najwyraźniej podjąć się nie zamierzał.
- Jak już wspomniałem, przybyliśmy z bardzo daleka. Nasza wesoła gromadka nie zna się zbyt dobrze, co więcej, zapewne zauważyliście, że każde z nas wygląda, jakby urwało się z całkiem innej bajki, co po części jest prawdą. Pewna osoba poprosiła nas o odnalezienie istoty która nosi w sobie… demona o dziewięciu ogonach, czy też inne ustrojstwo. Z kolei tę personę mamy nakłonić do pomocy w walce z wielkim złem, które nęka ziemie tego, który nas tu przysłał. Bo rzekomo tylko ona może nam pomóc. Erm, tak. Trochę to zagmatwane. Jeśli czytaliście kiedyś 12 Prac Asterixa, to mielibyście punkt zaczepienia.
Skonsternowany osobnik w czerni potarł swoją potylicę.

Shinigami rozejrzał się po pokoju po czym podszedł do krzesła obracając je oparciem w stronę rozmówców i siadając okrakiem twarzą w ich stronę.
- Ano, Al. Szczerze powiedziawszy nie wydają się być wrogo do Nas nastawieni, więc i My możemy się zachowywać przyjaźnie, prawda ludziska? Prawdę mówiąc nie znam ich lepiej od Was i ufam Wam na podobnym poziomie. Bez obrazy.
Machnął ręką w stronę wszystkich zgromadzonych. Uśmiechnął się kładąc brodę na oparciu krzesła kołysząc się na tylnych nogach. Narigo spojrzał po wszystkich zauważając dziwne spojrzenia. Rozłożył ręce w geście beztroski.
- Wybaczcie, za dużo gadam, ale to strasznie dziwna sytuacja, nie sądzicie, po prawdzie, żaden z Was nie powinien mnie nawet widzieć, to nieco krępujące...
Shinigami zamyślił się po czym już spokojnym tonem dodał do jednookiego.
- Jesteśmy tutaj pod kluczem? Czy możemy przejść się po okolicy?

Wampir spoglądał cały czas w stronę rozmówcy, po czym z uśmiechem dodał.
- Wiesz, myślisz że zaufanie jest czymś co sprawi że będziemy "bezpieczni", otóż nie... Tak samo wygląda sytuacja z mojej perspektywy - Ty powinieneś pozostać "niewidoczny"... A Ja nigdy z nikim nie współpracowałem, nigdy nie bawiłem się we współprace... Więc ta sytuacja jest dla mnie... Naprawdę nienormalna, nie przeszkadza mi jedna osoba która chodzi za mną, jednak nasza liczba jest za duża.... O wiele za duża...
Alucard zdjął okulary, po czym przetarł je, najwyraźniej się nudził, poza tym opuścił swoją rodzimą "bajkę" w najgorszym z możliwych sposobów i czasie... Jednak cóż mógł zrobić ? Nic, musiał posłuchać tej dziwnej istoty którą go tu sprowadziła... Wampir przeszedł spojrzeniem na Spidera, po czym powiedział do swoich "strażników".
-Niesamowita sytuacja, prawda?
Mężczyzna wstał, po czym wolnym krokiem zbliżył się do "zebrania"
-Nie często miewacie tutaj gości, prawda ? Jednak możecie opowiedzieć nam coś o sytuacji w "państwie" ? Mówiąc szczerze nie wiemy nic o waszym domu, a nie wypada szwendać się po obcych ziemiach prawda?
Powiedział z zakrzywionymi ustami...

Również Ogniste Oczy, Włosy w Płomieniach kolejny raz przypomniała swoje imię. Następnie widząc niepewne reakcja na twarzach trójki ninja podjęła wątek rozpoczęty przez Spider-mana:
-Jest więcej niż prawdopodobne, że po wypełnieniu naszej misji opuścimy te ziemie i zapewne też nigdy nie trafimy tu z powrotem. Dotychczas nie pojawił się też żaden powód, dla którego moglibyśmy chcieć jakoś wpłynąć na sytuację tych ziem. W moim przypadku jest wprost przeciwnie - mieszanie się w sprawy zwykłych ludzi uznawane jest za wysoce nieprofesjonalne. - Przez cały okres służby jako Flame Haze Shana nigdy nikomu nie musiała tłumaczyć tych spraw. Poza Yuji'm, ale Yuji to nad wyraz szczególny mystes, więc wyjątek był usprawiedliwiony. -Dlatego, jeśli z waszej strony nie będzie przeciwwskazań, będziemy wdzięczni za wszelkie informacje tyczące się się owego demona o dziewięciu ogonach, choćby w formie wskazania drogi do najbliższej biblioteki lub świątyni.
 
__________________
A true gamer should do his best to create the most powerful character possible! And to that end you need to find the most gamebreaking combination of skills, feats, weapons and armors! All of that for the ultimate purpose of making you character stronger and stronger!
That's the true essence of the RPG games!

Ostatnio edytowane przez Nemo : 07-08-2009 o 20:50.
Nemo jest offline