Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-08-2009, 21:23   #24
Romulus
 
Romulus's Avatar
 
Reputacja: 1 Romulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputację
Faethor błysnął zębami słysząc jak Helga przyjmuje wyzwanie. Patrząc na jej zgrabną i silną sylwetkę zaczął się zastanawiać czy aby nie porachuje mu zbytnio kości, jednak perspektywa siniaków nigdy nie powstrzymała go przed wszelkiego rodzaju próbowaniem swoich sił. Zwłaszcza wobec tak uroczego adwersarza.

Dziewczyna potwierdziła również jego podejrzenia, że i w lesie potrafiłaby sobie poradzić. Solennie obiecał sobie przedyskutować to z nią później - nie były to umiejętności znane przeciętnej mieszczce czy chłopce. Albo i szlachciance, nawet z Północy.

* * *

Ceremoniał związany z zaanonsowaniem podkanclerza strawił tyle czasu że Faethor zdążył zapamiętać ostatni kwadrat mapy. Odwrócił się do drzwi przybierając lodowatą maskę obojętności. Mróz w jego oczach pogłębił się na widok wchodzącego.

"Wystroił się, pompatyczny dupek, niczym na bal maskowy" - pomyślał obserwując modnisia. Nieodparcie przyszły mu na myśl opowieści ojca i dziadka o Wysokim Mistrzu Wiedzy Teclisie czy Mistrzach Wiedzy Yrtle i Finreirze. Nawet wielkiego Teclisa, aroganckiego, nieprzyjemnego w obejściu i zgorzkniałego, nie otaczał tak bizantyjski rytuał. I nie oczekiwał on czołobitności. Jednak rzut oka na dłonie podkanclerza sprawił że mimo odczuwanej niechęci Asrai miał się na baczności. Podobnie niekwestionowany posłuch ostrzegł go że w van Eickmarze może tkwić więcej niż mogłoby się zdawać na pierwszy rzut oka. Mimo wszystko nie przestał porównywać go z (nielicznymi, przyznajmy) znanymi mu wielkimi tego świata. Wspomnienie Yrtle zabolało go jak zawsze, mimo upływu dwustu zim od śmierci tego ostatniego - tym bardziej że rodowa pamiątka w jego posiadaniu ściśle wiązała się z pobytem wielkiego maga w rodzinnym lesie.

Faethor ukłonił się, naśladując nieco niezgrabnie kancelistę. Niestety, faktycznie zajął miejsce najbliższe strojnisia. Uśmiechnął się ponuro w duchu - nic z tego co podkanclerz użyłby do wzbogacenia swojego "bukietu" nie może się równać z przenikliwym smrodem zepsucia którym przepojone są stwory i wyznawcy Rujnujących Potęg. Na niewygodę wszelkiego rodzaju jest od dawna odporny. A z bliska nie ujdzie jego uwagi żaden gest czy grymas van Eickmara.

Przemowa podkanclerza sprawiała że pod obojętną maską twarzy Laure coraz bardziej gotował się z wściekłości. Czuł jak gniew zaciska mu palący chwyt wokół piersi. Historia była tak naciągana że trzeszczała w szwach. Słowa którymi podkanclerz opisywał miasteczko i osoby wcześniejszego dramatu tak przypominały zasłyszane przez Faethora wieści że ten dostrzegał jedynie dwie możliwości: albo van Eickmar przysłuchiwał się elfowi gdy ten przekazywał kobietom wyniki swoich poszukiwań, albo z jakiegoś powodu sama Kancelaria rozpuszczała pogłoski i plotki które z kolei Asrai posłyszał. Nie musiał przypominać sobie gorzkich słów Romulusa Wygnańca o szlachcie Imperium: "Są oni gorsi od dzikich bestii poprzez swoją zachłanność władzy i niskie gry o nią. Są bardziej gotowi walczyć ze sobą o kęs dóbr i zaszczytów niż dbać o wypędzenie Mroku z tej krainy". Najchętniej wyszedłby bez słowa, zabierając ze sobą Helgę i panią Annę, trzaskając drzwiami, nie mając ochoty tłumaczyć aroganckiemu błaznowi że nie jest durniem za jakiego ten go najwyraźniej uważa. Bycie młodzikiem, pełnym wiary we własne siły nie oznacza że ma ochotę ryzykować wolnością, zdrowiem lub wręcz życiem dla wewnętrznych rozgrywek między arystokratami. Przed wyjściem powstrzymywała go jedynie świadomość że Helga nie wie co płonie w jego duszy i może błędnie zinterpretować jego zachowanie.

Dlatego gdy zapadła cisza, poczekał chwilę by grzecznie dać paniom pierwsze słowo (niestety, pani Anna zdaje się być obojętną w stosunku do sprawy, zaś Helga milczy, zapewne ze względu na niewieścią nieśmiałość i skromność). I by zelżała żelazna obręcz wściekłości wokół jego serca. Dopiero gdy był pewien że panuje nad głosem w wystarczającym stopniu, odczekał jeszcze parę uderzeń serca i odezwał się do van Eickmara, nie siląc się jednak na zbytnio uniżony ton. Na początek zadał kilka pytań, pilnie obserwując reakcje szlachcica (i sługi z tyłu), przecież istnieje możliwość że elf się pomylił w swoich domysłach:

- Dziękuję wam, mości podkanclerzu, za tak interesującą propozycję. Dostrzegam jednak parę kwestii które chciałbym wyjaśnić przed podjęciem decyzji. Z tego co mi wiadomo Kancelaria nie przejęła kompetencji Inkwizycji, a pod rozwagę tej ostatniej poddaje się oskarżenia o nekromancję czy wyznawanie Rujnujących Potęg - zajedno, wobec szlachcica czy też nie. Racz więc wytłumaczyć dlaczego nie można wezwać inkwizytorów? Oskarżyciel, Edward von Thiel, musi być świadom że wcześniejsze niesłuszne czy też nieskuteczne oskarżenie podważa jego wiarygodność. Skoro więc decyduje się na kolejne takie posunięcie, musi mieć zapewne podstawy ku temu. Chciałbym poznać dokładną treść donosu. Jakimi to koneksjami dysponuje Joachim Lawierre? Rozumiem że nie chcieliście o nich mówić bowiem zajęłoby to wiele czasu, jednak mają one znaczenie dla osób które najpewniej będą musiały się z tymi koneksjami zmierzyć. Podobnie, jakimi sprzymierzeńcami, dokładniej, dysponuje oskarżyciel?

Przerwał na chwilę, zastanawiając się co dalej. Po raz kolejny przed jego oczami stanęła sylwetka Romulusa, rzadko wyglądanego, często potrzebnego, ale nigdy - mile widzianego. Przypomniał sobie jego pełne goryczy zdania o wewnętrznych napięciach i sporach w Imperium.

- Po drugie, mówicie, mości podkanclerzu, o delikatności sprawy. Do tej pory sprawa, jeśli nie treść samego donosu, znana jest zapewne od Gór Krańca Świata po Wielkie Morze Wschodnie - tu Faethor ma na myśli tradycyjną nazwę używaną na Ulthuanie, dla człowieka będzie to zapewne wyglądało na błąd geograficzny - nie wspominając o odległym o kilka dni drogi Hirshenstein, skoro list dotarł najpierw na dwór cesarza. Nieco to ... skomplikuje ... zarówno poszukiwanie prawdy jak i poczynania śledczych powołanych tak oficjalnie przez Kancelarię.

- Po trzecie, jeśli mamy wystąpić jako przedstawiciele Kanclerza, jako śledczy polowi Kancelarii, chciałbym otrzymać prawne podstawy takiej funkcji do zapoznania się z nimi.

- Po czwarte, jaki czas mielibyśmy na przeprowadzenie śledztwa?
 
__________________
Why Do We Fall? So We Can Rise
Romulus jest offline