- Spokojnie - odpowiedział Scorpion. - Mieliśmy zabezpieczyć teren i to zrobiliśmy. Ściganie tego śmiecia to nie nasza działka. Na kierowcę ambulansu też nie wyglądasz, ale jak ci tak zależy możesz odwieźć tę sukę do jakiegoś doktorka. Ja muszę zadzwonić.
Najemnik wstał i spokojnie podszedł do miejsca, gdzie na ścianie wisiał staroświecki, czarny telefon. Podniósł słuchawkę i usłyszał sygnał oznajmiający, że aparat jest sprawny. Wykręcił numer tak szybko, jak tylko pozwalała na to obrotowa tarcza.
- Mac? Cześć, tu Scorpion. Słuchaj, jest mały problem. Schultz nie będzie zadowolony.
- Pan Schultz! Dla ciebie to jest pan Schultz! - odpowiedział mu głos w słuchawce.
- Dobra, dobra. Pan Schultz nie będzie zadowolony.
- Co się stało? Mieliście proste zadanie.
- Hmm... No więc... - i bandito opowiedział całą historię, wiedząc, że za 5 minut, kiedy Mac wszystko opowie swojemu szefowi, ten wpadnie w prawdziwy szał. |