Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-02-2006, 22:48   #26
Bladowicz
 
Reputacja: 1 Bladowicz ma wyłączoną reputację
Ezequiel Callas de Alldare

Gdy usłyszeli śpiew, Callas zaciekawiony pięknem głosu i niezrozumiałymi słowami, podążył w tłum. Zebrana tłuszcza, wydawała mu się dziwnie przygaszona, jak na występ, tak cudownej artystki. Z drugiej strony, Karyjczycy nigdy nie wydawali się być najbardziej ekstrawertycznym z narodów. Zawsze te smutne twarze, ten grymas chyba wyryty jest w duszy ich narodu. Przeciskając się przez tłum, czuł obrzydliwy smród bijący od ciał. W kieszeni, wydobył szkarłatną, perfumowaną chustkę i nakrył nią twarz. Gdy dotarł jednak do ognia, odkrył wielkość swojej pomyłki.
Stanął jak słup soli, wpatrując się w rozgrzane do białości polana, otaczające szczerniały zewłok. Gorąco płomienia, pokryło jego twarz rumieńcem, walczącym z nagłą bladością, a nozdrza mimo chustki, wypełniła mieszanina zapachów, świeżo palonego drewna i spalonego mięsa.
Otoczyła go pustka. Ludzie, rozeszli się, bez najmniejszego słowa, bez komentarzy, pomruków. Cicho jak cienie. Kobieta milczała, już od kilku chwil, co dowodziło że śpiewała tak długo, jak ciało jej słuchało. W uszach pozostał tylko trzask pękających drew.
Ezequiel wykonał prawą ręką szybki gest i kilkoma słowami, pomodlił się za zmarłą.
Gdy weszli do karczmy jednak, zdawał się już nie pamiętać o całym zajściu. Podszedł do kobiety i jął składać zamówienie.
[user=1420,1269]Modlitwa: Jedyny, któryś jest naszym Panem, Ojcem i Stwórcą. Przyjmij me błagania. Oczyść duszę, tej biedaczki która w swej młodzieńczej głupocie, zgrzeszyła przeciw Tobie, nie znając Twej potęgi. Pozwól jej dostąpić zbawienia wiecznego. Tako proszę ja, Ezequiel Callas, wierny sługa Boży, narzędzie w Twych rękach.
Do karczmarki:
- Zacna Pani. Czy zechcesz obdarzyć zmęczonych podróżnych dzbanem wina? Dawno nie byliśmy w Radescie. Dużo się tutaj zmieniło. Nie jestem pewien czy na lepsze ale.... - Zamilkł na chwilkę. Spojrzał po sali, przyglądając się wszystkim klientom. - Kiepski dziś wieczór..... - Pozostawił zdanie wiszące w powietrzu. [/user]Po kilku chwilkach rozmowy z kobietą, wrócił do towarzyszy niosąc dużą tacę, zastawioną kubkami i dzbanem z winem, oraz przekąskami. Postawił wszystko na środku stołu i zasiadł. Nalał wszystkim wina, na końcu sobie, spróbował czy smaczne i rzekł.
- Jak więc się Panom podobają uroki Radestu? Potężne są świątynie jedynego w tym mieście. Nigdzie niema tak bogobojnego ludu. Nawet te wielkie świątynie mają problem, by wszyscy chętni, na poranną modlitwę, mogli wejść pod dach. Podobno Radest ma najlepszy układ dróg. Szerokie tak że kilka powozów może przejechać, tysiące pielgrzymów przejść może. Niesamowite miasto.
 
__________________
I'm a person just like you
But I've got better things to do
Bladowicz jest offline