Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-08-2009, 23:37   #43
hollyorc
 
hollyorc's Avatar
 
Reputacja: 1 hollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputację
- Podoba Ci się?
- Co?
- No to! To, to co oni wyczyniają...
- Ci....
- Hę?
- Mają w sobie potencjał!
- Ale zobacz jak działają! Zobacz trola, zobacz tego imbecyla co gadał do Katarzyny...
- Żyje?
- Jeszcze tak... ale Kaśka pewnie zaraz sobie z nimi poradzi.
- Czworo dotarło do kluczy, są lepsi niż Ci Twoi sprzed dwóch tygodni. Poza tym jeszcze nikt nie zginął.
- Troje... zobacz tego alkoholika... przecież on szybciej....
- Jeszcze nikt nie zginął!
- Ale....
- Spokojnie... można będzie coś z nich zrobić... mówię Ci. Jeśli przeżyją to sobie z nimi porozmawiamy.
- Heinrich! Chyba nie chcesz z nich drużyny zrobić?
- Jeśli przeżyją... to się zobaczy... wiesz co to może być nawet zabawne. Wiesz co będzie jeszcze zabawniejsze? Będziesz pracował razem z nimi!


***

Na arenie wrzało dokładnie tak samo jak wcześniej. Wszyscy oczekiwali kiedy to w końcu krew zacznie tryskać to na prawo to na lewo... Nie zaczynała, więc początkowe krzyki radości zamieniały się teraz z wolna w gwizdy i przytyki pod Waszym adresem. Gdybyście mieli czas żeby się nad tym zastanawiać zapewne by Was to ubodło... no bo jakże to? Walczycie z całych sił o życie, staracie się zabawić tłum... a gdy już Wam się udaje postąpić ten pierwszy krok na arenie... gwizdy i wyzwiska...ehhh świat nie jest sprawiedliwy.

Katarzyna okazała się być przeciwnikiem wręcz wymarzonym. Jej działania (w przeciwieństwie do Waszych) były w jakiś sposób koordynowane. Jej ataki były przemyślane... puszczając część z Was skupiła się na tych wyglądających co bardziej smakowicie. Jak to mawiała Katarzyna: lepszy troll w paszczy niż goblin pod nogą.

J'ram zwisanie na łańcuchach zdecydowanie nie należało do tego co jaszczury lubią najbardziej. Fakt wiszenia niczym ten robak na haczyku dawał Ci się mocno we znaki. Postanowiłeś zatem działać. Rozbujałeś się na zawieszonym łańcuchu chcąc przedsięwziąć coś zaczepnego... Coś? Sam dokładnie chyba nie miałeś pojęcia co, jednak Ci się to udało. Gdy po raz kolejny wierzgnąłeś kopytkami, a twe ciało było w pozycji mnie więcej poziomej ząb hydry się ukruszył. Nieszczęście sytuacji polegało na tym, że zacząłeś swobodnie spadać, szczęście że poniżej była inna głowa...

Kashyyk. Nie godzi się aby sługa Najwyższego od tak leżał sobie na arenie... nie godzi się aby byle przerośnięta jaszczurka pomiatała tak Tobą. TOBĄ! Co to, to nie... podrywasz się na równe nogi... i bohatersko ponawiasz swój bieg w kierunku totemu... drogę zagradza Ci jednak jedna z głów. Szczerzy się brzydko, jakby uśmiecha, po czym rozdziawia szeroko z zamiarem wszamania Cię na przystawkę.... i nagle....

J'ram... Spadasz z impetem na głowę. Połączenie Twego Ciężaru, noszonego pancerza oraz sił przyciągania powoduje że dosłownie wgniatasz głowę w ziemię. Odzyskują równowagę widzisz przed sobą gębę zdziwionego trola. Ale co tam? Jaszczury w końcu robią takie rzeczy na co dzień i nie ma w tym niczego dziwnego!!!


Kashyyk Jaszczur mniejszych rozmiarów, ten z którym byłeś zamknięty w klatkach oczyszcza Ci drogę do totemu... teraz przed Tobą jedynie... Drowka spoglądająca na całe widowisko z charakterystycznym drowim uśmiechem.

Sashivei Spoglądasz na popisy akrobatyczne J'Ram'a oraz na zdziwienie trola. Ten drugi opanowuje się nad wyraz szybko. Obiega wdeptany w ziemię łeb oraz podąża w kierunku swego ekwipunku... niestety stajesz mu na drodze. Nic prostszego. Elfia zręczność znana jest we wszystkich światach... drowy natomiast nie ustępują ani o jotę swym bledszym kuzynom. Z wdziękiem rączej łani schodzisz z drogi rozpędzonemu nosorożcowi, albinosowi... Kashyyk'owi.
<splash>
Ocierasz z twarzy coś co w smaku przypomina pomidora... ale kolorem już jakoś nie za bardzo... tym bardziej że zostało fantazyjnie rozsmarowane po Twej twarzy i przyodzieniu.
- Te Laska! Przestań się gapić.... Ktoś z tłumu krzyknął.

Kashyyk dopadasz ekwipunku... jest wszystko! Z prawdziwym uwielbieniem zerkasz na totem... gdy nagle czyjś cień podejrzanie szybko rośnie w Twojej okolicy... Obracasz się by ujrzeć...

J'ram Skakanie po otumanionym hydrzym łbie jest o niebo przyjemniejsze niż dyndanie po łańcuchu. Podoba Ci się to tak bardzo, że postanawiasz poprawić krewniaczce. Podskakujesz raz i jeszcze i.... uderzenie które nastąpiło gdzież z boku posłało Cię w powietrze. Lecisz... znowu lecisz... lotem parabolicznym posuwasz się w kierunku trola. Kierunku? Nie. Lądujesz centralnie na trolu. Odbijasz się od niego i z gracją siadasz przy swym ekwipunku... jesteś troszkie skołowany... jednak dotarłeś do półmetka.

Zank Gdy pozostali zabawiają się na wyszukane sposoby Ty decydujesz się na coś prostszego. Podbiegasz do ściany areny, zrywasz płachtę i decydujesz się zabawić w torreadora. Przemawiasz przymilając się jednoczenie do Katarzyny, jednak łby zdają się już nie reagować na Twe krasomówstwo... Jedna z paszcz teatralnie chapie przed Tobą. Cofasz się, zawadzasz to materiał, przewracasz i rolujesz... przypominając teraz coś na kształt dywanu... A paszczęka przysuwa się do Ciebie coraz to bliżej i bliżej....

Cyvril bez bransolet z dwimerytu czujesz się zdecydowanie lepiej. Zbierasz w sobie energię, ukierunkowujesz ją na hydrze łby... po czym wypuszczasz w formie czarnego promienia. Ten dotykając kolejno czterech łbów wykrzywia je w histerycznym wrzasku... powoduje iż padają na piasek i wiją się w konwulsjach.

Taki, Sidney,Gadrul, Zergh Łby przed Wami nagle padają. Otwiera się przejście. Puszczacie się biegiem, by po chwili być przy Waszym ekwipunku. O dziwo część z niego przynosi Wam Gerbo, który to zaspokoiwszy swe pragnienie (w tej chwili) podąża w kierunku przeciwnym.

Gerbo Oddajesz to co nie było Twoje, i co mogło przydać się wszystkim postronnym. Dobiegasz do miejsca gdzie był przed kilkoma chwilami Taki... i widzisz rulon czerwonego materiału. Rulon jest o tyle dziwny, że podskakuje... Spoglądasz na flaszkę.... okej... ile ta gorzałka ma procent???

Uthgor Zabrawszy swój arsenał, popluwszy w dłonie. Obejrzawszy tę komedie stwierdzasz, że ktoś mógłby w końcu coś tu zrobić! Ściskasz pewnie broń w zielonych dłoniach i puszczasz się do ataku! Sprawa jest ułatwiona. Połowa głów w jakiś sposób została obezwładniona. Jako wprawny wojownik uznajesz iż nie godzi się atakować czegoś takiego. Taka walka po postu: a) nie była by zabawna b) nie przyniesie Ci sławy! Rzucasz się zatem ku bardziej mobilnym częścią hydry. Uchylasz się raz, podskakujesz drugi. Przerośnięta traszka zdaje się być nadzwyczaj szybka jak na swoje gabaryty... zadziwiająco mocno trzyma się też swego żywota... Ty jednak nie dajesz się złamać. Uderzasz toporem w jedną z szyj, które znalazły się w zasięgu broni... szyja oddziela się od reszty ciała pod wpływem ostrza i upada. Łeb podryguje jeszcze przez kilka sekund po czym zamiera z wybałuszonymi oczyma.
Pozostały jeden zdaje się być jednak zdeterminowany bronić swego cielska do końca...

***
- Mówiłem Ci że są użyteczni!
- Nie mówiłeś, że mogą tacy być!
- Nie ważne... miałem coś innego na myśli.
- Tia... Spotkasz się z nimi?
- Oczywiście... w końcu muszą wiedzieć kto ich w to wpakował!
- Jesteś stuknięty!
- Owszem... i przystojny!
 
__________________
Tablety mają moc obliczeniową niewiele większą od kalkulatora. Do pracy z waszymi pancerzykami potrzebuję czegoś więcej niż liczydła. Co może mam je programować młotkiem zrobionym z kawałka krzemienia?
~ Gargamel. Pieśń przed bitwą.
hollyorc jest offline