Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-08-2009, 18:51   #145
Eleanor
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
Andiomene uśmiechnęła się nieznacznie słysząc za sobą głos Bru. Na Voroksie zawsze można było polegać, nawet jeśli chodziło o przytarcie nosa panoszącemu się na pokładzie przedstawicielowi kościoła. Podeszła do nieprzytomnego nadal pilota i obejrzała jego obrażenia. Najwyraźniej kości czaszki wytrzymały zetkniecie z metalowa płytą, którą poczęstowała go Elena, ale nie była w stanie stwierdzić, czy nie ma obrażeń wewnętrznych i czy jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. W zasadzie nie miało to wielkiego znaczenia, przynajmniej dla niego. Wprawdzie może dałoby się wyciągnąć z pilota interesujące informacje gdyby doszedł do siebie, ale dla niego samego powrót do zdrowia oznaczał prawdopodobnie zakończenie żywota w jakiejś mało przyjemnej kolonii karnej. Na wszelki wypadek, gdyby jednak okazało się, że przeżyje Andi dokładnie związała jego nadgarstki i kostki liną, która znalazła na pokładzie napastników. Prawdopodobnie tą samą, którą wcześniej skrepowali porwana kobietę. Dziewczyna pokręciła głową rozmyślając o pokrętnych kolejach losu. Gdyby nie to, że na przyjęcie wysłanników Albiego wysłała tylko dwóch swoich ludzi, pewnie wszyscy byliby już martwi jak Duncan i Mesto, a właściciele Karmazynowej Skrzyni szabrowaliby jej statek.
- Weź go na nasz statek – powiedziała do voroxa, który bezceremonialnie rzucił na podłogę kolejne cztery zwłoki.
Popatrzyła w szczere oczy włochatego towarzysza i złapała za rękę:
- Dziękuję za pomoc i trzymaj się Bru. Wiem, że z nas wszystkich najbardziej bliski był ci Mesto.

Potem podeszła do Amxa, który pozbywszy się bransoletki z przedramieniem martwego przedstawiciela wojennego bractwa, zaczął majstrować przy komputerze.
- Zabierz wszystko co się da, ale nie mamy wiele czasu. Niedługo pewnie zainteresuje się nami jakiś patrol. Jeśli chcemy wysadzić ten statek musimy zrobić to jak najszybciej.
Przeszukała sprawnie pozostałe pomieszczenia. Oprócz tego co w ładowni przeznaczone było dla nich jako wymiana, z interesujących rzeczy znalazła jeszcze spory zapas amunicji do broni, kilka chemicznych świec, trzy gazowe granaty i dwie apteczki. Wzbogacili się też o 200 feniksów, nową zamrażarkę, 4 wygodne fotele i niski stół, które zdecydowała się także przenieść na Roriana.
Wróciła do wyraźnie skonsternowanej Eleny i powiedziała wskazując na skrzynię z herbem Decadosów jaką tez wytaszczyli z Karmazynowej Skrzyni:
- Rozumiem, że to pani własność? Przeniesiemy ją do kajuty po jednym ze zmarłych. Będzie tam pani mogła zamieszkać.

W tym czasie ze statku wynurzył się zadowolony inżynier, taszczący ze sobą dysk z komputera, kilka luźnych części, o przeznaczeniu których pilotka nie miała zielonego pojęcia i sporą skrzynkę z narzędziami.
- Podłożyłem ładunki – powiedział do Andi i dodał uspokajająco widząc niepewne spojrzenie. Wiedział, że nie lubiła wybuchów na statku – Spokojnie, ułożyłem jej jak najdalej od Roriana.
- No dobrze, sprawdzimy co się stanie, ale na wszelki wypadek zamknę śluzę
– Odpowiedziała naciskając niewielki przycisk. Ścianki przy wejściu do statku zamknęły się zabezpieczając dok.
Amx nacisnął przycisk.
 
Eleanor jest offline