Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-08-2009, 20:26   #107
brody
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 brody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputację
Guun i Thorius
Wędrówka przez ciasne, zabrudzone i pełne robactwa wąskie korytarze. O ile dla krasnoluda nie była to pierwszyzna, to dla Guun stanowiło to nie lada wyzwanie. Wyruszając w podróż między wymiarami niespodziewał się, że będzie mu przeżyć tyle przygód. Pocieszał się myślą, że gdy już zdobędzie Koronę Władzy będzie miał o czym pisać pamiętniki.
Poszukiwacze przedzierali się przez ciasne korytarze podążając za ciągle krzyczącym Grumilem. Krasnolud co i raz groził karłowi. Dzięki temu nie sposób było zabłądzić. Zgarbieni i duszący się wdzierającym się wszędzie pyłem szli dalej.
W końcu dotarli do końca korytarza, Otwierał się on na niewielką, pustą komnatę, całkowicie pozbawioną zdobień. To co w niej ujrzeli, zmroziło ich serca....
Rozszalały Grumil z białą pianą na ustach ćwirtował leżace na podłodze zabandażowane ciało faraona Semerheta. Wokół leżały odrąbane już ręce i głowa.
- Teraz już się nigdy nie podniesiesz podły ożywieńcu - skomentował swoją ciężką pracę krasnolud.
W kącie sali stał przerażony Neuris. Nigdzie natomiast nie było widać oślizgłego Cthula, co było chyba jedyną dobrą wiadomością w zaistniałej sytuacji.
- Teraz kolej na ciebie przeklęty ścierwojadzie - rzekł Grumil ocierając pianę z ust i unosząc topór w górę.
Zaczął iść w stronę skulonego ze strachu karła.
- Stój! - wrzasnął Thorius wygrzebując się z tunelu.
- O Thorius! - zdziwił się wzburzony wojownik - Dobrze, że jesteś. Pomożesz mi załatwić tego pokurcza.
- Spokojnie Grumil, najpierw trzeba się z nim rozmówić.
- Co?! A o czym chcesz gadać z tym padlinożercą?
- Choćby o tym jak stąd się wydostać - wtrącił Guun podnosząc z ziemi laskę, będący do niedawna własnością faraona.

- O właśnie - dorzucił Neuris, węsząc swoją szansę na ocalenie - Tylko ja znam bezpieczną drogę prowadzącą do wyjścia - dodał chowając Talizman za koszulę.
- Obędzie się ścierwojadzie bez twojej pomocy. Jestem krasnoludem, sam znajdę wyjście z tych katakumb.
- Nie wątpię - rzekł badacz - ale po pierwsze nie nadal gdzieś czai się tu Cthul, po drugie pewnie korytarze pełne są pułapek.
- Właśnie, właśnie - podchwycił karzeł - I tylko ja mogę nas stąd wyprowadzić.
- Nigdy - wrzasnął Grumil rwąc się do rękoczynów.
Tylko szybka reakcja Thoriusa zapobiegła rozlewowi krwi. Złapał on rozszalałego towarzysza wpół i szepnął mu od ucha:
- Pomyśl Grumil. Neuris wyprowadzi nas stąd, a na powierzchni zrobisz a nim co zechcesz.
Brodacz uspokoił się i rzekł:
- Zgoda.
- O nie tak szybko - zapiszczał Neuris - Nigdzie nie pójdziemy dopóki nie zagwarantujecie mi bezpieczeństwa i nie powstrzymacie morderczych zapędów swojego przyjaciela.
- Ty cholerny trupożerco, ja ci zaraz pokaże - Grumil wymachiwał pięściami i rzucał się przytrzymywany przez Thoriusa.
- Grumil sytuacja jest patowa - wtrącił Guun.
- Jak? - zdziwił się brodacz.
- Najkrócej rzecz ujmując, bez wyjścia. Musimy zaufać Neurisowi, nie mamy innego wyjścia.
Na twarzy Grumila pojawił się grymas bólu. Sądząc po przymkniętych powiekach i zmarszczkach na czole krasnolud bił się z myślami.
- Dobrze, więc niech i tak będzie - rzekł w końcu, a na jego twarzy zagościł złośliwy uśmiech.
- Ten brodacz coś knuje - rzekł niepewnie karzeł.
- Neurisie gwarantuje ci, że dopóki jesteś ze mną - odpowiedział badacz - jesteś bezpieczny.
- Ruszajmy zatem - karzeł poprawił zniszczoną kamizelkę.
- Pozostaje jeszcze tylko jedna kwestia - Thorius zburzył tak chwiejną równowagę - Powiedz Neurisie po co ci Talizman. Nie mówiłeś, że też poszukujesz Korony Władzy.
- Nikt mnie o to nie pytał - rzekł z uśmiechem karzeł - Poza tym skorzystałem z okazji. Każdy z was mógł to zrobić. A tak, sami przyznajcie, że to mi się on należy.
- To się jeszcze okaże - pomyślał Guun, a jego oczy błyszczały dziwnym blaskiem. W jego głowie już rodził się chytry plan, jak wykorzystać brodatych wojowników i karła do swoich celów.
Wszyscy czując, że sytuacja faktycznie nie sprzyja ostatecznym rozwiązaniom, milcząc zgodzili się z Neurisem.
- Co będzie dalej, los pokaże - westchnął w myślach Thorius.
- Ruszajmy - rzekł karzeł wskazując ponownie wąski tunel wentylacyjny.

Grupa poszukiwaczy weszła ponownie w duszny, wąski korytarz. Neuris ruszył przodem. Guuna zdziwił fakt z jak wielką zręcznością karzeł poruszał się w labiryncie tuneli. Na dodatek musiał doskonale widzieć w ciemnościach, gdyż wcale nie korzystał z kaganka który niósł badacz.
Zrozpoczęła się długa wędrówka w ciasnych i mrocznych korytarzach. I choć wszyscy członkowie ekipy byli zaprawieni w marszach to trzeba było zrobić dwa postoje zanim karzeł obwieścił:
- To tutaj. Jeśli panowie mogli by podważyć tę płytę w suficie - zwrócił się do krasnoludów.
- Nareszcie - skomentował wiecznie niezadowolony Grumil - Nóg już nie czuję.
- Narzekasz jak moja babka - dogryzł Thorius towarzyszowi - Bierz lepiej tę płytę na bary.
Gdy płyta ustąpiła w końcu pod naporem siły krasnoludów, do środka wdarło się gorące pustynne powietrze.
- Cholera - warknął Grumil - Już nie wiem co gorsze, podziemia pełne trupojadów, ożywieńców, mackowatych stworów i niewiadomo czego jeszcze, czy ta piekielna pustynia.


Gdy grupa poszukiwaczy wyszła na powierzchnię, słońce chyliło się już ku zachodowi. Z południa wijał chłodny, ożywczy wiatr.

W ostatnich promieniach słońca poszukiwacze ujrzeli zarys jakiegoś miasta. Był to jedyny punkt orientacyjny w morzu piasku otaczającego ich zewsząd.
- To napewno Al-Hadhar - ucieszył się Neuris - Moje rodzinne miasto.
- No to pięknie - szydził Grumil - Z grobowca pełnego ożywieńców trafiliśmy do miasta trupojadów.
- Wypraszam sobie - obruszył się Neuris - Moja rasa jest bardzo szlachetna i bardzo rzadka...
- Niech bogom będę dzięki - Grumil wzniósł ręce do góry w podzięce.
- Nie traćmy czasu - rzekł Thorius - Jeżeli mamy zdążyć przed zmrokiem, to musimy się pośpieszyć.
Grupa ruszyła naprzód. Marsz po sypkim piasku nie był łatwy, ale wprawni piechurzy wraz z ostatnimi promieniami słońca dotarli na przedmieścia.
Ku przerażeniu Neuris miasto wyglądało na kompletnie wymarłe.
- Oj to chyba nie jest Al-Hadhar - jęknął.
Zapanowało nieprzyjemne milczenie. Tylko zimny wiatr wył wśród opustoszałych budynków straszących pustymi oknami. Dokoła niewidać było żywego ducha. Tylko porzucone i częściowo zniszczone domy z piaskowca.
- Nie podoba mi się tu - rzekł Grumil i zdjął topór z pleców. Trzymając go w dłoni czuł się odrazu pewniej.
- Musimy znaleźć jakiś miejsce na nocleg - rzekł przytomnie Thorius.
- Ta chata wygląda na porządną - Guun wskazał najbliższy, najmniej zniszczony budynek.

Grupa weszła do środka i rozejrzała się po pomiesczeniu. Dom składał się z jednej izby. Na środku stał stół i kilka krzeseł. Pod ścianą był duży, płaski piec. Guun podszedł do niego i ostrożenie dotknął go.
- Jeszcze ciepły. Ktoś tu był niedawno.
- Był czy nie był nie ma to znaczenia - rzekł Thorius - Musimy tu zostać na noc. Rano pomyślimy co dalej.
- Warty, musimy wystawić warty - szepnął wyglądający przez okno Grumil.
- Oczywiście, że tak - odparł Guun - Tylko parami. Nieufamy sobie na tyle by stróżować pojedynczo.
- Słusznie prawisz - potwierdził Grumil.
Poszukiwacze rozłożyli się na środku sali. Posilili resztkami suszonych racji i podzielili się na dwa zespoły.
Postanowiono, że Guun będzie pełnił wartę z Grumilem, a Thorius z Neurisem.
Ci ostatni ułożyli się do snu. Neuris rzekł:
- To spokojnej warty...
- Śpij trupojadzie, bo jak nie to ja cię uśpię.
Zapadła cisza przerywana jedynie wyjącym wiatrem.

ZAPRASZAM DO KOMENTARZY
 
__________________
Konto usunięte na prośbę użytkownika.

Ostatnio edytowane przez brody : 11-08-2009 o 20:27. Powód: dopisek
brody jest offline