Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-08-2009, 20:43   #15
nemonikt
 
nemonikt's Avatar
 
Reputacja: 0 nemonikt może tylko marzyć o lepszym jutrze
To zaskakujące, że nikogo nie zdziwiło, że Fardinand rwał się do wykonania zadania, podczas gdy w czasie poprzedniej akcji działał zachowawczo i nie był szczęśliwy z powodu sytuacji, w której się znalazł. Jeszcze dziwniejsze było to, że czołgiści zwrócili mu uwagę niezadowoleni z towarzystwa Totenkopfu, a wszyscy już zapomnieli o spotkaniu z Sowietami i masakrze, jaka dokonała się zaledwie 2 tygodnie temu w wiejskiej stodole.
Bo tak, myślał Ferdinand, jeśli jedni żołnierze boją się innych- jedni Niemcy innych Niemców, to w takim razie czym jest ta wojna i pomiędzy kim się toczy? Pomiędzy nami? Przecież przyjechaliśmy walczyć z komunistami. Jak do tej pory, od przybycia na odcinek Charkowa największe żniwo śmierć zebrała wśród cywilów.

Kleinlich pamiętał masakrę dobrze. Nie był fanatykiem ani zabójcą. Pragnął tylko jak najszybciej spełnić wyznaczone zadania i wrócić na względnie bezpieczne pozycje. Dlatego nie mógł sobie pozwolić na współczucie i dalsze rozważania tego piekła, które go otaczało. A wszystko czego było mu potrzeba do szczęścia, to wykończyć Iwanów i wrócić do kraju. Do rodziny, do silników, automobili i jego ukochanych wyścigów. Prowadzenie czołgu wymagało kunsztu, ale we wnętrzu czołgu gotował się jak w kombiwarze. Nie mógł się doczekać szumu wiatru w uchach, rozwianych włosów i chłodu pędzącego powietrza na policzkach, w dniu gdy znowu ruszy na tor wyścigowy.
Po co w naszym tygrysie prędkościomierz wyskalowany do 100 km/h skoro nie możemy rozwinąć nawet połowy tej prędkości?- z utęsknieniem zastanawiał się niegdysiejszy demon szybkości.

Teraz nowe zadanie. Osłona przeprawy. Po tym jak dowódca zapoznał załogę czolgu 122 z treścią rozkazu kierowca poprosił o mapę. Lubi wiedzieć gdzie jedzie i jakie jest ukształtowanie terenu. Obmyśla także drogę odwrotu na wypadek gdyby jego towarzysze nie mogli go poprowadzić z wieży...Nie mogli poprowadzić, pokierować z różnych powodów, wtedy będę musiał wrócić, być może mając utrudnioną widoczność.Kierowca okłamywał się w myślach. Jego zapobiegliwość spowodowana była obawą o to, że mogą zginąć jego koledzy. Wtedy, o ile się jemu uda się przeżyć poprowadzi czołg do odwrotu. Chociaż próbował odgonić złe myśli, jak fatum, podążał za nim smutny widok rozbitego tygrysa I zmasakrowane ciała radzieckich wieśniaków.
Po zapoznaniu się z mapą, Kleinlich ocenił, że najbezpieczniej byłoby osłaniać przeprawę ze wzgórza I-125, bo to wyeliminuje mozolną i niepewną przeprawę przez bród rzeki. Nie wiedział czy taki będzie rozkaz dla ich czołgu. Ale nie przejmował się tym tak bardzo, bo jeśli dojadą do stacji kolejowej, to wracać będą w sile większej o 60 nowych, wspaniałych wozów, dzieł niemieckiej myśli technicznej.

Teraz jednak zadanie. Przywołał się do porządku szeregowy. Oddał mapę dowódcy, na rozkaz usiadł za kierownicą- po powrocie poproszę Gapę, żeby wywróżył mi nowego Mercedesa W-165 w Stuttgarcie- odpalił silniki i z hukiem ruszył.
 

Ostatnio edytowane przez nemonikt : 11-08-2009 o 20:49.
nemonikt jest offline