Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-08-2009, 01:03   #12
Mono
 
Mono's Avatar
 
Reputacja: 1 Mono jest godny podziwuMono jest godny podziwuMono jest godny podziwuMono jest godny podziwuMono jest godny podziwuMono jest godny podziwuMono jest godny podziwuMono jest godny podziwuMono jest godny podziwuMono jest godny podziwuMono jest godny podziwu
Marina zajmowała się właśnie zwykłymi dla siebie, o tej porze, zajęciami, czyli wrzeniem eliksirów. Cała wioska i okolica do niej przychodziła w potrzebie, a czasem nawet wędrowcy z bardzo daleka, bo: a to ktoś się przeziębił, a to opętania zaznał, a to jeszcze jakie inne licho go przywiodło… i choć metod na zażegnanie problemu było kilka (z czego na pewno przynajmniej dwie-trzy naprawdę dobre), to Ona zawsze zalecała napój o magicznej lub leczniczej mocy. Było to spowodowane prostotą porządzenia takiego specyfiku i łatwością podania – toć wystarczyło go uwarzyć z dostępnych wszystkim składników (choć oko Wąpierza czy pazur grygienta to raczej rzadkie ingredienty) i wypić. W swojej dotychczasowej „karierze” musiała tylko trzy razy używać gołej, namacalnej magii, której zresztą nie lubiła używać, i jednym z nich był przypadek, gdy wkroczyła na terytorium skalnego trolla w poszukiwaniu składników do napojów. Jak skończył się ten pojedynek łatwo zgadnąć – ona pracuję dalej - choć była bardzo wyczerpana po batalii.

Od kilku dni Marina miała przeczucie, bardzo złe przeczucie. Pierw myślała, że to tylko wrażenie, które pozostało po którymś z pacjentów. Starała się medytować, by wyciszyć owe niepokojące uczucie, gdy jednak to nie pomogło sięgnęła po radę swojej matki… matki w postaci ducha przyzywanego do spreparowanej, wysuszonej głowy.



Matka nigdy nie była zbyt rozmowna, tak też było i tym razem: „Uciekaj, uciekaj jak najdalej i chroń siebie i nasze szamańskie dziedzictwo”. Marina posłuszna woli uśmierconych postanowiła jak najszybciej uciekać, wedle rady, jak najdalej zabierając tylko najpotrzebniejszy dobytek. Ruszyła niezwłocznie, bo przecież duchy przodków nigdy się nie mylą.

Gdy Yajwin, wydostawszy się z miasta szedł w stronę wieszczki, był z powrotem w nienajlepszym humorze. Nie zmieniło się jego odczuwanie zimna we krwi, a to mogło oznaczać, że albo ona nie ma mocy, albo nie odpowiada ona staruszkowi lub tez nie ma samej widzącej. Każda z tych opcji skazywała Tropiciela na dalszą, nie do końca pożądaną, współpracę ze swoim oprawcą, z czego nie był szczególnie zadowolony. Postanowił jednak sprawdzić chatkę i jej właścicielkę dla pewności.
 
Mono jest offline