Dzień 12
Miejsce : Przedmieścia Bydgoszczy
Godzina 9:45
Zaczęli powoli przemieszczać się do punktu zero. Przejść z ulicy do drugiej nie zwracając uwagi zombie-podobnych a co bardziej ludzi było naprawdę nie lada wyczynem. Szli teraz we 2 przez dosyć wąską ulicę gdy z daleka dojrzeli samochód. Pietrov szybko wycelowal i sprawdził wnętrze.
- (rosyjski) Nic nie ma. A jeśli jest to nie człowiek. Idź sprawdź , dla pewności zanim przejdziemy
Dał znak Michjovowi. Sam uznał , że poruszanie się teraz z Dragunovem to nie jest dobra rzecz. Raz że jest on dosyć ciężki , dwa że działają na małych odległościach.
Zarzucił więc Dragunova na plecy i wyjął MP5A4. Przeładował , sprawdził i zaczął zabezpieczać teren dookoła samochodu poczas gdy drugi podchodził do niego.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dzień 2
- Słuchać mnie teraz
Powiedział Pietrov gdy wszyscy byli w jednym pokoju. Pietrov najwyraźniej spał gdyż siedział plecami oparty o ściane , a jego Dragunov stał oparty obok.
- To co się stało z Kamilem , musimy to wyjaśnić. Nie wierze żeby dał się zabić tak łatwo. Nie on. Dlatego teraz pójdziemy w miejsce tego domu i go znajdziemy. Jakieś pytania?
Chwila ciszy.
- Bedziemy przemieszczać się obok siebie w jednej linii. Ja po środku , po lewej Steve , potem 2 z lewej Michajow , z prawej Andrji i potem Soja.
Wszyscy już zaczeli iść do wyjścia gdy nagle Soja upadł na ziemie.
- Cholera , Steve zdejmuj mu maske
Krzyknął Pietrov
- Ale kazałeś by nie ...
- Zdejmuj mówie i działaj!
Steve usunął maske z twarzy Soji. Jego twarz przybrała koloru purpurowego. Steve zdjął rękawiczke i dotknął jego twarzy
- Jaki cholernie zimny!
powiedział i przypatrzył się jego ciału. Wyjął latarke i zajrzał mu do oczu , do nosa , do ust. Sprawdził puls.
- Wszystko jest w porządku. Soja , Soja! Słyszysz mnie?
Zaczął nim potrząsać. Ale Soja był nieruchomy.
- A może w rane wdało się zakażenie?
Rzucił nagle Andrji. Wszyscy znieruchomieli i przypomnieli sobie wczorajsze zajście. Steve pośpiepsznie usunął bandaż z ręki Soji. Rana była czarna i zaczynała się rozprzestrzeniać.
- Co to kurwa jest!?
Krzyknął Steve.
- Możesz amputować mu rękę ?
Spytał Michajov
- Tak , ale nie z tym co mam tutaj. Przecież to miała być misja na 1 dzień , a nie wojna z jakimiś potworami!
Zdenerwowany Steve założył rękawiczkę z powrotem . Wsadził głowę w dłonie i tak chwile został.
- Najpierw Kamil , teraz Soja...
- Spokojnie , oni przeżyją.
Powiedział Andrji
- Eh... To wszystko to jakaś paranoja...
W tym momencie Soja otworzył oczy. Były czerwone. Jakby miał wylew. Złapał Steva obiema rękami i przyciągnął do siebie tak że szkło w okularze się zbiło. Próbował go ugryźć w brzuch lecz na szczęście kamizelka była odporniejsza. 2 Strzały. Soja puścił Steve'a który odleciał na 3 metry ze strachu i upadł. Andrji strzelił Soji w nogi z swojego Glocka.
- Soja co Ty kurwa wyprawiasz!?
Wydarł się Michajov.
- On nie żyje. Andrji dokonał egzekucji.
Rzekł beznamiętnie Pietrov i podszedł do Steve'a żeby mu pomóc wstać.
- Nic Ci nie jest?
- Nie. Ale ta siła...
Głośny strzał i zaskomlenie Soji.
- Ruszamy się . Musimy iść do budynku gdzie zniknął Kamil.
Wszyscy wyszli z budynku i ruszyli pomału miedzy budynkami obozowymi. |