Zdecydowali, że muszą wystawić warty. Nie wiadomo co kryje się w mroku, za ścianami kamiennej chaty. Wyszło na to, że Guun wartę będzie pełnił z krasnoludem Grumilem. Cóż, szkoda. Ale tak wyszło. Bardziej by mi pasowało posiedzieć sobie z Neurisem niż z tym kudłatym barbarzyńcą. Neuris na pewno mógłby podzielić się ze mną ciekawymi informacjami. A do tego ten skrzat ma Talizman. A w nocy mogłby przydarzyć mu się wypadek. Ot, wyszedł z chaty i nie wrócił...
- Spokojnej warty - powiedział Neuris, układając się do snu w kącie chaty. Do małej piersi tulił zabrany z katakumb Talizman.
- Śpij trupojadzie, bo jak nie to ja Cię uśpię - warknął na niego Grumil. Skrzat skulił się jeszcze bardziej w kącie.
Zapadła cisza, którą przerywał tylko wiejący na zewnątrz wiatr. Guun podszedł do stołu i ustawił na nim płonący kaganek. W jego świetle zaczął bacznie oglądać laskę, którą zabrał z grobowca.
Przedmiot dotychczas będący własnością nieżyjącego od stuleci faraona Semercheta miał długość około pięciu stóp. Wykonany był z wypolerowanego na wysoki połysk czarnego drewna. Na jego rozwidlonym końcu umieszczony był niebieski kryształ wielkości zaciśniętej pięści. Wzdłuż całej długości laski wygrawerowany był jakiś napis. Hieroglify - pomyślał Guun, przyglądając się bliżej. - Może zdradzą mi przeznaczenie tego kostura...
Wyciągnął z torby księgę, pióro i atrament. Otworzył wolumin na pierwszej niezapisanej stronie i rozpoczął przepisywanie hieroglifów z laski. W miarę jak pisał, hieroglify przekształcały się pod wpływem magii zawartej w księcze, w znaki alfabetu zrozumiałe dla czytającego.
"Mocy Promethiona Czerwonej Paszczy
na me rozkazy przybądź
mych wrogów spal ognistym dechem Twego jestestwa
Ty który swą krwią obmyłeś ten kostur
dla mojej chwały i potęgi
służący
Yaha Arall Tha" Zurro! - pomyślał Gunn, gdy po raz trzeci przeczytał napis. - Oto potężna broń wpadła w moje ręce. W tym kiju zaklęto potężne zaklęcie ofensywne. To może mi się przydać...
- Hej, Grumil! Nie śpij, czuwaj - zwrócił się do przysypiającego, opartego o ścianę krasnoluda. - Grumil, podejdź no. Pogadamy. Powiedz mi Grumil, czym są elfy?
- Ha! - odparł krasnolud. - Elfy to podła rasa. Śmierdzą, jak wszystkim wiadomo. Poza tym mają długie uszy czym nieco upodabniają się do osłów. Są równie uparte jak one i głupie. My, krasnoludy niezbyt za nimi przepadamy. Wynika to z tego, że długousi pożądają naszych bogactw, przez co już kilkakrotnie toczyliśmy z nimi krwawe wojny. Oczywiście, my zawsze byliśmy górą - zakończył dumnie.
- No tak. Stamtąd skąd pochodzę, nie ma czegoś takiego jak elfy. Prawdę mówiąc, jak krasnoludy też nie. Skrzatów też nie mamy - spojrzał na śpiącego Neurisa. W tym momencie usłyszeli odgos przypominający ludzki jęk. - Co to było?
- Nie wiem - odparł Grumil. - Sprawdzę.
Podszedł do drzwi i wyjrzał na zewnątrz.
- Nic tam nie... - nie dokończył krasnolud bo na zewnątrz znów coś jęknęło. Głos ten poprzedził stuk, dochodzący zza ściany. -...ma. Cóż to?
- Bądźmy czujni - Guun chwycił laskę faraona. - Może się zabarykadujemy?
- Dobry plan - podchwycił pomysł Grumil i stołem i jednym z krzeseł, zablokował drzwi wejściowe do chaty. Z zewnątrz wciąż dochodziły niepokojące odgłosy, jednak nic nie próbowało dostać się do wnętrza chaty. Na szczęście...
W ciągu ich warty jeszcze parokrotnie coś stukało i obijało się o ściany chaty, a do ciągłych jęków przyzwyczaili się.
- No, panowie pobudka! - krzyknął Guun do śpiących krasnoluda i skrzata. - Wasza kolej... Miłej nocy i nie zwracajcie uwagi na odgłosy...
Po tych słowach położył się łóżku, okrył kocem i zapadł w sen. |