Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-08-2009, 15:52   #115
Lunar
 
Lunar's Avatar
 
Reputacja: 1 Lunar ma z czego być dumnyLunar ma z czego być dumnyLunar ma z czego być dumnyLunar ma z czego być dumnyLunar ma z czego być dumnyLunar ma z czego być dumnyLunar ma z czego być dumnyLunar ma z czego być dumnyLunar ma z czego być dumnyLunar ma z czego być dumnyLunar ma z czego być dumny
Siergiej Bielyj

Siergiej z bladosinej twarzy poczerwieniał gniewnie, a na jego skroń wystrzeliły napęczniałe tętnice.
- Wyśledzili nas! - krzyknął Bielyj. - Gdzieś tutaj jest. Jest.. - rzucił się na ziemię, w śnieg. W zimną wilgoć wbijającą się w niego tysiącem lodowatych igieł.
- Szty cholero.. - zamknął oczy i starał się odpędzić od siebie wszelkie natrętne myśli. Wszelkie gryzące aury zdenerwowanych, nieufnych i gniewnych osób wokół trąciły go, lecz on brnął przed siebie. Jak pływak pośród fal spychających go wciąż i wciąż w stronę lądu. Musiał utrzymać się przy powierzchni. Musiał pozostać nad. W jego głowie znów zabrzmiała melodyja wibracji i harmonicznych brzmień. Drżenie muzyki słało cykliczne dreszcze wzdłuż leżącego ciała, coraz bardziej podkopując wyizolowanego od rzeczywistości resztkami zmysłów, maga. Podkopując go w sobie, a jednocześnie wyrywając z objęć ciała.
GSP sięgnął globalnego systemu namierzania. Był podłączony. Teraz sosny były jak krzyżyki, jak kółeczka, jak kropki. Między nimi, na czystej bieli, dostrzegał czarną nieczystość. Jak na dłoni.
Siergieja w pierwszej chwili przytłoczył świat w jego otwartej jaźni. Poczuł przestrzeń wkoło, wielki obszar. Gdzieś opodal ryjówka brodziła pod śniegami, sowa podrywała się do lotu spłoszona w trakcie drzemki. Wrażenie było istna ekstazą, Siergiej nie posiadał już umiejscowionego bytu, stracił zahaczenie gdzie jestem. Jeśli widział wszystko to czy nie był wszędzie? Z trzaskiem i dreszczem zapaliły się kolorowe światła wielu umysłów. Mknące jak strzała poszukiwania minęły Crina w bieli i srebrze, Mówca Marzeń poczuł niepokój duchowego świata. Było coś jeszcze, niepokojącego, dzikiego i... Musiał szukać dalej.
Miał go! Od strony przybycia magów znajdowała się umysł inny. Sieroża dotknął go. Był zimny jak metal, działał jak tryby maszyny. Był obrzydliwy! Wieka, stalowa pchła której szary pancerz świecił się w kilku miejscach jakby tłumione, płomienne emocje starały się go wypalić, stopić i wybuchać na zewnątrz. Ostatni raz wykorzystał percepcje przestrzeni, zmierzył pięćdziesiąt metrów. Wyląc je, a po chwili zgasił wszystkie umysły. Był sam w ciemności, pierwotnej ciemności swego własnego umysłu., Dalej, na horyzoncie błyszczały jaźnie zwierząt, okaleczony umysł Adepta nie mógł ich włączyć. Za nim zwierza, wkoło ciemność, przed nim stalowa pchła. Ognisty język przeszedł po żelaznym pancerzu umysłu strzelca niosąc ze sobą dziwek przeładowywanej broni i intencje dokładnego zamierzenia się.
Dostrzegł. Ujrzał rysy blaszanej puszki. Drżącej bieli. Dreszczu kości.
Sieroża sięgnął po paralizator.


Cyk!
Pęknęła przestrzeń. Zacisnął dłoń na paralizatorze skupiając cały wysiłek jego mocnej baterii. Zmienił przepływ prądu zmieniając proporcjonalnie napięcie na natężenie, byle tylko porazić, otumanić, spopielić strzelca. Pierwotna siła elektrycznego spoiwa fundamentalnych cząstek natury poruszyła się z miejsca pod silnym bodźcem.

 

Ostatnio edytowane przez Lunar : 14-08-2009 o 16:18.
Lunar jest offline