Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-08-2009, 21:39   #217
Irrlicht
 
Irrlicht's Avatar
 
Reputacja: 1 Irrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znany
# Tanja Hahn – Axel Heintz – Nicolas Neumann
Sara Connor chętnie odpowiadała na pytania, jakkolwiek ciężko było nią samą znaleźć – przez te parę dni, kiedy odpoczywali, także nie próżnowała i rzadko kiedy była w domu rekolekcyjnym. Podczas tych krótkich dni w Sarze zaszła spora zmiana, bowiem na ciele przybywało jej tatuaży – związanych głównie z kultem Sanktuarium Cierni, jednak nie tylko – znaki i symbole na jej ciele mnożyły się niczym różnokolorowe morze. Tanja mogła to zauważyć bez większego problemu, ponieważ prysznice dla kobiet były wspólne; poniżej szyi wykwitały węże, skorpiony i czarne róże, a wszystko to oprawione w kolczaste motywy. Tanja wiedziała, kogo przypominają te tatuaże i wcale nie dodawało jej to otuchy.
Mimo to, na pytania Sara odpowiadała rzeczowo i możliwie jak najjaśniej, choć Neumann zauważył, że robiła to niejako wymuszenie, nieledwie uważając za mniejsze zło wprowadzanie ich w jej plany – wydawała się na zdziwioną, że rzeczy nie są oczywiste dla wszystkich.
Najczęściej więc można było ją spotkać w holu wyjściowym, tam, ubrana w czarne bojówki i szarą, skórzaną kurtkę, mocowała się wiązaniem do butów taktycznych.
- Hmm? - spojrzała żywym wzrokiem, kiedy Tanja pytała się o dziecko Yseult. - Dziecko? Co... A, jej dziecko. To nie powinno sprawić nam problemu, kiedy przypuścimy szturm na Pajęczarzy. Będziemy musieli zrobić kopię danych o Wunderkinder, ponieważ oprócz listy ludzi ściganych, jest także lista złapanych i wykaz operacji, które na nich przeprowadzono. Jeżeli ona chce szukać swoje dziecko, to najlepiej będzie, jeśli zacznie od tamtej bazy danych. A to już wkrótce.
Machnęła ręką i poszła.
Dzięki temu, że Neumann zidentyfikował Kowala, Connor miała większe możliwości rozpytania się u swoich kontaktów, czym tak naprawdę mogą im grozić najemnicy i jak powinni się przygotować. Z tego, co powiedziała im Sara Connor, kiedy była w domu, Kowal nie wydawał się być zwykłym najemnikiem.
A w każdym razie z tego, co wywiedziała się Connor, połączywszy to z danymi odzyskanymi z sieci przez Axela, Kowal nie wydawał się do końca być człowiekiem. Jak się okazało, Kowal pracował jako najemnik do różnych organizacji, powiązanych z Kombinatem i Korporacją, jednak w świetle tego, czego się dowiedzieli ostatnio, nie przedstawiało to zbyt dużej różnicy. Świadkowie, którzy widzieli Kowala, mogli na pewno stwierdzić, że zmienił się w ciągu paru ostatnich lat. Bioniczne wszczepy w lewej ręce i prawym ramieniu czyniły z niego potężnego przeciwnika, który zawsze pojawiał się tam, gdzie były przechowywane informacje o Triarii i Wunderkinder. Korporacja miała dobre powody, by stawiać na straży tych danych kogoś takiego, jak Kowal. Było całkiem prawdopodobne, że spotkają go w strażnicy.
Neumann upewnił się co do dwóch rzeczy: Zabił Rudiego, którego staranował transporter i jego kule. Mógł odetchnąć, bo nie miał na karku przynajmniej jednego z oprychów. Rzecz następna, było pewne, że razem z Kowalem współpracuje pewna kobieta o imieniu Natalia. Nazwiska nie pomniał nikt, jednak dostali jej szczegółowy opis, mówiąc, że o stałych porach widzi się na placu głównym u Pajęczarzy.
Axel natomiast szukał w sieci.
Zdziwił się niebotycznie, kiedy, próbując się skontaktować z Finneasem, Helgą i Selene, nie napotkał na żadne przeszkody. Co prawda został wcześniej ostrzeżony, by nie korzystać z satelity, który umożliwiał mu kontakt na tak duże odległości, jednak okazało się, że udało mu się jeszcze raz prześlizgnąć przez zabezpieczenia. I tu było zaskoczenie: Pamiętał IP GOS-u z Frankfurtu, a nawiązawszy połączenie, stwierdził, że kamera w komputerze we Frankfurcie działa i mógł widzieć pomieszczenie, w którym niegdyś byli. Obraz był trochę niewyraźny z powodu sporego pingu, a i sprzęt Axela nie był najdoskonalszy, jednak ujrzał -
Pokój drgał nieco, jakby ciągle lekko trzęsła się ziemia. Był kompletnie zrujnowany, a w jednym z kątów leżał w plamie krwi jakiś esdek. Ściany były porysowane, a w niektórych częściach zdruzgotane, w jednym z wyłomów ziała pustka, z której sączył się mały strumyczek wody z kanału. Podłoga była przysypana mokrym gruzem, a w ogólnej ciemności iskrzyła i migotała jarzeniówka, która wahała się w tę i tamtą, oświetlając trupa i gruzowisko. Axel czasem miał wrażenie, że widzi kręgi na wodzie, jakby jakiś wiatr – o ile można mówić o wietrze w podziemiach – dmuchał na wodę. Po trójce, którą zostawili we Frankfurcie nie było śladu.
Jeżeli chodzi o Konrada i Agatę, zajęło mu to dłużej, jednak na jednym z serwerów, gdzie kiedyś zostawili informacje, był pewien niesformatowany plik tekstowy. Wiadomość głosiła:

WMY, ŻE NIE MGLIŚCIE PRŚĆ
JAM PRZYKRO, ŻE TAK WSZSTK WSZŁ
JESTEŚMY W DM
MAMY ZAMIAR SZCZYĆ T
JAK PRZEŻYJEMY, TO SIĘ SCHL
KOCH

To było jedyne, co zostało z uszkodzonego pliku. Jeżeli chodziło o ewentualny kontakt z Barkiem i resztą starych znajomych, Axel nie znalazł nic.
W międzyczasie dowiadywali się o czymś, co rodziło naprawdę złe przeczucia:
Wojska Kombinatu ponosiły spore straty z powodu Triarii, które zaczęły się pojawiać coraz więcej. Korporacja powoli odzyskiwała straty w Neoberlinie, a linia frontu przesuwała się do ostatniego szańca Benefactoris Nostrum, to jest do Die Mauer. Wszyscy wiedzieli, co oznaczała potencjalna wygrana Korporacji: Kolejny reżim, tym razem rozciągający się aż do zamrożonej atomowym lodem Rusi, pod którym miałaby się znaleźć także i dawna Polska. Walka, jak się dowiedzieli, stała się coraz bardziej rozpaczliwa, bo Kombinat próbował się za wszelką cenę utrzymać w mieście, tymczasem gdy Korporacja zbroiła się w Hoffnunghausie, zyskując na czasie poprzez kolejne Triarii, które były kontrolowane przez godzinę. Tym mroczniejsze były doniesienia, że coraz więcej mutantów rozprzestrzeniało się na wszystkie strony.
Pewnego razu pilot zauważył:
- Kurwa! Co z tego, że przestanie mnie ścigać Korporacja, skoro w parę miesięcy zrobią zupę z mózgu wszystkim ludziom?

*

Tak naprawdę Heintz zastanawiał się, czy przypadkiem nie oszalał, będąc już w pobliżu portalu.
Jego sny coraz bardziej zmieniały się, ku jemu zaskoczeniu, tak, że coraz więcej pytał o to, czy jest normalny. Czy nie stał się tym, w co zmieniał się Malak. Rano budził się, kompletnie nie wyspany, wiedziony przez pełne żądzy sny i koszmary.
Niewątpliwie widział ją w tych snach. Kobietę, którą widywał niby to mimochodem, a jednak w niewyjaśniony sposób ten wizerunek podążał za nim i wydawał się mu pomagać, przyprawiając o szaleństwo. Wtedy to było czasami, teraz było zawsze. Zawsze w nocy.
Nie umiał kontrolować niczego w takich snach; zawsze była to ta sama kobieta, te same czarne włosy i te same oczy, te same pełne uda i ten sam skórzany kaftan. Nierzadko wchodził w nią, kiedy ta czekała w pożądliwym oczekiwaniu, rozchylając lekko srom. Śmiała się zawsze, gdy on wytryskał w nią, lubieżnie i bezwstydnie, przeżywając kolejny orgazm. Sny te były pełne zapachu piżma i henny, a także nieuchwytnego smrodu potu i żelazistego posmaku krwi w jego ustach. Zawsze, zawsze. Zawsze, gdy przychodziła, jego sen wypełniał się zwierzęcą, niepohamowaną ochotą. Przedstawiała chyba całą sumę chuci: Czasem widział w swoich snach inne, młodsze, na których niezerżnięte cipki dopiero wstępował meszek, wszystkie kurwy, twarze, które poznawał i które widział po raz pierwszy, śmiała się, podstawiała mu inne, bardziej pokorne, jednak w snach zawsze szedł do niej – i tylko do niej. Śmiała się z tego, zawstydzając, mieszając i obrażając, wskazując na jego obnażonego członka mówiła: „Widzisz? Widzisz?”
Sny pełne seksu nierzadko przeradzały się w koszmary, gdzie widział wszystkich, których znał, rozrywanych przez Triarii. Obrazy przychodziły podstępnie jak trąd, jedne bardziej szalone od drugich. Yseult zabijająca i pożerająca własne dziecko, Tanja roniąca ze swojego łona obrzydliwy płód, Neumann ze zmasakrowaną od łusek twarzą, Malak gwałcący i zabijający później Selene, wieszającą się z rozpaczy Helgę, schlanego, nagiego i masturbującego się Finneasa albo Barka błagającego o życie Katję, która bez litości wyłupiała mu oczy... Nad tym wszystkim unosiło się widmo Korporacji – Korporacji, która zwyciężyła i przekreśliła wszelkie wysiłki wszystkich, która sprawiła, że przestała istnieć wolność, a kolejne pokolenia zniewolonych durniów coraz bardziej głupiały...
Sny nie zostawiały większego śladu, poza oczywistym brakiem snu.

*

A Tanja? Tanja nie miała zbyt wielu snów, poza jednym. Który zostawiał więcej pytań niż odpowiedzi.
Znalazła się w kompletnej ciemności: Jedyne, co mogła zarejestrować, to fakt, że siedziała na obskurnym, drewnianym krześle, przed podobnym stołem. Naprzeciwko tego, kto nawiedział Axela codziennie w snach od czasu przybycia do domu rekolekcyjnego.
- Pani Tanja Hahn – westchnęła nie bez rozczarowania czarnowłosa kobieta. - Miło mi poznać. Dotychczas udało nam się nawiązać współpracę z panem Malakiem i panem Axelem, przy czym obaj panowie okazali się dla nas użytecznymi... Pracownikami. Całkiem dobre szanse rokują także pan Neumann i pani Yseult, a także pani Connor... Jednak na tych musimy troszkę poczekać, aby odkryli do końca swoje karty.
Wyciągnęła spod stołu pożółkłą teczkę, a Tanja stwierdziła, że widzi na niej swoje zdjęcie i nazwisko. Kobieta zaczęła przeglądać karty. Uchyliła łyk wody ze szklanki na stole, a Hahn patrzyła, jak zlizuje z pomalowanych czarną szminką ust kroplę wody.
- Pani doktor? Pozwoli, że będę tak do pani mówić. Rozmawialiśmy już z panem Heintzem i poniekąd mu pomogliśmy w miarę naszych skromnych możliwości... Tak samo pomagaliśmy wam, nawet, jeśli tego nie do końca byliście świadomi. Jednak nie zależy nam na jawności.
Wasza podróż ściągnęła na was uwagę, pani doktor. Nie tylko naszą.
Kim jesteśmy? Można powiedzieć, że jesteśmy dobroczyńcami... Nie, nie tymi dobroczyńcami. Nie mamy nic wspólnego z Korporacją i musimy przyznać, że chętnie widzielibyśmy jej upadek. Chętnie porozmawialibyśmy vis-a-vis, jednak w tym wypadku...
Jest to niemożliwe.

Kobieta miała osobliwą manierę mówienia: Robiła pauzy pomiędzy słowami, przerwy, gdzie nie trzeba było ich robić i zdarzało jej się przeciągać niektóre sylaby.
- Jednak możemy dawać informacje. Proszę posłuchać mnie uważnie, bo... Nie zamierzam się powtarzać.
To dobrze, że zamierzacie zniszczyć bazę danych o Wunderkinder. Jeżeli to zrobicie, uratujecie życie wielu ludzi, a wam samym ułatwi to przemierzanie tych ziemi. Jednak, jak zapewne się domyślacie, nie na długo. Kombinat ponosi poważne straty, a Korporacja już ostrzy sobie zęby na wschód. Wiecie, co to oznacza.
Nawet, jeśli boicie się, to prędzej czy później będziecie musieli stawić czoło Triarii. Jest to problem, który po wojnie przyćmi wszystkie pozostałe. I nawet, jeśli nie sądzicie, że możecie go rozwiązać, to oceniamy wasze szanse przeciwko Korporacji realnie. Mówiąc krótko, pomożemy wam, jeśli zdecydujecie się zakończyć na zawsze to pasmo śmierci i rozpaczy, pomożemy wam. Jak?
Tego nie możemy wam powiedzieć. Ale chcemy pani... Właśnie pani, pani doktor, zostawić pewną informację.
Wiemy, że zamierzacie zrobić szturm na strażnicę Pajęczarzy. Musicie wiedzieć, że winda, która rzekomo prowadzi do kazamatów, posiada bezpośrednie połączenie do pomieszczenia z portalem. Tak, pani Hahn, z portalem, który prowadzi prosto do Muru. Mówiąc jeszcze dosadniej, do bloku E. Żeby przypieczętować naszą współpracę... Cóż, pomyślę sobie, że mówi pani „Tak”, jeśli wejdziecie do portalu.
Albo jest pani szalona, pani Hahn, skoro śni pani o takich rzeczach?

Głos i wizja rozpłynęły się, a Tanja obudziła się.

*

- Tak. Mapa. Mapa i informacje.
Sara Connor siedziała na swoim zwyczajnym miejscu w auli rekolekcyjnej, popijając wino mszalne z pozłacanego kielicha. Tym razem jednak nie było obok niej kapłana, choć zgromadzili się wszyscy, także nowi najemnicy zatrudnieni przez Connor. Licząc Heintza, Hahn i Neumanna, było ich dwudziestu czterech ludzi, razem z Connor.
- Dzięki, Heintz, dzięki, Hahn, dzięki, Neumann. Dzięki waszym wysiłkom, możemy wreszcie zestawić wszystkie informacje, które udało nam się zebrać.

[MEDIA]http://lmetacube.googlepages.com/courtsoverflown.jpg[/MEDIA]

Na mapie jest ukazanany pierwszy poziom strażnicy Pajęczarzy. Istnieją także poziomy podziemne i piętra do trzeciego, jednak ze względów niskiej przydatności taktycznej nie uwzględniono ich.
Ściany wzmocnione, niepenetrowalne przez ładunki wybuchowe zostały zaznaczone na czerwono. Na szaro zostały zaznaczone przejścia.
Pomieszczenia oznaczone numerami jeden to typowe baraki pilnujące placu wyładunkowego między nimi. Strażnicy w nich są wyposażeni w broń wzmacnianą pulsowo; na każdą przypada jeden karabin maszynowy. Strażnice mogą stanowić silny opór przy ataku frontalnym. Stanowią główne źródło posiłków przy ewentualnym ataku.
Numer dwa to sala szkoleniowa wypełniona nowicjuszami i adeptami skrytobójców. Znajdują się tutaj schody do górnych części strażnicy.
Numer trzy to zwykłe biuro zajmujące się sprawami strażnicy w aspekcie polityki i zaopatrzenia do głównej siedziby w Warszale.
Numer cztery to magazyn żywności.
Numer pięć to kuchnia.
Numer sześć to kwatery strażnicy. Zazwyczaj znajduje się tam spora część skrytobójców, jednak kompletnie nieuzbrojonych. To tutaj taże znajdują się schody do górnych części budynku.
Numery siedem to magazyn broni.
Numer osiem to lokalne więzienia i karcer dla ukaranych dyscyplinarnie.
Numer dziewięć to winda do kazamatów znajdujących się pod ziemią, jak i do górnych poziomów. Niewiadomo, ilu skrytobójców może znajdować się w kazamatach, jednak górny poziom oceniany jest na pięciuset ludzi, w tym zaledwie pięćdziesięciu mobilnych strażników, których gros znajduje się w pomieszczeniach 1 i samotnie przechadzających się po korytarzach.
Korytarze przy ścianach służą do szybkiego przerzutu wojsk w razie ataku.
Pomieszczenie poza strażnicą to główny transformator energii. Jego awaria zostawia pięć minut pomiędzy startem wewnętrznych, awaryjnych generatorów.


- Poza tym, rozporządzamy następującym sprzętem: Dwa jeepy do szybkiego przemieszczania się pod bazę, dwa ładunki C4, które mogą rozwalić ścianę do półtorej metra. Najemnicy są wyposażeni w karabiny pulsowe z tłumikami. Mamy też pałki elektryczne, będziemy się starali obyć bez kul. Każdy dostanie także stalową koszulę. Mamy także jeden kamuflaż termooptyczny.
Uśmiechnęła się, gdy ujrzała, jakie wrażenie wywołało to ostatnie. Kamuflaż termooptyczny nie był nową, jednak był zaskakująco rzadką technologią; był to szary kostium, który nakładała osoba, która chciała się ukryć. Standardowo, każdy, kto miał taki kamuflaż, był kompletnie niewidzialny, nie licząc śladów i odbicia w pyle. Nie był wykrywalny także przez skanery ciepła. Jedynym jego mankamentem była jego trwałość: Ogniwa węglowe pozwalały jedynie na piętnaście minut pracy, czyniąc kostium bronią czysto taktyczną.
- Heintz zostanie zaopatrzony w odpowiedni sprzęt do włamań. Kody dostępu do bazy danych ma sam Kowal, jednak nie jesteśmy pewni, czy chcemy się z nim spotkać. Jego ewentualne zabicie może być trudne i... Niebezpieczne. Poza tym, nie wiemy, w którym pomieszczeniu może przebywać, a nie mamy swoich ludzi wewnątrz.
Generalnie, gdy dowiedzą się o tym, że ktoś próbuje się włamać do bazy danych o Wunderkinder, pełne uzbrojenie strażnicy zajmie im pół godziny, drugie pół zajmie im zamknięcie dystryktu. Czyli nie będzie czasu na opierdalanie się.
Mamy także świece dymne, gaz łzawiący i sarin. Mam całą walizkę, nabyłam ją za psie pieniądze od jakiegoś przemytnika. Mówił, że znalazł ją w jakimś polskim miasteczku. Gazu trującego jest tam sporo, zdolny jest wyrżnąć strażnicę i nas, więc sięgamy po to w ostateczności. Maski przeciwgazowe też każdy będzie mieć.

Wyciągnęła się.
- Pozostaje jeszcze... Jaki mamy plan?

* * *

# Siegfried Klauge
Od czasu, kiedy się rozdzielili, świat jakoś tak przyspieszył. Dla Klaugego, naturalnie. Malak, który był z nim nawet w strażnicy – bo skończył w strażnicy Pajęczarzy, niedaleko Czerwonych Bulwarów – nie mówił zbyt wiele.
Siegfried, gdyby miał opowiadać, co się zdarzyło w międzyczasie, nie miałby zbyt wiele do opowiadania. W istocie, bywają historie, o których sądzi się, że powinny być długie i kolorowe, jednak okazują się być krótkie.
Mianowicie, krótko po wybuchu reaktora Klauge uciekł jednym z zejść do kanałów. Po drodze Malak pomógł mu sforsować system obronny, zaś sam Klauge, znając lokację sekretnych loży Bractwa, po prostu poszedł po to, by zdać raport.
Siegfried zdziwił się, bo towarzyszący mu do tej pory Kirschner, cichy i dający się prowadzić za rękę w obliczu niebezpieczeństwa, rozluźnił się kompletnie. Gdyby Lauch był bardziej porywczy, to wytrzeszczyłby oczy widząc, że Werner szedł pewnie i znał drogę do jednej z lóż Bractwa – w końcu nie wiedział nic o prawdopodobnych powiązaniach playboya z Bractwem; mimo to, Kirschner nie chciał odpowiadać na jego pytania – machnął tylko ręką.
- Potem się dowiesz – uciął.
Podążający za agentem Malak był cichy, jak zwykle.
Gdy doszli, sprawy przyspieszyły jeszcze bardziej, tak, że Klauge przypominał sobie właściwie wyrywki zdarzeń. To jest, wprowadzono go w niezbędne informacje dotyczące Neoberlina i tego, co się w nim działo. Opieprzono go za oddalenie się od die Mauer, jednak niedługo, bo z zainteresowaniem przyjęto informacje, które był gotów im udzielić. Stwierdzono, że skoro przedostał się przez portal z Muru, to zapewne w Warszawie jest ich więcej.
Malaka początkowo chciano po prostu zabić, jako zbędnego świadka, jednak fraternitas znajdujące się w loży nie było takie skore do sprzątnięcia detektywa po tym, kiedy okazało się, że przez to, że dostał porządnie w głowę, wszystko mu jedno. Tak oto Malak z detektywa stał się najemnikiem, któremu – z powodu braku innego zajęcia – przydzielono udział w nowej misji Klaugego.
Misja ta bynajmniej nie kolidowała z poprzednią. Jak dowiedział się, Bractwo Jedenastu Wymiarów od dawna podejrzewało istnienie portali w Warszale będących pod kontrolą Korporacji lub, będąc bardziej precyzyjnym, czegoś, co za nią stało.
Klauge został także poinstruowany, aby nie zrywać kontaktów z Wunderkinder, których już raz spotkał – to jest Heintza, Hahn i Neumanna, obojętnie, czy okazaliby się fałszywymi Cudownymi Dziećmi. Tamci tego nie wiedzieli, jednak Bractwo miało dobre powody uważać, że Korporacja interesowała się nimi z jakiegoś innego powodu, niż tylko bycie cudownymi dziećmi.
- To może być przykrywka – stwierdził Miller z wysokości ekranu transmisyjnego. - Zbadaliśmy przeszłość tych ludzi. Tanja Hahn jest siostrą Konrada Hahna, człowieka, który prawdopodobnie bezpośrednio przyłożył rękę do powstania Dnia Zero. Jeżeli chodzi o samego Hahna, nasi ludzie już go ścigają wewnątrz Muru, tak samo jak kobietę, z którą jest. Nie wiemy, kim ona właściwie jest, jednak jesteśmy pewni, że ma związek z trójką, którą spotkałeś. Kiedy tylko przechwycimy Konrada Hahna, wyciągniemy od niego wszystko... Matthaus stwierdził, że osobiście będzie zakładał neuroprzekaźniki na jego mózg.
Co prawda nie przewidzieliśmy, że sprawy się tak potoczą, jednak ostatecznie dobrze się stało, że znalazłeś się tam, gdzie jesteś. Neoberlin przypomina tylko fasadę, za którą mogą dziać się sprawy. Prawdziwe źródło, możliwe, jest w Warszawie.
Jest coś jeszcze, Klauge, o czym musisz wiedzieć... Tłumaczyliśmy ci już wcześniej, że nasze raporty mówią, że za wojną stoi twór zwany Uniwersalną Unią, jednak nie posiadamy żadnych bliższych informacji, czym jest Zwei U. Zostaniesz umieszczony w miejscu, w którym podejrzewamy istnienie czynnika, który ma związek z 2U. Jest to ktoś o ksywie Kowal.
Niemożliwe, aby ten człowiek był po prostu zwykłym najemnikiem. Najemnicy nie posiadają wszczepów bionicznych i nie pojawiają się w miejscach, gdzie są strzeżone informacje o Wunderkinder. Bo tym właśnie jest Kowal. Kowal, znany pod imionami Matthiasa Hauera, Arnolda Wachtera i Nicolasa Lippa zawsze pojawiał się przy ważniejszych konwojach Korporacji, choć zdarzało mu się pracować dla Kombinatu. Zostaniesz umieszczony w jednej ze strażnic Pajęczarzy, gdzie podejrzewamy, że znajdują się informacje o trzech interesujących nas rzeczach: Wunderkinder, Triarii i Universelle Union. Nie spieprz tego, Klauge. Pracowaliśmy długi czas, aby ustalić, gdzie może znajdować się ta baza, a informacje, które otrzymasz, będą bezcenne. Wierzymy, że w tej strażnicy może znajdować się klucz do die Mauer. Kiedy tylko zbierzesz informacje, które nas będą interesować, dostarczysz je nam, a my odeślemy cię portalem prosto do Muru... Oprócz tego tam – wskazał palcem na Malaka – pomoże ci jeden z naszych agentów, Alexander Schliemann.
Sukces tej misji zależy od wejścia w nowy, lepszy porządek
– zachichotał, jednak na jego twarzy nie pojawił się uśmiech. - Mówiąc krótko, Klauge, kopnął was zaszczyt, że przygotujecie nam szaniec do zbawienia. Bez odbioru.
Klauge został wyposażony w mapy i podstawowe informacje o strażnicy, sprawiając, że jego przeniknięcie do niej było – wedle jego umiejętności – dziecinnie łatwe. Razem z pomocą Malaka i Schliemanna, a także Bractwa, które zapewniło im przykrywę, stali się strażnikami strażnicy. Jednak tutaj kończyła się łatwa część.
Klauge został wyposażony w sprzęt, który potrafił konserwować mózg, aż do zbadania go przez władze Bractwa. Jednak liczono, że będzie potrafił przekonać Kowala, aby sam wyjawił mu informację.
Sprzyjała ku temu sytuacja. Kowal wydawał się kompletnie nie przeczuwać niczego. Gruby półcyborg pił często, nierzadko zapijał całe wieczory. O ile za dnia – na ciężkim kacu wydawał się niezdobyty niczym twierdza, to jednak wieczorami nierzadko wychodził z kuchni lub kantyny, poklepywał po plecach swoim ciężkim ramieniem i dowcipkował.
Sam Kowal sprawiał spore wrażenie. Był wysoki, miał nieco ponad dwa metry. Był także potężny – i nie chodziło tutaj tylko o implanty, bowiem wyhodował spory kałdun, a na jego świńskim karku wykwitały tatuaże. Był łysy, jednak nosił brodę, często śmierdział alkoholem. Raz, w nagłym ataku furii za niedopełnienie rozkazu rozbił jednym zamachem czaszkę jednego nieszczęśnika, który znalazł się najbliżej. Miał łapy jak bochny, jego uda miały szerokość sześciu dłoni, a cała jego postura tchnęła jakąś niedźwiedziowatością – była to po prostu kupa mięsa wyhodowana na sterydach, przyzwyczajona tylko do zwycięstwa, w czym niewątpliwie pomagały jej implanty. Stanąć do walki z nim, nieuzbrojonym, oznaczało samobójstwo, choć Lauch miewał wątpliwości, ile tak naprawdę zrobiłby mu karabin pulsowy czy nawet jego rdzeń.
Często wspominał jakiegoś Neumanna – i Klauge wiedział, co to był za jeden. Przeklinał go za zabicie mu jednych z najlepszych jego ludzi, nierzadko w pijackim uniesieniu miażdżył stoły i zasadzał potężne razy na karki swoich towarzyszy. Bredził, mówił, że gdy go dostanie, zrobi sobie z jego czaszki nocnik, a z kości zrobi piszczałki swoim dzieciom. O Triarii wspominał rzadko i jakby niechętnie, choć nie był podejrzliwy, gdy pytali. Robił aluzje do jakichś pomieszczeń(i Siegfried, w miarę swojego pobytu w strażnicy, zdał sobie sprawę, które to były), ale ostatecznie ucinał rozmowę. Taki był Kowal.

 
Irrlicht jest offline