Maszerując LeBlanc wciąż kątem oka obserwował rozmawiającego Serba i Benz'a. Wymienili szybko parę zdań po czym Benz skierował ekipę w zachodni korytarz. Boicie się? Nie? To źle. Tak? To też niedobrze. Czego się mamy bać? Ten gość chce nas zatraszyć? Pff...
Rozejrzał się wokół. Parę z mężczyzn wyglądało jakby mieli pełne portki.
Serb wyglądał jak tknięty paralizatorem, wałęsając się na końcu wycieczki.
Tego, który miał na nazwisko Jarecki tak poniosła wyobraźnia, że potykał się o stalagmity z przerażaniem.
No nieźle, rzeczywiście strasznie potrzeba nam na tej wyprawie tchórzy. Przedmiot obaw Radovic'a spoczywał spokojnie w kaburze. Jacques czuł się w 100 procentach bezpieczny. "Nie strasz, nie strasz bo się zesrasz"
Przynajmniej teraz idziemy szerokim, okazałym korytarzem. LeBlanc oddychał przestrzenią i napawał się wyglądem jaskini.
Nie wiem, czym kierował się Benz wskazując akurat tę jaskinię ale jego wybór mu się podobał. |