Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-08-2009, 19:01   #46
Keyci
 
Keyci's Avatar
 
Reputacja: 1 Keyci wkrótce będzie znanyKeyci wkrótce będzie znanyKeyci wkrótce będzie znanyKeyci wkrótce będzie znanyKeyci wkrótce będzie znanyKeyci wkrótce będzie znanyKeyci wkrótce będzie znanyKeyci wkrótce będzie znanyKeyci wkrótce będzie znanyKeyci wkrótce będzie znanyKeyci wkrótce będzie znany
Wtorkowy poranek rozpoczął się całkiem spokojnie. Ruda jedenastolatka usiadła na łóżku obudzona pierwszymi promieniami Słońca. Przetarła dłońmi oczy i spojrzała w stronę okna. Nie pamiętała co dokładnie jej się śniło tak więc uznała, że nie był to sen wart zapamiętania.Korzystając z tego, że jej koleżanki jeszcze śpią wymknęła się do łazienki aby się umyć i przebrać. Gdy wróciła dziewczęta były już na nogach. Gdy już były gotowe opuściły pokój i skierowały się w stronę Wielkiej Sali. Po drodze zgarnęły Jordana.Kristin wraz z przyjaciółmi ze Slytherinu doszła do Wielkiej Sali nader szybko. Usiedli przy stole Slytherinu i rozpoczęli konsumpcje śniadania. Sielanka jednak nie trwała długo gdyż do stołu doszedł Malfoy ze swoją świtą.
-Znacie tą Fleming? - zapytał głośno Malfoy, nie zwracając uwagi na to że wszyscy dobrze go słyszą.
-Nie – odpowiedział Zabini, zerkając na rzeczoną dziewczynę. – Ale siedzi z tą rudą, przyjaciółką Szlam. Pamiętasz jak wczoraj pyskowała, kiedy nazwałeś Granger Szlamą?
Kristin poczuła na sobie wzrok latorośli Malfoyów. W tym momencie go nienawidziła.Mała, blondwłosa,pinda... pomyślała zaciskając mocniej pięści na nożu, którym akurat smarowała kromkę chleba. Chętnie by tym nozem w nim teraz rzuciła.
-Zastanawia mnie dlaczego ona jest w Slytherinie. Z taką miłością do szlam powinna znaleźć się w Gryffindorze obok tego Pottera…
W tym momencie rzeczony Potter zaszczycił wszystkich swoją obecnością przekraczając próg Sali. Kristin spojrzała w tamtą stronę. Był taki jak słyszała i jak Go sobie wyobrażała. Przypomniał jej się natychmiast ojciec. Jego podejście było takie same jak rodziny Malfoy'ów. Westchnęła i rozluźniła uścisk dłoni. Nie mogła sobie pozwolić by ta pijawka tak łatwo wyprowadziła ją z równowagi. Śniadanie upłynęło w jako-takiej atmosferze. Pierwszą wtorkową lekcją miały być zajęcia z Profesorem Flitwickiem. Po nich rudowłosa wraz z Alex i Sybillą oraz Jordanem wybrała się na dalsze zwiedzanie zamku – w końcu mieli calutką godzinę wolnego! Po powrocie do pokoju ujrzeli Profesora Snape'a. Kristin nie mogła się jeszcze przyzwyczaić do ponurego wyglądu ich opiekuna. Był jak dla niej zbyt cierpki i rzeczowy. I właśnie z powodu swojej rzeczowości bez owijania w bawełnę powiadomił Sybillę o śmierci jej matki po czym zabrał ją do gabinetu. Panienka Bloodrose była w lekkim szoku. Taka wiadomość na początku roku szkolnego. Masakra. Było jej żal Sybilli i tego, że Snape jest opiekunem ich domu, bo gdyby był nim ktoś inny na pewno pozwoliłby im porozmawiać z biedną przyjaciółką i ją pocieszyć. On im na to nie pozwolił, nie dał im czasu. Siedzieli w pokoju wspólnym oczekując powrotu Sybilli, lecz ta jednak nie pojawiła się aż do czasu obiadu. Na jej miejsce za to pojawił się Draco. Kristin jak mogła starała się unikać jego wywyższającego się spojrzenia i manier oraz uszczypliwych uwag. Gdy zbulwersowanie osiągnęło w niej szczyt, złapała za dłoń Alex, wstała i pociągnęła ją w stronę drzwi wyjściowych.
-Chodźmy już na obiad. Mam nadzieję, że wszyscy są przygotowani na Historię? - rzuciła do pozostałych osób z „paczki”.
Szła dość szybko nie zważając na uczepioną na końcu jej dłoni Alex, która musiała za nią nadążyć oraz na to czy reszta za nią idzie. Po prostu chciała być jak najdalej od Malfoya.
Podczas obiadu milczała. Nie skupiła się nawet na tym co się wokół niej działo. Myślała o Sybilli, o jej matce i o tym jak nienawidzi Malfoya. Prawie nic nie zjadła. Dłubała bezmyślnie widelcem w jedzeniu. Z zamyślenia wyrwał ją głos jednego ze znajomych, który mówił, że czas już iść na zajęcia. Kristin uśmiechnęła się szeroko po czym poszła z resztą na zajęcia. Okazało się, że Historię Magii mają z Krukonami. Wraz z Alex dopadły Teegan i Matta i opowiedziały o tym co się wydarzyło. Jordan nie wykazywał żadnego zainteresowania. Pewnie uważa, że plotkowanie jest złe i przekazanie tej informacji to głupota bo to sprawy Sybilli pomyślała Kristin przyglądając się chłopakowi.
Dwie godziny Historii ciągnęły się niemiłosiernie długo, za długo. Pocieszająca była jedynie myśl, że już niedługo będą mieli full czasu wolnego aż do zajęć z astronomii.
W Pokoju Wspólnym panowała atmosfera oczekiwania, jednak osoba na którą czekali nie zjawiła się.
-No nic, trzeba się zabrać za lekcje – oznajmiła Kristin sięgając po torbę z pergaminami i piórami.
Miała nadzieję, że spokoju nie zakłóci im Draco. Zabawne, że właśnie teraz o nim pomyślała. Na jej czole pojawiła się zmarszczka, która jednak po chwili zniknęła. Uśmiechnęła się promiennie do towarzyszy aby ich jakoś podtrzymać na duchu.
-Wróci, a jak nie to do niej napiszemy, tak? - spytała rozkładając pergamin na stole.
Północ przyszła szybciej niż mogła się spodziewać. W miłym towarzystwie czas szybko leci. Spotkanie z Profesor Vectrą było czymś magicznym. Kristin uwielbiała gwiazdy, tak więc Astronomię wpisała sobie na listę ulubionych przedmiotów.
-Uda nam się kiedyś odczytać przyszłość z gwiazd? - spytała po zajęciach Panią Profesor, gdyż to akurat bardzo ją interesowało.
Po krótkiej wymianie zdań, dogoniła znajomych i po powrocie do komnaty szybko usnęła.
 
__________________
..::Fushigi Gin Hikari::..
Keyci jest offline