Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-08-2009, 00:07   #13
Matyjasz
 
Reputacja: 1 Matyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemu
Prosta sukienka coraz mniej przypominała odzienie. Szorstkie trawy boleśnie smagały odsłonięte kostki, mięśnie powoli poddawały się bólowi. Jednak była człowiekiem, nie dzikim stworzeniem miała swoją wolę. Zignorowała ból.
Musiała biec. Bieg i szybkość oznaczały życie. Ktoś ją ścigał i wiedziała, że to profesjonalista.
Znajdzie ją, wytropi ją. Chyba, że nie zostawi śladów i będzie szybka.
Zabrała tylko to co konieczne i nie zwraca uwagi. Głowa matki została, ukryła ją na jednej z belek pod stropem.
Użyła magii by zacierać ślady. Bała się zawsze kiedy sięgała po siłę, której nie pojmowała, jednak musiała.
Przysłonięte mrokiem nocy drzewa kolejno znikały za nią gdy biegła w szaleńczym tempie. Była tak szybka jak tylko umiała. Czuła, że nie dość szybka. Ktoś ją tropił i zbliżał się.


Wycie samotnego wilka zakłóciło ciszę nocy. Futrzana bestia przeskoczyła tuż obok dziewczyny. Wilk zatrzymał się na ścieżce przed nią. Obnażył kły, warczał, patrzył na nią przenikliwym wzrokiem, stworzenia całkowicie inteligentnego. Wydawał się szyderczo uśmiechać.


-Uważaj na niego!
Usłyszała za sobą głos. Zdecydowany, niemal przyjazny, ludzki.
Cień człowieka z mieczem w ręku przebiegł obok niej blokując drogę bestii.
-Schowaj się za mną.
Patrzył na przeciwnika. Postawa, zdradzała biegłość w walce. Miecz trzymał wymierzony w wilka.
-Stój tuż za mną.
Usłuchała. Wilk nie był przeciwnikiem dla niej, miała moc. Moc była prawdziwym wrogiem. Prawdopodobnie lepiej byłoby dla niej siłować się z wilkiem niż użyć daru, wilk może tylko zabić magia... Matka nie wiedziała co może zrobić, przekonała się, ostatnia wiedza w jej życiu. Dlatego chętnie przystała na propozycję wojownika.
Chronił ją, przez chwilę nie była sama.
Kończ tą sztukę, łap ją!
Zamarła. Słyszała głos z pustki. Czuła odrobinę uczuć nieznajomego, wahał się.
Tak, mistrzu.
Błyskawicznie wykonał obrót. Pewnie złapał ją i cisnął na ziemię. Leżała przyciśnięta twarzą do ziemi. Wykręcał jej ręce, czuła jak szorstki powróz powoli zaciska się dookoła jej rąk.
Bardzo dobrze Yajwinie.
Usłyszała głos dokładnie wtedy gdy wilk zawył.
-Zamknij pysk, Wolancie.
Pełen złości powiedział przez zęby do wilka.
Mój przyjacielu to pozbawione kultury, odnosić się do mojego przejściowego stanu, którego nie cierpię. Mam pysk, to fakt. Lecz wciąż uważam się za człowieka.
-Człowieka. Ja uważam ciebie, mistrza i mnie za psa.
Odburknął zaciskając więzy na rękach. To była ostatnia szansa. Wiele wysiłku kosztowało ją odpowiednie ułożenie dłoni, roniąc łzy wyszeptała słowa. Sznur pękł. Yajwinem cisnęło w powietrze jak szmacianą lalką.
Łap ją!
Wilk wył biegnąc do człowieka.
Użyj magii!
-Nie mam dość sił. Nie mogę, mistrz mówił. - Powiedział z trudem łapiąc oddech, podnosząc się z kolan.
Ja mam moc, wiedzę, ty ręce i słowa. Otwórz umysł!
Nie miał sił stawiać oporu. Jedną ręką dotknął Wolanta, stał się przewodnikiem. Wskazał uciekającą dziewczynę wypowiedział napływające do umysłu słowa. Nie było świateł, iskier, huku. Zatrzymała się, nie mogła drgnąć.
Zaklęcie krępowało bardziej niż lina.
To zły urok.
Przemknęło przez myśl. Potrafiła sobie z nim poradzić, robiła to przez większość swego krótkiego życia. Wątpiła czy którykolwiek był prawdziwy, lecz wiedza była. Odwróciła go skierowała do źródła. Była wolna, uciekała w ciemność.


Yjawin nie mógł się ruszyć, Wolant też, nie było między nimi więzi, nie mógł czarować. Cieszył się, śmiałby się gdyby mógł. Jego towarzysz stwierdził, że urok sam minie po jakimś czasie. Miał nadzieje, że do tego czasu dziewczyna będzie daleko poza ich zasięgiem. Ostatnią rzeczą jaką chciał zrobić było zaprowadzenie jej do mistrza. Nie mógł się mu sprzeciwić, gdy tylko więzy puszczą będzie jej szukać z całych sił. Jednak nawet potężny czarnoksiężnik nie mógł mu zakazać radości z niewykonania zadania.
 
Matyjasz jest offline