Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-08-2009, 10:10   #115
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
W przerwie pomiędzy odezwami kolejnych członków grupy, rozległ się dziwny dźwięk klaśnięcia. Źródłem dźwięku była otwarta dłoń brodacza, która zderzyła się z jego spoconym czołem. Po chwili Doris odsunął dłoń od poczerwienionego czoła i pokręcił głową. –Żeby krasnolud musiał spierdalać przed bezmózgą galaretą…- narzekał sam do siebie wojownik. Jego topory były gotowe, rozbryzgać sunącą anemicznie maź, lecz kompani – z całą pewnością dużo bardziej rozgarnięci – zdecydowali by wycofać się przed wejście do kopalni i ta dopiero podjąć walkę. Z Dorisa był taki strateg, jak z Różyczki barbarzyńca. Zaufał im jednak. Wojak pamiętał jednak, słowa swego dawnego mistrza. Zaufanie w drużynie to podstawa. Krasnolud zawsze słuchał swego mistrza, gdyż jego mądrość, zarówno jak i siła były niedoścignione i jego słowa zawsze się sprawdzały.

Doris pobiegł za kompanią co chwila się rozglądając, czy jego rasowy kuzyn daje radę. Kolejną rzeczą, której się nauczył żyjąc wśród Zabijaków, było zważanie na bezpieczeństwo swoich pobratymców i towarzyszy niedoli. Uważając na tyły, można było uchronić kompana od ran, bo on później mógł komu innemu uratować życie i tak to się zapętlało. Tordek w swym pancerzu biegał wolniej od Dorisa. Wojak dawał sobie rady, choć nic nie szkodziło by co kilka chwil upewnić się, czy wciąż biegnie. W końcu opuścili zapyziałą i śmierdzącą kopalnię. Zabójca trolli wybiegł z ciemnego korytarza, mrużąc oczy przez rażące go słońce. Pierwszą rzeczą jaką zrobił, było przygotowanie się do obrony, rozstawiając swe toporki lekko w bok, by jednym można się było zasłonić, a drugim jednocześnie wyprowadzić cios.

Taką miał taktykę i zawsze udało mu się wyjść z walki żywym. Czasem bardziej, a czasem mniej przytomnym, ale zawsze żywym. Zabijaki wybierały sobie wymagających przeciwników, a Doris musiał się dostosować i bez ustanku szkolić swe zdolności bojowo-ochronne, by nie zginąć w pierwszej lepszej walce. Wojownik stanął kilkanaście stóp od wyjścia z kopalni, co chwila podskakując w miejscu, za sprawą buzującej w krwi adrenaliny. Nie mógł się doczekać. Chciał ciachać i wymachiwać bronią. Mierził go fakt, iż będzie musiał walczyć u boku trolli. To było śmieszne, a dla krasnoluda niemal żałosne. Nie było jednak czasu na dyskusje, a Doris nie znał możliwości takich dziwacznych śluzów, zatem postanowił tym razem przeboleć towarzystwo, które miało mu pomóc w boju. Dźwięki bulgoczącej mazi były coraz głośniejsze z każdą chwilą. Nie mógł się doczekać walki…
 

Ostatnio edytowane przez Nefarius : 16-08-2009 o 11:29.
Nefarius jest offline