Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 12-08-2009, 22:35   #111
 
Cosm0's Avatar
 
Reputacja: 1 Cosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputację
Jayan spojrzał z nieskrywaną aprobatą na łowcę po czym rzekł:

- Mnie nie będziesz musiał długo namawiać! Chociaż... a co jeśli one nie wyjdą z tej brei tylko schowają się głębiej? Jakiś plan awaryjny?

Czarodziej rzucił jeszcze spojrzenie na Różyczkę i na jej latającego towarzysza, po czym nie zniechęcony brakiem odzewu powtórzył propozycję:

- Może Twoje ptaszydło mogłoby polecieć na drugą stronę i sprawdzić czy w ogóle warto się tam pakować?

- Tego nie przewidziałem - przyznał tropiciel, zerkając przez ramię w stronę ziejącego odorem dołu - Niemniej jeśli tak będzie, to będziemy mogli po prostu spróbować sforsować przeszkodę w taki, czy inny sposób. W każdym razie wątpię, by paskudztwa uciekły. Z tego co wiem, śluzy to strasznie tępe stworzenia - prą jedno do przodu, nie bacząc na nic - czy to na swoje zdrowie, czy na gabaryty przeciwnika.
 
__________________
Wisdom of all measure is the men's greatest treasure.
Cosm0 jest offline  
Stary 12-08-2009, 23:28   #112
 
Rudzielec's Avatar
 
Reputacja: 1 Rudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodze
Przysłuchując się rozmowie małej czarodziejki z trollami Tila doszła do wniosku, że choć roztrzepana to jednak niziołka ma głowę na karku, jednakże pomysł wynajęcia komukolwiek dwójki ich trollowych rozmówców zjeżył kapłance włoski na karku. ~Mam nadzieję, że był to jeden z jej dziwacznych żartów... Dla dobra mieszkańców tego biednego miasteczka...~ Pomyślała idąc w kierunku wejścia razem z resztą grupy
Widok doczesnych szczątek Błysk wywołał rozmaite reakcje w drużynie.
-O Bogini!-wyrwał jej się okrzyk, po czym opanowała się i poleciła duszę ich towarzyszki opiece Mystry. Choć zważywszy na profesję zmarłej wielkich nadzieji na przyjemne miejsce pobytu mieć ona nie mogła...
- Jak to się stało?-Zastanowiła się.- Przecież kto jak kto ale ona powinna była bez trudu poradzić sobie z tą liną, to niemożliwe żeby ot tak spadła. Chyba że ktoś lub coś ją zaatakowało w trakcie przechodzenia...
Gdy breja rzuciła się łapczywie na kanapkę rzuconą przez Różyczkę, dziewczyna zrozumiała jak elfka znalazła się na tamtym świecie. Tila poczuła żal i współczucie, to co pozostało z ciała elfki sugerowało bolesną śmierć jakiej nie życzyłaby nikomu. Nigdzie też nie widać było towarzysza zabójczyni. ~Czyżby poszedł się mścić? Ale gdzie i jak?~
Kapłanka z nieufnością przyjrzała się brei w której leżało ciało elfki wykorzystując swą zdolność do dostrzegania magicznych emanacji. Potem skierowała swój wzrok na linę i przeciwny brzeg dołu na koniec zaś rozejrzała się po okolicy, na wszelki wypadek. Przeszło jej przez myśl że nie dadzą rady wyciągnąć i pochować ciała bez pomocy magii a nie była pewna czy ktoś z drużyny posiadał odpowiedni czar w tym momencie. Zresztą najpierw musieli zająć się sprawcami zgonu...
- Spokojnie panie Doris, proponuję wycofać się do wejścia. Jeśli to paskudztwo popełźnie za nami to można poszczuć na nie trolle, a jeśli nie, to zaplanujemy dokładnej nasze posunięcia i przemyślimy sprawę. Bo wątpię aby Kruk i goblin przeszli tędy skoro Błysk się nie powiodło. A to znaczy że może jest tu gdzieś inna droga.
Postanowiła, że jeśli reszta nie zechce się wycofać to trudno trzeba będzie zostać, ale uważała że skoro mają dwa trolle na podorędziu to warto z nich skorzystać w tej sytuacji.
Na szczęście sądząc po wypowiedzi Diego wolał on skuteczniejszą taktykę niż ''stój i siecz" co dziewczyna przyjęła z ulgą.
- Zgadzam się panie Diego jeśli jednak można to ja także bym się wycofała, ta zbroja jest użyteczna w walce- powiedziała kapłanka wskazując na swoją zbroję płytową - ale bieganie w niej nie jest łatwe i wątpię abym mogła wyprzedzić kogokolwiek. Jeśli zaś nasz przeciwnik zechce zostać na miejscu można albo go zostawić albo przekonać do zmiany decyzji przy użyciu czarów bojowych.
 
Rudzielec jest offline  
Stary 14-08-2009, 15:39   #113
 
Qumi's Avatar
 
Reputacja: 1 Qumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetny
Różyczka zadała swoje pytania, niewielu wyglądało na bardzo zaskoczonych. Cóż Faerun był pełen dziwów, magii i tego typu nieco przereklamowanych w mniemaniu Baliusa spraw. Czemu przereklamowanych? Odpowiedź była prosta – zbyt wiele było magii w powietrzu, aby tak naprawdę mogła kogoś zaskoczyć. Psionika była inna, była rzadka, nie za dobrze znana, ale jednocześnie podobna do magii – logicznym więc było że obserwatorzy potraktują ją z takim samym zainteresowaniem co „normalną” magię.

Inną interesującą sprawą był stosunek drużyny do trolli. W ich rozmowach miał wrażenie jakby uważali, że mogą nimi dysponować jak tylko chcą, jakby były wspólną własnością, mieniem publicznym. Oczywiście telepata nie miał zamiaru wyprowadzać ich z błędu, byłoby to bardzo niedyplomatyczne, choć czuł się osobiście dotknięty strywializowaniem jego kontroli nad trollami.

- Zostańcie tu i pilnujcie, aby nikt nie wszedł po nad do środka – rozkazał trollom gdy drużyna ruszyła do głębszych tuneli.

Tunel wydawał się być dość długi, ale w półmroku wszystko wydawało się być większe, dalsze i niebezpieczniejsze, więc nie był pewien jak daleko zaszli. Ciągle brakowało Błysk przez co jej kompan wydawał się być wyjątkowo zaniepokojony. Balius również odczuwał niepokój – elfka była urodziwa i miał co do niej pewne plany… co do niej i Kruka… z zadumy wyciągnęło go potknięcie o jakiś kamień na ziemi, w ostatniej chwili podpierają się ścianą z boku udało mu się utrzymać pion. -Muszę być bardziej skupiony-.

Czarny pudding. Los elfki był teraz jasny.

- Jeśli kogoś to ciekawi, to wydaje mi się, że jesteśmy nieco… nieodpowiednio wyekwipowani do walki z czymś takim jak to.- skomentował psion. Oczywiście nie znał możliwości pozostałych członków grupy, ale on sam niewiele mógł zdziałać. Jego moce opierały się na wpływaniu na umysł… a te galaretowate stwory wydawały się nie posiadać czegoś takiego jak umysł w normalnym znaczeniu tego słowa. Co prawda miał pewne moce, które mogłyby uszkodzić również ciało, ale… w tunelu… nie było zbyt rozsądnym ich używać. Poza tym stanowiły ostatnią deskę ratunku i kosztowały go sporo mocy, której jeszcze będzie potrzebował.

- Zwróćmy ich uwagę i zwabmy ich do wyjścia, na zewnątrz będziemy mieli przewagę i trolle… przy okazji słówko dziękuję przydałoby się za trolle…- Jak zwykle to dla nich oczywistość, że się komuś pomaga…. - Mam też prośbę do naszych magów… nie używajcie zbyt… wybuchowych zaklęć w tych tunelach. Jeśli pragniecie wybuchowych doświadczeń – mogę później takowych wam dostarczyć – mrugnął jednym okiem, choć nie sądził, aby ktoś w tych warunkach to dostrzegł.
 
Qumi jest offline  
Stary 15-08-2009, 17:28   #114
 
Highlander's Avatar
 
Reputacja: 1 Highlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputację
Puddingi szybko straciły zainteresowanie ofiarowaną im przekąską, ogniskując swoje prymitywne zmysły na bardziej apetycznych kąskach. Pierwsza miała okazję przekonać się o tym Różyczka. Kiedy znajdujący się najbliżej niziołczej panny, mroczny śluz spałaszował już kanapkę, natychmiast przesunął się ku górze, po pionowej krawędzi dołu, całkowicie ignorując prawa grawitacji i trudnej powierzchni. Następnie nadął się jak balon, zaś pobocznym obserwatorom mogło się zdawać, że za chwilę eksploduje, zalewając ich podobnymi do smoły pozostałościami. Po części okazało się to prawdą, gdyż membrana rozwarła się gwałtownie w pseudo-mackowej erupcji, pragnąc pochłonąć kolejną już dzisiejszego dnia, kobiecą ofiarę. Niewielka czarodziejka okazała się jednak zbyt zręczna i zwinna dla czarnej galaretki, odskakując w ostatnim momencie na bezpieczną odległość, w towarzystwie odgłosów panicznie skrzeczącego i gubiącego pióra Paskudztwa, który to zdawał się przejawiać obecnie więcej cech z sępa niż z majestatycznej, ptasiej rodziny do której należał. Jayan i Diego zgodnie stwierdzili, że najlepszym wyjściem było wyciągnięcie tych wszystkożernych potworności na zewnątrz, gdzie przy pomocy Trolli powinni uporać się z zagrożeniem bez większych problemów. Być może mieli rację. Malutka pannica o nietypowym kolorze włosów stwierdziła, że ona również nie zamierza spędzić kolejnej chwili w towarzystwie lepkiego obmacywacza. Nie wykonując jakichkolwiek mistycznych gestów, przedstawicielka magicznej profesji zniknęła pośród błękitnego blasku, pojawiając się kilka metrów dalej i podobnie jak tropiciel i czarodziej, ewakuując się na wyżej upatrzone pozycje. Jayan nigdy nie widział na oczy sztuczki, którą właśnie posłużyła się jego koleżanka po fachu, jednak jako student arkanum był świadom tego, że niektórzy specjaliści wykształcają dość oryginalne i przydatne zdolności po długich latach obcowania z wybraną przez siebie sztuką. Najwyraźniej Różyczka była jedną z takich osób.

Jak się okazało, rozpadlina nie kryła w sobie jedynie jednego egzemplarzu stworzenia, a niewielką ich kotłowaninę. Drugi już Czarny Pudding, umotywowany do działania przez ciepło i wartości odżywcze niewyraźnie migoczące z żywych ciał na wyższym poziomie przejścia, wpełzł po nieporęcznej powierzchni jakby nigdy nic i przypuścił atak na jednookiego brodacza w postaci Tordeka. Wystrzeliwując swoje szlamowe łapska w stronę odważnego wojaka, miał zamiar uczynić go swoim obiadem. Mimo, że mniej zręczny od Dorisa, krasnal w pełnej zbroi zdołał w ostatnim momencie zasłonić swoją sylwetkę magiczną tarczą, po której to, w towarzystwie skwierczenia rozeszła się szara wydzielina. Zapewne ucieszyło to kapłankę Mystry, która ostatnimi czasy stała się nagminną asystą medyczną tychże niskich osobników spajając ich kości i tkanki. Przy więcej jak jednej okazji. Ona także zdecydowała się udać się czym prędzej za resztą towarzystwa.

Ostatnia już kałuża szlamu wygrzebała się z dołka, podobnie jak poprzednia przypuszczając atak na wpół oślepionego, wciąż obleganego przez poprzedniczkę brodacza. Stojące obok siebie galaretki efektywnie zatarasowały całe przejście uniemożliwiając przeprawę do przodu i pozostawiając wędrowców jedynie z możliwością wcielenia w życie wcześniej ustalonego planu odwrotu na zewnątrz, aby zyskać na przestrzeni, sile ognia i… zielonym mięsie armatnim. Gdyby trzeci szlam trafił i pochłonął wojennego bohatera, zapewne całą tą nikczemną taktykę można byłoby wyrzucić do kosza. Naszym dzielnym poszukiwaczom przygód sprzyjało jednak szczęście i tego typu scenariusz nie miał miejsca. Ścigani przez ociężałe, mroczne galaretki, wszyscy znaleźli się przed kopalnią. Wszyscy wiali w podskokach, wobec czego opuścili szyb tak szybko, że mlaskające i chlupoczące głosy dopiero zaczynały wydobywać się z tunelu, wobec czego wszyscy mieli kilka chwil na przygotowanie szachownicy przed wybuchem właściwiej, kuchennej konfrontacji.
 
Highlander jest offline  
Stary 16-08-2009, 10:10   #115
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
W przerwie pomiędzy odezwami kolejnych członków grupy, rozległ się dziwny dźwięk klaśnięcia. Źródłem dźwięku była otwarta dłoń brodacza, która zderzyła się z jego spoconym czołem. Po chwili Doris odsunął dłoń od poczerwienionego czoła i pokręcił głową. –Żeby krasnolud musiał spierdalać przed bezmózgą galaretą…- narzekał sam do siebie wojownik. Jego topory były gotowe, rozbryzgać sunącą anemicznie maź, lecz kompani – z całą pewnością dużo bardziej rozgarnięci – zdecydowali by wycofać się przed wejście do kopalni i ta dopiero podjąć walkę. Z Dorisa był taki strateg, jak z Różyczki barbarzyńca. Zaufał im jednak. Wojak pamiętał jednak, słowa swego dawnego mistrza. Zaufanie w drużynie to podstawa. Krasnolud zawsze słuchał swego mistrza, gdyż jego mądrość, zarówno jak i siła były niedoścignione i jego słowa zawsze się sprawdzały.

Doris pobiegł za kompanią co chwila się rozglądając, czy jego rasowy kuzyn daje radę. Kolejną rzeczą, której się nauczył żyjąc wśród Zabijaków, było zważanie na bezpieczeństwo swoich pobratymców i towarzyszy niedoli. Uważając na tyły, można było uchronić kompana od ran, bo on później mógł komu innemu uratować życie i tak to się zapętlało. Tordek w swym pancerzu biegał wolniej od Dorisa. Wojak dawał sobie rady, choć nic nie szkodziło by co kilka chwil upewnić się, czy wciąż biegnie. W końcu opuścili zapyziałą i śmierdzącą kopalnię. Zabójca trolli wybiegł z ciemnego korytarza, mrużąc oczy przez rażące go słońce. Pierwszą rzeczą jaką zrobił, było przygotowanie się do obrony, rozstawiając swe toporki lekko w bok, by jednym można się było zasłonić, a drugim jednocześnie wyprowadzić cios.

Taką miał taktykę i zawsze udało mu się wyjść z walki żywym. Czasem bardziej, a czasem mniej przytomnym, ale zawsze żywym. Zabijaki wybierały sobie wymagających przeciwników, a Doris musiał się dostosować i bez ustanku szkolić swe zdolności bojowo-ochronne, by nie zginąć w pierwszej lepszej walce. Wojownik stanął kilkanaście stóp od wyjścia z kopalni, co chwila podskakując w miejscu, za sprawą buzującej w krwi adrenaliny. Nie mógł się doczekać. Chciał ciachać i wymachiwać bronią. Mierził go fakt, iż będzie musiał walczyć u boku trolli. To było śmieszne, a dla krasnoluda niemal żałosne. Nie było jednak czasu na dyskusje, a Doris nie znał możliwości takich dziwacznych śluzów, zatem postanowił tym razem przeboleć towarzystwo, które miało mu pomóc w boju. Dźwięki bulgoczącej mazi były coraz głośniejsze z każdą chwilą. Nie mógł się doczekać walki…
 

Ostatnio edytowane przez Nefarius : 16-08-2009 o 11:29.
Nefarius jest offline  
Stary 18-08-2009, 20:49   #116
 
Nemo's Avatar
 
Reputacja: 1 Nemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumny
Różyczka złożyła uroczyste, święte postanowienie-gdy tylko dobiegnie do domu, zaczyna czytać tą książkę o podziemiach i ich mieszkańcach. Do tej pory była przekonana, że lepiej zdobyć akurat te zabawne informacje z pierwszej ręki, ale następnym razem zdecydowanie woli móc zacytować piąty rozdział o opuszczonych kopalniach, stronę dwieście piątą, linijkę ósmą. "Nie wrzucaj kanapek do czarnych puddingów, bo spróbują zabrać Ci resztę, a jak skończy, to Ty też będziesz wielką kanapką." Niech wszystkim bogom będzie dzięki, że nie zaniedbała swojego puklerza. Gdyby nie on, miałaby po rękawie! A wiedziała co to robi z rękawami, oj wiedziała. Bo to nie było jej pierwsze spotkanie z tego typu stworami. Kiedyś, w szkole, jej koleżanki zrobiły bardzo niemiły dowcip nadętej starszej koleżance, która zadzierała nos tak wysoko, że Rózyczka widziała tylko jej podbródek. Ogólnie, to...zamienili się, czy może przywołali?...nieważne, w publicznym miejscu biedna czarodziejka zaliczyła kurs przytulania sponsorowany przez pudding. I chociaż ona sama była całkiem twarda, to jej ubranie, oj, jej ubranie...to było...
Różyczka na pewno nie chciała skończyć tutaj tak samo! Dlatego, z gracją wyniosła się z tego miejsca, ciesząc się ze swojej doskonałej jak na czarodziejkę kondycji. Długie wysiłki zawsze były jej specjalnością, nie padała ze zmęczenia tak szybko jak inne. Chociaż brakowało jej trochę siły uderzenia, tutaj to od zawsze była w niższych kategoriach, nawet tych ras mniejszych. Ale nadrabiała chęciami! Gdy już wybiegła na zewnątrz, była szczęśliwa. 18 sekund nieustannego biegu nie było na pewno czymś, po czym wyplułaby sobie płuca. Sprawdziła, czy czapka jest na głowie (urocza jak zawsze!), sprawdziła czy Paskudztwo nie zginął gdzieś po drodze (marudzący jak zawsze!), upewniła się że kamień Ioun jest na miejscu (mało rzucający się w oczy jak zawsze!), po czym obróciła się na pięcie, sięgnęła do swojej torby w której była inna torba w której były komponenty, wyciągnęła odpowiedni, sformułowała słowa mocy i wyzwoliła pajęczą potęgę, kreując przy wejściu sieć, która pochwyciła dwa z trzech puddingów. Niestety, ten który mistycznym cudem uniknął schwytania, był tym który niedawno próbował ją skonsumować, więc plan "dwa stoją w przejściu i blokują trzeciego" strzelił w łeb.
 
__________________
A true gamer should do his best to create the most powerful character possible! And to that end you need to find the most gamebreaking combination of skills, feats, weapons and armors! All of that for the ultimate purpose of making you character stronger and stronger!
That's the true essence of the RPG games!
Nemo jest offline  
Stary 19-08-2009, 18:45   #117
 
Velo's Avatar
 
Reputacja: 1 Velo wkrótce będzie znanyVelo wkrótce będzie znanyVelo wkrótce będzie znanyVelo wkrótce będzie znanyVelo wkrótce będzie znanyVelo wkrótce będzie znanyVelo wkrótce będzie znanyVelo wkrótce będzie znanyVelo wkrótce będzie znanyVelo wkrótce będzie znanyVelo wkrótce będzie znany
Diego odwrócił się gwałtownie, gdy tylko jego półelfich uszu sięgnął niepokojący bulgot z dna otchłani, w której ledwie chwilę temu sczezła ich nieszczęsna towarzyszka. Zaraz też z dołu wypłynęły trzy duże, paskudne kształty, sunąc śpiesznie w stronę ich nieprzygotowanej jeszcze do walki gromady.

Wypluwając siarczyste przekleństwo, Diego skrzyknął resztę, sugerując odwrót, zgodnie z ułożonym chwilę wcześniej planem. Tropiciel pomknął następnie w kierunku wyjścia, wyciągając w biegu niewielki, bordowy flakonik z przegródki w pasie. Utrąciwszy szyjkę buteleczki, wlał zawartość do głównej przegródki kołczanu, z której zaraz buchnęły kłęby ciemnoszarego dymu.

Świat zewnętrzny przywitał go kojącym blaskiem słońca i czystym powietrzem, których to luksusów skąpiła im ciasna i cuchnąca jaskinia. Diego wyminął dwa zbaraniałe trolle, kontynuując bieg jeszcze przez drobną chwilę, by odwróciwszy się gwałtownie, przyklęknąć na jedno kolano i chwycić pewnie przewieszony przez ramię łuk.

Tropiciel swym odwiecznym zwyczajem zmrużył oczy, znacząc tym samym preludium do dziurawienia przeciwników strzałami, następnie szarpnął dla próby cięciwę łuku, niczym bard strunę lutni przed występem, by wreszcie naciągnąć swą broń poziomo do ziemi, gotów strzelać do wrogów z biodra.

Odczekawszy dwa oddechy, aż wszyscy kompani czmychnął z linii strzału, wyszarpnął z kołczanu dwie strzały, które teraz ciągnęły za sobą języki płomieni, wzbudzone do życia przez osobliwy, zaklęty olej, którym uraczył swój kołczan. Oba pociski zdążyły się już zadomowić między kciukiem, palcem wskazującym i środkowym, gdy jego drobna towarzyszka potraktowała galaretowate kształty paskudnym, lepkim zaklęciem.

- Chodźcie przyjemniaczki, poczęstujemy was czymś zgoła ostrzejszym, niż kanapkami - warknął półelf, wypuszczając pierwszą salwę w kierunku monstra, któremu udało się wyrwać z objęć magicznej pajęczyny.



____
Korzystam z butów przyśpieszenia; multishot w uzyskanej w ten sposób akcji; pełna runda w pełny atak plus rapidshot.
 
Velo jest offline  
Stary 19-08-2009, 19:35   #118
 
Qumi's Avatar
 
Reputacja: 1 Qumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetny
Oczywiście uwaga Baliusa w związku z okazaniem należnej mu wdzięczności została całkowicie niezauważona. Cóż właściwie to mieli teraz większe kłopoty niż humory telepaty.

Wszystkim udało się w miarę bezpiecznie uciec z tuneli, ba mieli nawet chwilę czasu na odsapnięcie i musieli czekać na powolne czarne puddingi. Psion prawdę mówiąc nie miał pomysłu co ma zrobić w tej sytuacji. Monstra nie miały umysłu, który mógłby zaatakować… Inne moce nie byłyby zbyt wskazane… kosztowały telepatę zbyt dużo mocy, a i tak już trochę jej zużył – były też zbyt widowiskowe i wołał je zachować na później. Poza tym oznaczało to zniżenie się do użycia czystej siły – coś za czym Balius szczególnie nie przepadał.

Całe szczęście miał swoje trolle, którymi mógł się wysłużyć – przynajmniej nie zarzuci mu nikt, że nie jest bezużyteczny. Tak się jednak złożyło, że Różyczka rzuciła zaklęcie przywołujące coś jakby pajęczą nić, oplątującą puddingi.

-Hmmm… czy to aby na pewno ma sens? Przecież to… no galareta… nie wchłonie czy prześlizgnie się przez tę… sieć? – spytał Różyczkę na boku. Prawdę mówiąc ich wojownicy nie mogli teraz podjeść nie wplątując się sami w Siecie… z drugiej strony nie było to zbyt bezpieczne podchodzić do czegoś takiego…

- Wy dwaj poczekajcie chwilę, jeśli pudding uwolni się zaatakujcie tę galaretę – wydał polecenia trollom i sam czekał na rozwój wydarzeń.
 
Qumi jest offline  
Stary 21-08-2009, 14:00   #119
 
Highlander's Avatar
 
Reputacja: 1 Highlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputację
W pomieszczeniu panował niemal całkowity mrok, nieśmiało rozświetlany jedynie przez płomienie rozniecone w kominku. Niewyraźne rysy wielkiej, humanoidalnej sylwetki znajdowały się na zielonkawym fotelu nieopodal, zastygnięte w absolutnym bezruchu. Co jakiś czas, butnie odstrzeliwująca od drewien iskra, rzucała na ową osobę więcej światła, ujawniając stary, nadgryziony zębem czasu ubiór. Wytarta odzież posiadała mnogą gamę nacięć, przebić i odkształceń. W czasach swej świetności stanowiła porządną, dobrze wykonaną zbroję, teraz jednak, jedyne do czego można było ją przyrównać to szmata, nie posiadająca w sobie grama estetyki, czy funkcjonalności.
- Nie rozumiem dlaczego to robisz. Przecież… przecież dobrze wiesz, że nie zdołasz swoim postępowaniem cofnąć czasu… nie zmienisz tego, co już się wydarzyło.
Głos nie należał do nieruchomej persony na fotelu, jego źródło znajdowało się daleko poza granicą słyszalności, jednak ton, nasilenie i barwa jednoznacznie sugerowały, że jego właścicielką była kobieta. Wobec braku jakiejkolwiek odpowiedzi, ta kontynuowała.
- Ci ludzie nawet nie wiedzą dlaczego giną. Zapomnieli o tobie i musisz to zrozumieć, pogodzić się z tym… świat poszedł naprzód, nikt nie cofnie tego co…
Chaotycznie wypadające, luźno powiązane ze sobą słowa stały się miękkie i pozbawione werwy, przepełnione desperacją poszukującą racjonalności. Ponowny brak riposty. Werbalnej. Prawa dłoń osoby siedzącej na fotelu uniosła się do góry, aby następnie opaść na wcześniej zajmowany fragment mebla z niepowstrzymaną siłą i przemienić go w eksplozję losowo rykoszetujących drzazg. Kobieta krzyknęła w przerażeniu. Urwała swój wywód natychmiast, kiedy tylko wzrok pary błękitnych, pozbawionych empatii oczu przeszył ją na wylot, sugerując prostą prawdę – „Jeżeli nie jesteś ze mną, to przeciwko mnie”. Bez wypowiedzenia pojedynczej sylaby stwierdzając jasno, że następnym zdewastowanym elementem wystroju stanie się ona, połamana przezeń równie łatwo jak wcześniejszy kawałek mebla. Kiedy sprzeciw został zduszony, dwa osadzone w głowie, mroźne sople, ponownie zaczęły wpatrywać się w skwierczącą i trzaskającą siedzibę udomowionego ognia.

Biegł przez zawiłe korytarze tak szybko, jak tylko pozwalały mu jego niewielkie, krzywe nogi. Znał każdą belkę tej kopalni, wiedział o pułapkach, mechanizmach obronnych, zawalonych odnogach szybów, a także o przerażających rzeczach, które mogły spotkać zapuszczających się w nie pechowców. Tych, na które natknęli się jego poprzednicy. Ludzie, Krasnoludy i Niziołka stanowiły najmniejsze z jego zmartwień. Chętniej już walczyłby z nimi niż z okolicznymi rezydentami. Usłyszał głośny syk za swoimi plecami i stracił resztki godności, oraz racjonalnego myślenia, puszczając się na oślep boczną odnogą. Odprowadził go złośliwy, bezduszny chichot. Zapewne chciały jedynie dokuczyć i przestraszyć. Jeśli tak, udało im się bezapelacyjnie. Nie powinny chcieć go zabić. Były inteligentne i podobnie jak Trolle zostały wynajęte do strzeżenia wydobycia. Jednak jaką właściwie miał na to gwarancję? Był jedynie małym, nic nie znaczącym Goblinem. Nie umiał się obronić, nie umiał walczyć. Odkąd się tu wprowadzili, więcej niż jeden zielonoskóry poniósł śmierć przez „niefortunny wypadek”, lub w skutek sadystycznych zabaw innych mieszkańców. On nie zamierzał być następnym imieniem dodanym do wyjątkowo długiej listy.
-Och! Moment! Chwilę… a gdzie to wybiera się nasz mały, mięsny ochłap?!
Coś wystrzeliło do przodu przed jego twarzą, wbijając się w skalny budulec i sprawiając, że niewielki posłaniec wpadł na przeszkodę, tracąc równowagę i ryjąc o ziemię w akompaniamencie rechotu z trójki gardeł. Inny głos:
- Ha! Już obiad podają? Nie za wcześnie to?
- Wszystko jedno, dawać tu to ścierwo, głodny żem jest!

Leżąc na ziemi i trzymając się za poranione upadkiem kolana, Goblin zaczął wyrzucać z siebie wyjaśnienia, przekładające się z błaganiami. Dwójka oprawców nie słuchała jego skamlenia, dalej się naśmiewając. Trzeci, ten który rzucił bronią, miał w oczach coś więcej niż bezmózgi sadyzm. On usłyszał i zanalizował każde słowo.
- Na co więc czekasz ścierwojadzie? Biegnij do niego i donieś co zaszło!
Zielonoskóry, pośpiesznie podniósł się z klęczków i ponownie puścił dzikim pędem w dół tunelu. Przekrwione, zaszłe żółcią ślepia oswobodziciela wbiły się w dwójkę przydzielonych mu osobników, którym to przed chwilą doskwierał zbyt dobry humor.
- No dobra, psie syny! Zdaje się, że za chwilę będziemy mieli gości, obiad sam do nas przyjdzie, wcale nie musimy go szukać! Przygotować mi się, ale już!
Tamci z ochotą przytaknęli głowami, łapiąc za tarcze i topory.

Czarny śluz powoli wygrzebał się z ciasnego przejścia, dokonując tego, co do tej pory nie udało się dwójce Trolli. Kiedy jego galaretowaci pobratymcy zostali złapani w sieci wykreowanej naprędce przez czarodziejskie moce Różyczki, wciąż ruchomy obiekt nie przejął się tym ani trochę, wciąż prąc do przodu. Nieprzerwanie kierując się na Dorisa. Krasnolud zacisnął mocniej chwyt na swoim toporze, szykując się do nieuniknionej konfrontacji. Wtórował mu dzielny Tordek, który także ważył swoją broń w dłoni, mierząc w paskudne stworzenie. Jednak zanim doszło do właściwej wymiany ostrych krawędzi i lepkich fragmentów, powietrze przeciął niewielki, owinięty językami ognia, złoty koralki energii, który przy pomocy Splotu wykreował purpurowy mag. Kula eksplodowała, zalewając falami płomieni spory, kolisty obszar, który to objął sobą wszystkich trzech wrogów. Emanacja potęgi arkanum szczęśliwie nie sięgnęła nikogo z sojuszników. Czarne potwory wydały z siebie potępieńczy jęk i mimo, że większość specjalistów twierdziła jakoby szlamy nie czuły bólu i innych fizycznych sensacji, doświadczenie przed oczyma poszukiwaczy przygód zdawało się wskazywać co innego.


Co ciekawsze, struktura magicznej sieci może i została nieco naruszona, jednak dostarczone uszkodzenia okazały się niewystarczające aby wyswobodzić jej puddingowych więźniów. Balius, który do tej pory trzymał Trolle na uboczu, niczym nieco nadopiekuńcza matka, zdecydował, że ten moment był właściwym aby w końcu skorzystać z posiadanej przez zielone stwory siły i wyszkolenia. Pokraczne paskudy ruszyły do ataku, wywijając swoim orężem. Tnąc i rąbiąc wszystko na swej drodze niczym maszyna do żniw, zaprojektowana przez pijanego gnoma. Rzuciły się na wciąż swobodną, czarną galaretę, przystępując do nieskoordynowanego rozpruwania jej struktury. Krasnoludy zapewne prędzej zgoliłyby brody, niż pozwoliłyby Trollom wygrać za nich walkę. Młot raz po raz ciężko opadał, wiedziony furią jednookiego brodacza. Podobnie było z toporem, który siekał, to w lewo, to w prawo, stwarzając momentami mylne wrażenie, jakoby dzierżący go jegomość kręcił się nieprzerwanie wokół własnej osi, kierowany wewnętrzną furią. Wielki, krasnoludzki, kołowrotek śmierci. Poważnie nadpalone, czarne fragmenty latały we wszystkie strony, bezwładnie opadając i skwiercząc na piaszczysto-trawiastym podłożu. Zapewne w tym miejscu szlamowe istoty rozpoczęłyby swój podział, gdyby nie ogrom dostarczonych obrażeń. Diego i Tilannea dokończyli dzieła destrukcji. Strzały półelfa uderzyły w cel, sprawiając, ze ten konwulsyjnie się zatrząsł i zapadł do wewnątrz zaprzestając jakiegokolwiek ruchu. Skrzący mieszanką złota i bieli, rażący blaskiem młot świętej energii uformował się w dłoni kapłanki bogini magii, uderzając w bezmózgą opozycję i wywołując jej eksplozję. Jedynym co pozostało po trzech puddingach były wsiąknięte w grunt, chaotyczne wzory.


Walka zakończyła się szybko i była wyjątkowo jednostronna. Ku uciesze wyznawczyni Mystry, nikt z sojuszników nie odniósł nawet zadrapania. Zadziwiające, patrząc na niedawnego pecha który prześladował niewielkich brodaczy. Wszystko to udowadniało bardzo prostą prawdę, jakoby dobre przygotowanie i sprytny plan działania znacznie pomagały w każdej potyczce. Grupa mogła bez problemu ruszyć dalej, przez odmęty kopalni, co też zrobili. Jak się okazało, Tuż obok liny i dołu, który do niedawna był domem dla galaretowatych istot, istniały dobrze zakamuflowane drzwi. Mimo, że zamknięte na klucz, wrota szybko ustąpiły pod naporem barków niskich wojowników, umożliwiając obejście dołu i kontynuowanie śledztwa bez wyczynów typowych dla cyrkowych akrobatów. Szyb był długi i zawiły, ciągnąc się dobre kilkadziesiąt metrów bez większych zmian. Nadgryzione czasem belki, wygasłe lampy, puste wózki wydobywcze z pordzewiałymi mechanizmami ruchu – tak właśnie dało się opisać zwyczajową scenerię, która… z czasem zaczęła się druzgocąco zmieniać. Ubita ziemia i belki ustąpiły miejsca starannie wyżłobionym, kamiennym płytom. Niedziałające lampy zostały zastąpione przez pochodnie, które ktoś umieścił tu całkiem niedawno. Jednak tylko dwójka krasnoludów tak naprawdę wiedziała, gdzie dotarli poszukiwacze przygód. Ten oto podziemny kompleks przywodził na myśl nieco prymitywną w swym wykonaniu, krasnoludzką twierdzę, którą to zapewne odkryto podczas prowadzenia wykopalisk w tym rejonie. Jednak jeżeli rzeczywiście było to prawdą, takie miejsce powinno posiadać jakieś… zabezpieczenia. Grupa detektywistyczna przeszła przez wyłamane, drewniane drzwi, docierając do kwadratowego pomieszczenia o rozmiarze 20 metrów kwadratowych. W sali nie było zbyt wielu, godnych podziwu elementów. Podłoga zdawała się wilgotna i oblepiona grzybem. Trzy rozkładające się ciała niewielkich istot, które po dokładniejszej analizie okazały się być Goblinami, dodatkowo szpeciły dawny majestat, wbijając sekretne szpile w serca odwiedzających brodaczy. Zwłoki nie okazywały obrażeń ciętych, miażdżonych, czy szarpanych. Miast tego, cechował je zaawansowany, gnilny rozkład i opuchnięcie. Nie miały więcej jak kilka miesięcy. Na przeciwległej do wejścia ścianie, znajdowała się srebrna płaskorzeźba, przedstawiająca facjatę jednego z rdzennych mieszkańców tych terenów. Doris bez trudu rozpoznał naturę elementu wystroju.


Mechanizm zabezpieczający. Zapewnie broniony jakąś wyjątkowo zmyślną pułapką, która miałaby powstrzymać nieproszonych gości. Podchodząc wojak, dotknął fragmentu krasnoludzkiej sztuki. Ten rozbłysnął blaskiem, za którym rozległ się stoicki, basowy głos. Jedynie dwaj brodacze byli w stanie zrozumieć jego przesłanie.
- Witaj wędrowcze. Wędrówka twoja sięgnęła końca. Oto bowiem stoisz naprzeciw wejścia do twierdzy Rodu Ironforge. Jeżeli pragniesz wkroczyć do środka, zostaną ci zadane trzy zagadki, na które odpowiedzi udzielić będzie w stanie jedynie prawdziwy krasnolud. Jeśli ci się uda, zostaniesz przepuszczony. Jeżeli zaś nie, marny twój los.
Mechanizm nie był w stanie oszacować ilości stojących przed nim wędrowców, czy też ich płci. Jak jednomyślnie byli w stanie stwierdzić czaroklecie, stanowił dość prosty, acz starannie i przemyślanie wykonany element magicznej obrony. Jeżeli istniały w tym miejscu jakieś śmiercionośne pułapki, na co wskazywałyby truchła Goblinów, zdecydowanie nie posiadały magicznej aury, która pomagałaby w ich wykryciu.
 
Highlander jest offline  
Stary 21-08-2009, 17:07   #120
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
-Podejdź bliżej psi ochłapie, a poznam Cię… Z Trollołamaczem!- warknął Doris widząc śmierdzącą breję, która konsekwentnie pełzła w jego stronę. Wojak uśmiechał się złowrogo mając zamiar odbić sobie na bezmózgim przeciwniku poprzednią średnio udaną potyczkę z trollami. Apropos trolli. Nie mógł przeboleć faktu, że musi walczyć ramię w ramię z znienawidzonymi przez siebie bestiami, to też pchał się w przód, by mieć więcej pola do wymachiwania toporami, niż zielonoskóry bydlak. Rozległa się eksplozja. Doris nie zmrużył nawet oczu, by nie stracić z pola widzenia pełznącego gluta. Wybuch zranił trzy śluzy. To jednak nie zdusiło ich zapału i niezwykłej determinacji. Poczwary wciąż parły do przodu. Rudowłosy krasnolud wejrzał złowieszczo na swego rasowego kuzyna i wyszczerzył zębiska.

-Dawaj kurwa!- krzyknął, jakby sam chciał się zmotywować. Jego topory ruszyły w energiczny wir mordobicia. Kawałki poodcinanej tkanki śluzu śmigały w powietrzu, równie często co stalowe głowice krasnoludzkich broni. Doris nawet nie zauważył strzały, która spowodowała ostateczną śmierć galeretowatego tworu. Bestia zaskwierczała i zapadła się w sobie a wojak wypuścił z ust powietrze. Był zadowolony z potyczki, choć żałował, że to nie jego Trollołamacz dokończył żywota bestii. W każdym razie kolejny punkt ich planu został spełniony. Krasnolud wejrzał z pogardą na trolla, stojącego obok. –Szczewo…- syknął, po czym minął wielkoluda. –[i]Szkoda czasu, chodźta z powrotem do środka.

Po kilki minutach kompania gotowa na wszystko, doszła do miejsca, w którym gnieździły się zamordowane już śluzy. –Przejście.- rzekł Doris dostrzegając zakamuflowane drzwi. –Te Tordek. Dawaj, wyjebiem je z zawiasów.- zaproponował jednookiemu brodaczowi. Razem szybko sobie poradzili. Grupa z krasnoludami na czele weszła do nowego, nieznanego kompanii szybu. Ten ciągnął się dość krótko, w porównaniu z prawdziwymi, krasnoludzkimi kopalniami w podziemiach Adbaru czy Mithrillowej Hali. Kiedy korytarz z niezbadanego, górniczego chodnika przemieniał się w porządne, podziemne przejście wytatuowany wojownik zaczął podejrzewać dokąd prowadziła droga.

Topornik wejrzał podejrzliwie na Tordeka. On chyba też miał świadomość, dokąd zawędrowali. Po przejściu przez pognite, drewniane drzwi kompania znalazła się w kwadratowym pomieszczeniu. Nie przeszkadzał mu smród stęchlizny i gnijących trupów karłowatych zielonoskórych. –Gobliny…- jęknął pod nosem. –Uważajcie, żeby się nie pośliznąć. Niektóre pleśnie, rosnące w okolicach krasnoludzkich twierdz odbijają nawet najmniejsze światło.- ostrzegł –Jeśli go dotkniecie, będziecie świecić w ciemności.- wyjaśnił po chwili kiwając głową, jakby chciał sam swoim słowom przytaknąć. –Zaraz! To chyba dzieło mistrza run!- krzyknął podniecony, widząc niesamowitą płaskorzeźbę.

Nie raz widział jak jeden z jego ziomków pozostawia podobny symbol po drodze, by goniące ich bestie napotkały miłą niespodziankę. Doris podszedł bliżej podziwiając płaskorzeźbę. Nagą dłonią przejechał po powierzchni symbolu. Twór nagle rozświetlił pomieszczenie i oślepił członków nieprzygotowanej na to grupy. –Jesteśmy przed wejściem do twierdzy rodu Ironforge. Nie znam tego klanu… Musimy odpowiedzieć na trzy pytania, by uzyskać pozwolenie na przejście dalej.- Doris przetłumaczył pozostałym przekaz, który zabrzmiał w języku krzepkiego ludu.

Po chwili Doris raz jeszcze dotknął rzeźbionego hełmu. Rozległ się basowy głos. Rudzielec tłumaczył słowo w słowo, by przypadkiem nie zapomnieć jakiegoś ważnego elementu zagadki. -Oto pierwsza zagadka, wędrowcze. Pewnej nocy, w całej twierdzy Rodu Ironforge zapanowała bezkresna, atramentowa ciemność. Nie mogły jej pokonać nawet ostre, przystosowane do mroku zmysły krasnoludzkich kopaczy. Khadgar Ironforge, zmuszony wyruszyć na obchód tuneli, ruszył do zbrojowni. Znajdowało się tam sześć pancerzy wykonanych z mithrilu, z których każdy posiadał płytowe rękawice. Było tam również sześć zbroi zrobionych, z adamantium, także z rękawicami. Maksymalnie jak wiele rękawic musiał po omacku odnaleźć Khadgar aby znaleźć pasującą na jego dłonie parę?- Przetłumaczył. Jego wzrok przeskakiwał po twarzy każdego z towarzyszy, upewniając się, że każdy dobrze zrozumiał zagadkę.
 
Nefarius jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 07:07.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172