Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-08-2009, 15:36   #111
MadWolf
 
MadWolf's Avatar
 
Reputacja: 1 MadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znany
Laurę obudziło słońce i zapach dymu z niewielkiego ogniska. Odsunęła koc i pocierając twarz starała się dobudzić, kiedy jej uwagę przyciągnął gwałtowny ruch. Elrix pozbył się zbroi i w samych spodniach ćwiczył ataki, parowania i uniki w walce z wyimaginowanym przeciwnikiem.
Z zaskoczeniem stwierdziła że bez ograniczającej ciężkiej skórzni i posługując się znacznie lżejszym orężem smokowiec potrafi poruszać się z niezwykłą gracją, tańczył niemalże odbijając niewidzialne ciosy i wypuszczając błyskawiczne riposty. Przyglądała mu się przez chwilę, dopóki nie zamarł w egzotycznej, szermierczej pozie tak kontrastującej z jego masywną sylwetką.
- Dzień dobry! - zawołała - Piękny pokaz, nigdy bym nie przypuszczała że może bawić cię tak egzotyczny fechtunek.
- Czego to nie robi się dla zabicia nudy? - zaśmiał się beztrosko i podrzucił jeden z mieczy. Broń wykonała w powietrzu dwa obroty, błyskając raz po raz w promieniach wschodzącego słońca, po czym rękojeść wylądowała idealnie w dłoni Elrixa. Puścił oko do klaszczącej ze śmiechem dziewczyny i odłożył miecze.
- Przygotuj się, niedługo ruszamy - Laura kiwnęła głową i sprawnie zaczęła zwijać ich skromne obozowisko.
- Nadal ciekawi mnie gdzie nauczyłeś się tak walczyć.
- Od elfiej księżniczki - odparł po chwili wahania.
Dziewczyna zamarła mrugając, jakby jeszcze nie zupełnie się dobudziła.
- Prawdziwej księżniczki? Jest na prawdę wiele rzeczy których o tobie nie wiem...
Przez chwilę patrzył na nią zastanawiając się czy w ogóle odpowiadać, po czym z lekkim westchnieniem zaczął wyliczać.
- Opanowałem w różnym stopniu siedem stylów szermierczych, potrafię strzelać z łuku i kuszy a także walczyć gołymi rękami. Mówię pięcioma językami innych ras i potrafię czytać proste runy. Znam pobieżnie historię okolicznych królestw i dużą część ich literatury. Potrafię też rozpoznać co ważniejsze gwiazdozbiory, większość stworów zamieszkujących te krainy i co bardziej trujące rośliny.
Laura patrzyła na niego badawczo ze zmarszczonym czołem.
- Ależ do opanowania nawet części tej wiedzy potrzeba wielu lat! Przecież nie możesz... - urwała.
- Mam ponad pięćdziesiąt lat - powiedział spokojnie - akurat wystarczyło, no i miałem naprawdę niezłych nauczycieli. W końcu byle kto zazwyczaj się nie wyprawia na smoki - wyszczerzył się do dziewczyny.
- Myślałam że jesteśmy w podobnym wieku - powiedziała zaskoczona - No dobrze, rozumiem jeszcze wojowników, ale chcesz mi powiedzieć że walczyć z gigantycznymi potworami wyruszają skrybowie i arystokraci?
- Wydaje mi się że wszystko jest kwestią motywacji - wzruszył ramionami - chciwość i głupota to naprawdę potężne siły. No i jest jeszcze zemsta... Ona czasem po prosu leciała gdzieś i zabierała to na co miała ochotę, niezależnie czy to była rzecz czy osoba. Powiedzmy że czerwone smoki nie czują wielkiej potrzeby zdobywania przyjaciół.
Laura skrzywiła się słysząc tak drastyczne niedopowiedzenie.
- Cóż takiego musiała jednak zrobić aby nakłonić do współpracy elfkę?
- Porwała jej syna - odpowiedział cicho, starannie unikając jej wzroku - trzymała go jako zakładnika, a potem wymieniła ich dwoje na potężny okup i gwarancje nietykalności...
- Jak długo?
- Prawie trzy lata - dziewczyna zakryła usta dłonią taki szmat czasu w niewoli u bezwzględnej smoczycy? To było niewiarygodne.
- Dość już tego, prawie cały ranek zmarnowaliśmy, ruszajmy na most. - warknął zniecierpliwiony.
Laura posłusznie zebrała swoje rzeczy, miała dużo do przemyślenia. Niewielki lecz ciężki i pobrzękujący pakunek zarzuciła sobie na plecy, a do rąk wzięła stary miecz Elrixa i zdobyczną tarczę. Nie potrafiła się nimi posługiwać, ale smokowiec twierdził że musi się zacząć do nich przyzwyczajać.
- Co ci się stało w bok? - spytała nagle, dostrzegając niewielką szramę tuż powyżej jego lewego biodra.
- Byłem przed świtem zobaczyć na co stać naszego strażnika i okazało się że jest trochę szybszy niż myślałem - podniósł dłoń nie pozwalając na żadne komentarze - Musiałem zobaczyć na co go stać. Być może uda ci się przemknąć kiedy ja będę z nim walczył, bądź ostrożna i trzymaj tarczę w pogotowiu. Wiem też że nie zależy mu na zabijaniu podróżnych, ale na przepędzeniu ich z mostu. Mimo to miej tarczę w pogotowiu, jej magia powinna cię osłonić.
- Nie rozumiem, jeśli go pokonasz będziemy mogli przejść bez problemów...
- Sęk w tym że to nie jest żadna żywa istota, nie wiem czy w ogóle można go zniszczyć. W najlepszym razie będę mógł go unieruchomić na tyle długo abyśmy przedostali się na drugą stronę.
Stali przed potężnym mostem, a naprzeciw nich stał Strażnik. Potężna postać zakuta w stalową zbroję górowała nad obojgiem śmiałków. Smokowiec nie tracił czasu, dał swój bagaż dziewczynie i dobywszy mieczy wskoczył na schody.
- Dokąd to? - Zadudnił głos olbrzyma w zbroi.
- Przechodziliśmy przez to parę godzin temu, pamiętasz? - parsknął Elrix - Cholerny automaton. - zaklął doskakując zręcznie do przeciwnika.
Powietrze wypełniło się odgłosem zderzających się ostrzy.
 
MadWolf jest offline