Wszyscy dotarli szczęśliwie do obozu, gapa również. Było żarcie, była zabawa. W końcu sukces, mały, acz sprawiający radość. Każdy się cieszył, każdy był zadowolony.
Werner wypił trochę przemyconego piwa wspólnie z towarzyszami broni. Gapy nie było, ale nikt się tym nie przejmował. A nuż abstynent. Po pewnym czasie Strasser opuścił przyjaciół i spotkał się z bratem na obrzeżach obozu.
- Miałeś nam pomóc, a nas prawie jakiś wschodni frajer rozpierniczył.
- Co się stało Werner? - Twarz Rudolfa ogarnęła mieszanka przerażenia i zdziwienia.
- A jakiś młody rzucił granat...
- i co?
- Wiesz który to Gapa z mojej załogi? Ten taki trochę inny.
- Wiem, wiem. Słyszałem o nim.
- No to właśnie on uratował nam życie. Ten szaleniec odrzucił granat.
- Nie taki głupi, na jakiego wygląda.
- Co Ty wiesz. Jak dla mnie to oznaka szaleństwa. Bóg wiek do czego jest jeszcze zdolny. To że raz uratował nam tyłki nie znaczy że ten wyczyn powtórzy.
- Pierdzielisz głupoty.
- Nie, nie, chyba lepiej go znam.
- Zejdźmy lepiej z tematu.
- No dobra - nastała potworna cisza, w oddali słychać było tańce i śpiewy.
- Chodźmy tam - zaproponował Werner.
Resztę nocy spędzili wspólnie na zabawie.
Kolejne dni były wolne i nudne. Żadnych większych wydarzeń, mimo wojny było spokojnie. Informacje z innych frontów były trochę niepokojące, ale to i tak nie miało znaczenia. Co za różnica gdzie zginą czy w Afryce czy w Rosji. Wiara w Hitlera malała, jednak kto tak naprawdę wcześniej wierzył? Wielka zmyłka społeczeństwa. Werner nie zaprzątywał sobie nim myśli, nie lubiła polityki i większych spraw. Przygody w SA skutecznie go zniechęciły. Czekał, czekał aż się wojna skończy. Ewentualnie zostanie ranny i pójdzie na tyły. Jednak ta druga opcja jak i śmierć nie wchodziły w grę. Werner chciał być żołnierzem który pójdzie na front cały i tak też z niego wróci. Chciał w końcu móc rozmawiać z ojcem. Niestety ojciec też nie był młody, chorował, do tego wojna i tak dalej. Werner był świadom tego że za długo może on nie pożyć, pragnął z całego serca aby wojna się szybko zakończyła zwycięstwem, nadszedł pokój i mógłby odnowić kontakty z rodziną. To jedna tak prędko nie miało nastąpić. Nadszedł czas na kolejne zadanie. Szykowało się coś większego niż polowanie na bydło. Współpraca z SS nie była niestety zbytnio obiecująca... |