Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-08-2009, 00:07   #18
Col Frost
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
122 jechał jako trzeci czołg w kompanii. Na czele tradycyjnie już znajdował się 120 kapitana Rostiza. Za czołgiem Zelditza podążał 123, a dalej cztery wozy z trzeciej kompanii. W załodze panowały ogólnie dobre nastroje. Niemal wszyscy cieszyli się z kolejnego zadania. Wszystko było lepsze od czekania. Porucznik zdawał sobie jednak sprawę, że takie "rutynowe działania" z czasem uprzykrzą sie czołgistom i dalsze odwlekanie ofensywy będzie miało katastrofalne skutki jeżeli chodzi o morale.

W tej chwili Oberleutnant koncentrował się na obecnej operacji. Po godzinnej podróży kolumna dotarła nad rzekę. W słuchawkach chłopcy usłyszeli głos Sturmbannführera:

- Panowie, znacie rozkazy i swoje zadania. My ruszamy w kierunku stacji i za półtorej godziny wracamy z nowym sprzętem. Pilnujcie przeprawy i miejcie baczenie na wszystko. Powodzenia i do zobaczenia. Panie kapitanie Rostitz, proszę przejąć dowodzenie.

- Zelditz - Hauptmann zabrał głos. - Weź ze sobą 123 i zajmij to wzgórze po prawej. Ty nim dowodzisz, daję ci pełną swobodę. Mam nadzieję, że trupie czachy wrócą szybko i na obiad będziemy w obozie.

Porucznik wydał więc rozkazy:

- Kleinlich ruszaj na wzgórze. Wóz 123 za mną.

Kierowca skierował czołg w odpowiednim kierunku, jednak za chwilę silnik nieprzyjemnie zawył.

- Co się dzieje? - spytał Zelditz.

Zamiast mechanika odpowiedział mu jednak Gapa:

- Wiem, że to może nieodpowiednia chwila, ale czy nie wydaje wam się, że Sturmbannführer mówił tak jakby się z nami żegnał?

Porucznik, który akurat schował się z powrotem do czołgu, oczekując na odpowiedź mechanika, spojrzał na Steilera.

- Panie Oberleutnant – zaczął Kleinlich, chyba ignorując wypowiedź ładowniczego. – Melduję, że chyba wszystko wróciło do normy - "Rzeczywiście Gapa wrócił do swojej starej normy" pomyślał dowódca. - Silnik pracuje już jak należy.

- No to naprzód.

- Gapa zamknij ryj – wrzasnął Steiler – Też sobie znalazł chwilę na wynurzenia, palant.

- Kontroluj się Steiler - ostrzegł podwładnego porucznik.

W końcu dwa Tygrysy zajęły swoje pozycje na wzgórzu I-125. To samo dotyczyło czołgów na drugim wzniesieniu i w okolicy przeprawy. Wszystko zdawało się iść gładko. Była godzina 9:20, a za półtorej godziny SS-mani mieli wrócić ze swoimi nowymi nabytkami.

* * * * *

Półtorej godziny minęło na spokojnym obserwowaniu terenu i luźnych rozmowach. I gdy już się wydawało, że to zadanie będzie o wiele spokojniejsze od poprzedniego Lanzer popisał się słuchem doskonałym. Chwilę po jego stwierdzeniu o sowieckim samolocie, ten wyłonił się z gęstwiny chmur i zaczął pikować w kierunku przeprawy.

Zelditz, który obserwował go przez lornetkę, teraz spojrzał w kierunku saperów. Żaden z nich nie dojrzał w porę niebezpieczeństwa, a gdy niektórzy podnieśli głowy było już za późno. Pocisk wbił się pomiędzy nich i rozerwał wielu na kawałki. Porucznik doskonale widział jak kilku żołnierzy w mgnieniu oka przestaje istnieć. Zamknął na chwile oczy, ale to nie pomogło. Zobaczył te trupy cywili w stodole. Dlaczego to musi tak wyglądać?

Ktoś krzyczał do niego. Słyszał jakiś głos w słuchawkach, ktoś z jego załogi coś do niego mówił, ale nic nie docierało. Znowu, odkąd powrócił na front, przed oczami pojawiały się te straszne obrazy z całej wojny. Śmierć pod Smoleńskiem, straty pod Mińskiem, trupy we Francji, wypadki w Polsce i jeszcze to co zobaczył przy pierwszym spotkaniu z Gapą. Do tego dochodziły wyobrażenia na temat śmierci braci. Od powrotu do Rosji coraz to nowsze obrazy powiększały już i tak zbyt wielką ilość krwawych wspomnień.

- Panie oberleutnant wszystko w porządku? - Steiler wrócił go do rzeczywistości.

- Tak. Co powiedział kapitan? - spytał Zelditz, uświadamiając sobie do kogo należał głos w słuchawkach.

Gapa opowiedział niemal słowo w słowo. A zatem to Franz będzie musiał zająć się przeprawą.

- Panie Oberleutnant melduję, że mamy prawdopodobnie wyciek paliwa - zameldował Kleinlich.

Cudownie. Tylko tego brakowało. Iły wciąż bombardują rzekę, a tu jeszcze wyciek paliwa.

- Lanzer, próbuj strzelać do tych ruskich. Jeżeli w czołgu nie masz ku temu możliwości to z wozu. Kleinlich, spróbuj coś zrobić z tą usterką. Póki co piloci zajęci są bombardowaniem przeprawy, więc może nas nie ruszą.

Następnie porucznik zabrał się za radio:

- Tu Oberleutnant Zelditz. Wozy 123, 333, 334. Niech strzelcy spróbują zająć się tymi Iłami. Pozostali członkowie załogi zostają przy swoich zadaniach. 334, obserwuj kierunek pólnocno-zachodni. 333, południowo-zachodni. 123, ty bez zmian. Meldować od razu o wszelkich trudnościach i obserwacjach.
 
Col Frost jest offline