Wątek: The Cave
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-08-2009, 22:12   #27
Fabiano
 
Fabiano's Avatar
 
Reputacja: 1 Fabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumny
A krople wody uderzały o lite skały.



"Co to do cholery było". Benz zamarł. Podniósł powoli rękę i potarł czoło. Głowa mu pękała. Ból był chwilowo nie do zniesienia. Rodger złapał się czegoś by się nie zatoczyć. Zanim jednak zdążył pomyśleć o upadku ból przeszedł. Przypominało mu to wiercenie w zębie, tylko że gdzieś pod potylicą. Jeszcze raz rzucił okiem w stronę gdzie to widział. Nić. Ani śladu poświaty. Benz rozejrzał się uważnie. Był jakieś naście metrów od swoich towarzyszy i stał za stalagnatem przypominającym jakąś toskańską kolumnę. Nie mogli widzieć tego co on. No cóż, ruszył dalej.

Przeszedł kilka kroków gdy nagle ujrzał to co poprzednio. W oddali coś świeciło. Rozejrzał się ponownie (który to już raz robił?) i przyśpieszył znacząco. Słup światła latarki latały to tu to tam, Benz nie zważał na to. Biegł.

Nikołaj:
Strasznie czy nie wszyscy razem ruszyliście za Benzem. Szedłeś na końcu. Zamykasz pochód. Umiesz liczyć prawda? Raz... dwa... trzy... Gdzie jest Brown? Niespecjalnie się rozglądałeś więc i nie zauważyłeś jak światowej sławy archeolog i geolog czmychnął w mrok. Przystanąłeś. Światło latarki nie wychwyciło nic znaczącego. Rozpłynął się.

Natomiast Piter James Wescott Brown miął dość czekania.
Korzystając z okazji i braku światła - bo wyłączyłeś latarkę. Zostałeś z tyłu. A raczej ukryłeś się za skalnym garbem - stalagmitem. Gdy tylko cała reszta odeszła kawałek udałeś się z powrotem w miejsce gdzie droga się rozwidlała, oczywiście w daleko posuniętym pojęciu. Gdy tam dotarłeś włączyłeś dopiero czołową latarkę i skierowałeś się do wąskiego tunelu. To ten, który wybiegał na przeciw korytarza wejściowego. Zdjąłeś plecak i przywiązawszy do niego linę ruszyłeś tym małym korytarzem. Ale nie taki z ciebie amator żeby zapomnieć o znaczniku. Wyciągnąłeś kredę i maznąłeś krzyżyk ze strzałką w stronę wyjścia.

Czegoś podobnego jeszcze nie widziałeś. A raczej nie przeżyłeś. Co prawda Twoje liczne ekspedycje miały różny charakter ale nigdy się nie przeciskałeś tak wąsko. Brnąłeś w to już jakiś czas, ale daleko nie dobrnąłeś. Pierw zaczepił ci się plecak wiec musiałeś się wyszarpnąć. Dwa razy myślałeś, że utknąłeś. Serce waliło Ci cały czas. Kto wykopał taki wąski tunel?, zastanawiałeś się. Próbując się ruszyć do tyłu uznałeś, że to najgorszy pomysł jaki wpadł Ci do głowy. Po kilku, może kilkunastu minutach zmagań byłeś pewien, że źle zrobiłeś. Na szczęście, lekko się rozszerzało. Zaświeciłeś latarką - nic. No o ile wąska dziura była niczym. Czekała Cię jeszcze długa droga - prawdopodobnie.

Nikołaj:
Czyżby zdezerterował? W Twoich czasach za taki czyn była tylko jedna kara. Może go podobnie potraktować?, pomyślałeś. Ciekawe tylko, co Benz na to?
- Nie ma Browana. - powiadomiłeś resztę.

Wszyscy:
Zatrzymaliście się na tą wieść. Światła waszych latarek zamiatały korytarz w poszukiwaniu zaginionego. Przeszliście już jakieś 20-30 metrów i stoicie obok nieregularnej ścianki dzielącej ów korytarz na dwa. Kawałek dalej była następna ścianka. Nic. O ile stalaktyty, stalagmity i inne tyty, można nazwać niczym. Browna między wami rzeczywiście nie było. Wszystkie światła były skierowane do przodu, czyli raczej nie wyprzedził was. Mike, możesz być wreszcie spokojny, Twój prześladowca przepadł bez śladu.

Nie dajecie jednak za wygraną, nasłuchujecie. Słychać jedynie kroki Benza, który jest jakieś 15 metrów przed wami. Kapanie wody. Kroki nagle przyśpieszyły. Nie świecicie już do przodu więc zauważyliście jak światło jego latarki migocze i krąży to po suficie to po ścianach. Tam coś się dzieje. Zapominacie o światowej sławy archeologu ruszacie jak najszybciej do Rodgera. Jak najszybciej nie oznacza biegu - przecież tu się idzie zabić o te stalacosie. A posadzka ślizga jak cholera.

Zaraz za drugą ścianką jest przewężenie. Mało dbacie o to co się stanie jeśli wyrżniecie się na tym szlamie, który właśnie mlaska pod waszymi butami. Tępo zarzuciliście duże. Za nim się spostrzegliście przebrnęliście za przewężenie gdzie i okazało się, że zaraz za nim jest duży spad. Mike, zsunąłeś się po pochyłej posadzce. I o mało nie zostałeś przygnieciony przez Leblanca.

Szybki rzut okiem:

Korytarz. Zdziwieni? Latarki poszły w ruch. Korytarz był krótki.
- Coś z pięć metrów, ocenił Harlow.
Natomiast za korytarzem była niewielka, ale i też nie mała salka. Podłużna i niewysoka. Zaraz przed wejściem, na prawo, macie dwa małe tuneliki - mało przejrzyste. Idąc dalej prawą stroną zobaczycie bardzo ciasny korytarzyk i zaraz za nim większy, do którego dochodzi ów maluszek. Razem cztery. Za nimi kolejne dwa, które się też łączą. Wychodzi, że wszystkie pary są połączone. Razem sześć. I na lewo od wejścia większy tunel.
I ani śladu Benza.
- I co teraa - zawołał Miachael Jarecki?
No właśnie, co teraz?
 
__________________
gg: 3947533

Fabiano jest offline