Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-08-2009, 00:25   #224
Yarot
 
Yarot's Avatar
 
Reputacja: 1 Yarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnie
Marla, wiedziona wskazówkami lokaja, zeszła schodami na dół. Słabe oświetlenie wystarczyło by nie spaść ze schodów, ale nie pozwoliło na luksus zmniejszenia uwagi przy kolejnych krokach.
Minęła półpiętro, gdzie zamknięte drzwi broniły drogi dalej . Nie znała rozkładu rezydencji i nie wiedziała, co jest za nimi. Wiedziała zaś z całą pewnością, że tam nie ma laboratoriów. By do nich dojść, musiała zejść niżej. I bez dalszego ociągania się ruszyła schodami w dół.
Tutaj było już ciemniej, ale jeszcze nie na tyle, by trzeba było wyczuwać przed sobą drogę za pomocą rąk. Mimo to wędrówka była męcząca. Z ulgą dziewczyna przywitała koniec schodów i wyjście do pomieszczenia zastawionego beczkami, skrzynkami oraz pakunkami. Niski strop instynktownie powodował, że Marla się schylała, choć mogła się tu czuć bezpiecznie ze swoim wzrostem. W mroku paliły się olejowe lampki, które rozwieszone wzdłuż ściany wskazywały drogę do laboratorium. Dało się też dostrzec półotwarte drzwi wejściowe oraz padającą zza nich smugę światła. Niewątpliwie ktoś był w środku i dziewczyna mogła powiedzieć, że z całą pewnością był tam William. Jego głos znała i nie miała wątpliwości.
- ...jego wymysły - padło zza drzwi.

Tymczasem w laboratorium trwa nasłuchiwanie i oglądanie pomieszczenia. Niezliczona liczba zestawów odczynników, buteleczek, szklanych rurek oraz palników czy poplamionych papierów jednoznacznie utwierdzały każdego, że tutaj przeprowadzano badania. Nic nie wskazuje na to, by istniało tu jakieś tajne przejście lub inne, mniej tajne. Jedne drzwi prowadziły do tego pomieszczenia i jedne wychodzą. To nie zmienia faktu, że jęki było słychać z dołu i raczej nie można tego zrzucić na omamy słuchowe. Nie w przypadku trzech osób na raz.
Nico i Jennifer nadal przyglądali się wszystkiemu, gdy William postanowił skupić swój wzrok na sejfie.
Pociągnięcie za rączkę tylko upewniło młodzieńca, że sejf jest zamknięty. Trójstopniowe pokrętło z cyferkami broniło dostępu do wnętrza. William wiedział, że Call zna kombinację otwierającą sejf. Czasami wyciągał stąd rzeczy, które trafiały do badań i wkładał je z powrotem, gdy wychodził z pomieszczenia. Co jeszcze skrywało wnętrze pancernej skrzyni? Tego nikt nie wiedział poza kilkoma ludźmi wysoko postawionymi w Bractwie. A on do nich nie należał.
- Nie wiem jak państwo ale ja jestem ciekaw co zawiera? – zwrócił się z pytaniem do Nico i Jennifer wskazując na sejf.
 
__________________
...and the Dead shall walk the Earth once more
_. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : ._
Yarot jest offline