Wątek: The Cave
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-08-2009, 22:56   #30
Col Frost
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
- Nie ma Browna - dotarło do uszu Michaela.

"Jak to nie ma?" chciał odruchowo odpowiedzieć, ale ugryzł się w język. Starał się sobie przypomnieć, który z jego towarzyszy nazywa się Brown. Nagle przyszedł mu do głowy owłosiony archeolog. Czyżby znalazł coś ciekawego? Jarecki dobrze znał to uczucie towarzyszące odkryciom, gdy zapomina się o całym świecie, a o bezpieczeństwie przede wszystkim. Młody historyk uznał to za całkiem prawdopodobną wersję wydarzeń, więc postanowił, tak samo jak inni, udać się za Benzem, który również zniknął im z oczu.

Piątka mężczyzn ruszyła na przód, ale światło z latarki doktorka wciąż się oddalało. Wszyscy zwiększyli tempo do szybkiego marszu, a z czasem nawet do biegu. Nagle kwestia wyrżnięcia się przestała mieć znaczenie. Każdy biegł przed siebie i starał się dogonić Rodgera.

Niesłusznie, jak się okazało, przestali zważać na to co mają po nogami. Dotarli do sporego spadu, po którym dwójka z nich delikatnie zsunęła się na własnych tyłkach. Pozostali, ponieważ zostali trochę z tyłu, zdołali wyhamować. Gdy Michael schodził na dół, rozejrzał się dookoła.

Dotarli do jakiegoś pomieszczenia, z którego wychodziło co najmniej 5 korytarzy (w tym ten, którym przyszli). Doktorek mógł ruszyć każdym z nich.

- I co teraaa... - spytał Jarecki, a za chwilę poślizgnął się na tym szlamie i podobnie jak koledzy, zjechał na tyłku po pochyłości. Gdy wstał zabrał się za oczyszczanie spodni w stopniu w jakim jeszcze można było je oczyścić.

W międzyczasie ten od "manualnych zdolności" rozejrzał się po wszystkich odnogach jaskini. Gdy wrócił do reszty oznajmił:

- Ostatni tunel jest najszerszy, człowiek tam przejdzie bez problemu. Benz musiał pójść tamtym. Browna już nie spotkamy, pewnie spanikował i wrócił. Zaraz spróbuje go wywołać.

Spróbował, ale była to nieudana próba. Podobnie rzecz sie miała z wywoływaniem Benza, więc robiło się na prawdę nieciekawie. Zgubili dwóch członków ekipy i to na terenie, którego nikt nie znał.

- Dobra... Trzeba pójść za Benzem. Jeden z nas może pobiec przodem, oczywiście zatrzymując się co pewien czas i kontaktując się przez krótkofalówkę. Mogę pobiec, biegam dość szybko, jestem wytrzymały a i znam się na pierwszej pomocy jakby coś Rodgerowi się stało. Najlepiej by było jakby ktoś z Was wziął trochę mego sprzętu. Odciążony będę biegł szybciej - Radović przedstawił swój plan.

Dziennikarzyna mamrotał coś do swojego dyktafonu. Pewnie cieszy się z niezłego materiału do jakiegoś pismaka. "Najważniejszy jest teraz doktorek, skup się!" ochrzanił się w myślach Michael.

- Poczekajcie - historyk, po chwili zastanowienia, wtrącił się po raz pierwszy od początku wyprawy. - Nie znam sie na łażeniu po jaskiniach, ale wydaje mi się, że bieganie po nich nie jest najlepszym pomysłem. Do tej pory biegaliśmy i dwóch z nas, a właściwie trzech, zjechało sobie po tym spadzie. I tak mieliśmy spore szczęście, że nie natknęliśmy się na bardziej niebezpieczne miejsce. Zależy mi na Rodgerze, ale jeżeli coś mu się stało, to powtarzając jego błąd, czyli bieganie, tobie przydarzy się to samo. A lepiej mieć jednego rannego niż dwóch. Dlatego proponowałbym, żebyśmy ruszyli spokojnie jego tropem i wciąż starali się wywoływać go przez radio.
 
Col Frost jest offline