Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-08-2009, 13:35   #22
Col Frost
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
- Dość! Lenny do mnie! - krzyknął Wolf po raz pierwszy pokazując, że jednak nawet on odczuwa jakieś emocje.

Wiecznie wkurwiony koleś momentalnie znalazł się z podkulonym ogonem koło swojego pana i spytał:

- Zastrzelić tego, skurwiela?

Jakby to był sygnał na strzelnicy Scorpion wyciągnął swoją Berettę celując w tego durnia. Zresztą on zrobił dokładnie to samo, tylko o kilka setnych sekundy później. Lenny zdawał się niczego bardziej nie pragnąć w tej chwili jak naciśnięcia spustu. Natomiast wzrok bandito zdawał się mówić: "Tylko spróbuj szmaciarzu". Kto wie jakby się to skończyło (w sumie chyba każdy), gdyby nie to, że "pan mafiozo" na prawdę zaczął tracić panowanie nad sobą:

- Do cholery, spokój! Obydwaj, spokój!

Początkowo żaden nie chciał opuścić swojej spluwy, ale piesek po zerknięciu na swojego właściciela stwierdził, że lepiej to uczynić. Zaraz po nim zrobił to najemnik. Wolf wrócił więc do swojego spokojnego tonu:

- Nikt nie będzie strzelał. Pan Schultz nie płaci wam, za celowanie do czarnych garniturów. A ty... - wskazał na Lenny'ego. - Uważaj na słowa, chłopcze. Trochę szacunku dla mojej osoby.

Następnie zwrócił się do Hegemończyka:

- Pracujesz dla Schultzów. Wiesz, jak działamy i jeśli cokolwiek dociera do twojego pustego umysłu, to chyba doskonale rozumiesz, co może Cię spotkać za nieposłuszeństwo. Ewentualnie jesteś po prostu głupi i marzysz o ołowiu w głowie - po czym dodał dobrotliwie - Jednak to, czego dziś dokonałeś oszczędziło Panu Schultzowi nieprzyjemnych sytuacji. Dobra robota, meksykaninie. Jednak nieskończona.

- Lenny - zwrócił się ponownie do swojego pomagiera. - Idź razem z Panem do środka, uprzątnijcie ciała i przeszukajcie je. Chce wiedzieć, który gang jest za to odpowiedzialny.

Scorpion chciał wspomnieć, że robota nie jest skończona, bo Ant udał się w pościg za ostatnim ocalałym. W sumie nie wierzył, żeby kierowca miał go złapać, ale przynajmniej on też by trochę oberwał za spieprzenie roboty. Zrezygnował jednak z tego zamysłu. Przez ten okres czasu jaki przepracował u Schultza nauczył się jednej rzeczy. Niemożliwym jest zrozumienie priorytetów tej organizacji. Najlepiej sztywno trzymać się rozkazów.

Nagle zza rogu wyjechało opancerzone... coś co od biedy można by nazwać transporterem. Wyskoczyła z niego jakaś banda żywcem wyrwana z filmu Delta Force lub czegoś podobnego. Bandito słyszał o nich. Podobno pupilki samego Teda. Najemnik nie interesował się jednak nimi. Łatwo zyskać opinie niepokonanego jeżeli wciąż spóźniają sie na walkę. Bardziej interesował go ten świr Lenny.

- Możemy albo przenieść i przeszukać kilka ciał, albo obydwoje zarobić kulki. Nie bądź durny, Hegemończyku - stwierdził.

- Będzie ci w to ciężko uwierzyć, ale jeszcze mi ten świat nie zbrzydł, żebym chciał go opuszczać.

Scorpion schował pistolet zaraz po tym jak zrobił to jego rozmówca. Obaj ruszyli w stronę cukierni...
 
Col Frost jest offline