Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-08-2009, 20:40   #27
Ribesium
 
Ribesium's Avatar
 
Reputacja: 1 Ribesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znany
MJ trzymała się z tyłu, blisko Sky, starając się jak najmniej rzucać w oczy tutejszej hałastrze. Z mieszaniną zdumienia i niedowierzania słuchała, jak świniogłowy recytuje biblijne kawałki, co najwidoczniej z radością przyjmował zebrany wokół lumpenproletariat. Przerażające. Sama MJ nie była religijna - jedyne w o wierzyła, to nieszczęśliwy zbieg okoliczności i ludzką głupotę. A co do pewnych rzeczy, była nią tylko śmierć, która dosięgnie każdego, bez wyjątku na status społeczny, majątek czy wyznawane wartości. Wierzenia te nie mogły jednak uchodzić za podstawę religijności, a świadczyły jedynie o zdrowym rozsądku, cynizmie i prawdopodobnie początkach depresji radiooperatorki. Jakby nie było, MJ rozglądała się po ścianach kościoła, zastanawiając się, kim byli ludzie, którzy wznieśli ów gmach i jak dawno temu to nastąpiło. Freski, zatarte przez bieg czasu i spłowiałe od wpadających przez powybijane szyby promieni słonecznych, przedstawiały figury świętych i zapewne jakieś sceny biblijne, o których MJ jednak nie miała bladego pojęcia. Jedyne co mogła to podziwiać kunszt i technikę, jaką wykonano malowidła. Słowa Matgulfa zlały się w uszach dziewczyny z potokiem deszczu, który zgodnie ze wcześniejszymi zapowiedziami, lunął z ponurego nieba i uderzał miarowo o napotkane przeszkody. Kapanie, miarowe i głośne, podziałało na MJ usypiająco i relaksująco. Mało ostatnio spała i teraz najchętniej zajęłaby jedną z ławek, by choć na trochę się przekimać. W tak dużej grupie nie powinno jej nic grozić a osób potrzebnych do sprawowania warty jest aż nadto. Ziewając bardzo niedyskretnie, MJ przeniosła wzrok na figurę wiszącego na krzyżu Chrystusa. Patrząc na pałętające się wokół pospólstwo i mutantów naprawdę chciało by się powiedzieć "Boże, Ty to widzisz, i nie grzmisz". Jak na komendę, pomieszczenie rozświetliła potężna błyskawica a po chwili dał się usłyszeć rozdzierający grom. Zadowolona MJ uśmiechnęła się do siebie. Na szczęście natchniony bełkot świniowatego nie trwał długo, a tym samym można było przejść do niezobowiązującej i nienatchnionej wymiany informacji. MJ bacznie obserwowała Vasqomba słuchając, co handlarz ujawni Matgulfowi. Na szczęście stary wyga miał się na baczności i nie dał się urzec obietnicom posiłku i ogrzania. Posiłku... radiooperatorka usłyszała, jak jej żołądek wydaje nieartykułowane dźwięki, potęgowane echem kościoła. Dobrze, że stała na tyle daleko od Mortimera i Matgulfa, że nie mogli usłyszeć arii wygrywanej przez jej głodne wnętrzności. Dziewczyna rozejrzała się po pozostałych. Sky, jak zwykle z obojętną i nie zdradzającą emocji twarzą, jak i ona obserwowała otoczenie. Kot bez większej krępacji zapalił zioło, którego zapach stworzył dziwną mieszankę z aromatami dochodzącymi prawdopodobnie gdzieś z kuchni. Coś jednak było nie tak, i w mieszaninie zapachów i w fakcie, że chyba cała drużyna coś przeoczyła... a raczej kogoś

- Sky, kiedy ostatnio widziałaś Jedediasza? - szepnęła w ucho przewodniczki MJ, rozglądając się czujnie wokół.

Po chwili wydało jej się, że widzi bure szaty Joba, wędrującego gdzieś na zaplecze, w stronę unoszących się zapachów. Radiooperatorka odczekała stosowną chwilę i pomału, niby to obojętnie, ruszyła również w stronę kuchni.
 

Ostatnio edytowane przez Ribesium : 21-08-2009 o 23:07.
Ribesium jest offline