Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-08-2009, 18:12   #15
Thanthien Deadwhite
 
Thanthien Deadwhite's Avatar
 
Reputacja: 1 Thanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumny
Byli już tak blisko. Podróżowali razem kilka tygodni i zbliżali się do grupy "Obrońców Rath" coraz skuteczniej. Wszystko dzięki temu, że dołączyli oni do grupy kupców, przez co troszkę zwolnili. Była to dość spora karawana, a mężczyzna wiedział to zarówno od pewnego karczmarza, u którego owa grupa miała okazję być, jak i z śladów jakie zostawiali. Były bardzo wyraźne, Nathan bez najmniejszych problemów rozpoznawał kilka z koni owej grupy, zwłaszcza tego dużego rumaka bojowego. Musiał on należeć do tego paladyna. Skąd mag wiedział, że był tam paladyn? W sumie to wiedział dość sporo o całej grupie. Wypytywał się o nich gdzie tylko mógł, chciał ich poznać i coś zrozumieć. Dlaczego Iluzjonista dołączył do tak dziwnej bandy? Przecież żadna z tych osób, to nie był ktoś, kto mógłby do niego pasować. Poza tym Nathan zastanawiał się jeszcze czy oni na pewno będą chcieli podjąć zadanie związane z Kynadią, ku pamięci Iluzjonisty. Może i ów paladyn, bądź ta kapłanka Luna. Tylko pytanie jak on ich zmusi do współpracy? Corvus nigdy nie miał zbyt dobrego kontaktu z kapłanami czy paladynami. Zwłaszcza jeśli Ci widzieli jak rzuca zaklęcia czy w czym się specjalizuje.

Toć do cholery oni spalą mnie żywcem na stosie, jeśli choć się do nich odezwę. - pomyślał, gdy stojąc na gościńcu obserwował ślady. Był w tym dobry, potrafił wypatrzeć ślady królika, a co dopiero karawany, która musiał tędy jechać kilka godzin wcześniej. Ja pieprzę, po co ja w ogóle za nimi lezę! Szlag mnie trafi. Nie dość, że kolejne zadupie, to jeszcze pewnie nic na tym nie zarobię. A mijaliśmy takie, kurwa jego mać, ładne ruiny i nawet nie mogłem się im przyjrzeć! Wszystko wina tego, że kurza twarz, muszę spłacić jakiś pieprzony dług! Szlag! - pomstował w myślach Nathan patrząc na trasę jaką obrali Obrońcy. Ich celem najwyraźniej było Melvaunt. Pytanie czemu akurat tam? Mają jakiś konkretny plan, czy postanowili udać się do siedliska zła na krucjatę? Bo jeśli to drugie, to trzymajcie mnie od tych ludzi na odległość łańcucha.

Czarodziej wstał i podszedł do swego czarnego wierzchowca. Obok stał inny koń wraz a na nim Una. Wyglądała na zmęczoną, w sumie on sam się tak czuł.

- Dobra Synogarliczko, jesteśmy już blisko. Jeśli znajdziemy odpowiedni przybytek, to może jakąś kąpiel Ci urządzę, co? - powiedział zalotnie mag, na co dziewczyna tylko się uśmiechnęła. Ktoś mógłby pomyśleć, że owa para ze sobą flirtuje. Byłby jednak dość daleko od prawdy. Nathan nie należał do najbardziej urodziwych, a do tego miał bardzo specyficzne podejście do życia. Poza tym lubił Unę, ale nic więcej. Fakt, że nie miał by nic przeciw, gdyby ona chciała by pobaraszkować, ale nigdy nawet mu przez myśl to nie przeszło. Una była śliczna - to fakt, ale była też specyficzna, równie specyficzna co on. Żeby ona zwróciła uwagę na faceta to musiałby być ktoś naprawdę wyjątkowy, tak przynajmniej myślał Nathan. On sam bałby się choć do niej cholewki smolić. Czemu? Bo była groźna i wybuchowa ot co. Sposób w jaki się do niej odzywał był jednak nie groźny. On już taki był i Una o tym wiedziała, a on wiedział, że ona wie. Byli świetnymi towarzyszami, może nawet czymś na kształt przyjaciół...nie przyjaźń nie...raczej bliska znajomość. Do bycia razem było im jednak bardzo daleko, a może jeszcze dalej. Zdecydowanie znacznie dalej.

- Gotowa, moja piękna?

***

- Nie wjedziecie - Warknął strażnik, głosem przypominającym jakiegoś wieprza. W sumie to nie tylko z głosu.
- Ale jak... - Starała się protestować Una, póki co będąc grzeczna.
- Ano tak - Blady gwardzista wyszczerzył perfidnie zęby. Najchętniej bym Ci te zęby wybił...albo wbił w dupę, mendo! - pomyślał mag obserwując go uważnie. Nie cierpiał takich sytuacji. Banda rzezimieszków, oprychów, zabijaków, tępaków i pokrak zostawała strażnikami i myśleli, że mogą sobie na wszystko pozwolić. Ile to razy widział podobne sytuacje i to zwłaszcza w większych miastach. Choć w wioskach też się zdarzało. Pamiętał jak dziś takiego twardziela, który po spotkaniu z Nathanem nigdy więcej nie będzie mógł już zaspokoić kobiety. O tak, pamiętał doskonale rozpacz tamtego i ubaw kilku ludzi. Teraz było to jednak inna sytuacja. Choć Una myślała inaczej sądząc po tym, co się po chwili stało.

- Kur*a... - Jęknął poszkodowany strażnik, gdy coś spadło mu na łeb. Archeolog wiedział co się stało, choć nie rozumiał dlaczego zadziałało tak szybko. To była Una. Przy niej zawsze działy się dziwne rzeczy. Nie do końca wiedział czemu, ale już umiał to rozpoznawać. Musiało mieć to związek z tą dziwną aurą, którą wyczuł gdy pierwszy raz z nią powtarzał. Najważniejsze póki co było to, że magowi złe rzeczy się nie przytrafiały. Przynajmniej nie te, na które wpływała Una. Taką miał nadzieję, przynajmniej.

- Ku*wa - Powtórzył dowódca gwardzistów, stawiany na nogi przez swoich ludzi - Nie... wjedziecie... ku*wa.

- Kurwę - pomyślał mag, który także zaczynał się denerwować marnotrawieniem czasu - To Ty sobie palancie znajdź i wychowaj! Co ja mam Ci zrobić byś nas wpuścił, co bezkutasi pomiocie łajzy i debilki? Oślepić? Zawiązać język w supeł? Przestraszyć? Wysuszyć na wiór twego ku...zapomniałem...przecież ty go nie masz. To może urwać Ci rękę? Zamrozić? Spalić? Czy może ubić ciebie i tych debili za tobą? Kurna, bo błagać ani przekupywać cie nie będę. Za bardzo cuchniesz. I przypominasz wieprza, a ja wieprza to lubię tylko w formie schabu. Wątpię, jednak że tak dobrze smakujesz. A może by tak...troszkę subtelniej? - prowadził dziwny monolog w myślach Nathan. W końcu uśmiechnął się i wyzwolił moc. Piękno tego zaklęcia było takie, że często nie było widać jak się je rzuca. Wystarczyło się odpowiednio skupić i powiedzieć odpowiednie słowa.

- A może tak, wpuścił byś nas do środka i poszukał tego, kto spuścił Ci tego kamienia na głowę, by dać mu łomot co? - powiedział dziwnie spokojnie Corvus do sierżanta. Widział jak ten idiota patrzy na maga i mruga oczyma. Zaklęcie się powiodło. Teraz tylko pytanie jak silny umysł ma ten strażnik. Znając takich łamignatów, to raczej niezbyt silny. Była więc szansa, że sugestia Nathana się powiedzie.



------
Nathan rzuca Sugestię na Strażnika
 
__________________
"Stajesz się odpowiedzialny za to co oswoiłeś" xD

"Boleść jest kamieniem szlifierskim dla silnego ducha."
Thanthien Deadwhite jest offline