Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-08-2009, 20:25   #16
Kaworu
 
Kaworu's Avatar
 
Reputacja: 1 Kaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputację
Melvaunt napawało Raisona niepokojem.

Zewsząd otaczali go żebracy, prostytutki, złodzieje i cała masa innych szubrawców, o których nie chciał nawet myśleć. Smród w mieście kazał wątpić w to, czy istniały tu jakiekolwiek toalety, a widok ludzi publicznie załatwiających najróżniejsze potrzeby fizjologiczne budził obrzydzenie.

Nie to jednak było przyczyną niepokoju genasi. Mężczyzna bacznie obserwował panienkę Vanessę, martwiąc się o nią. To nie było miejsce dla delikatnej, uzdolnionej artystycznie damy, jaką była Maerr. Wojownik miał złe przeczucia odnośnie jej pobytu w tym burdelu.

Tymczasem bardka najzwyczajniej w świecie rzuciła parę groszy zabiedzonej dziewięciolatce. Jej ochroniarz już miał sięgnąć do kieszeni i także dać coś małolacie, gdy nagle wokół rozpętało się prawdziwe piekło. Mężczyźni, kobiety, dzieci i starcy rzucili się na darowiznę, bijąc zawzięcie o każdy miedziak. Wkrótce, niczym stado kruków, otoczyli Vanessę, żądając więcej pieniędzy.

Koniec tego dobrego- mruknął pod nosem Raison, czym prędzej chwytając uzdę konia swej przyjaciółki i zmuszając go do galopu. Nie zwolnił nawet, gdy tłum został daleko w tyle, mając zamiar jak najszybciej opuścić to przeklęte, śmierdzące miejsce pozbawione jakichkolwiek praw znanych przyzwoitym ludziom.

Muszę się napić - Bardka niemal krzyknęła, gdy minęli jakąś karczmę.

Raison posłusznie zatrzymał się, choć nie uważał tego za dobry pomysł. Nie zwrócił jednak Vanessie żadnej uwagi, była dorosła i sama przed chwilą widziała „uroki” Melvaunt. Bez słowa wszedł do karczmy, groźnie łypiąc okiem na każdego. W pół kroku za kobietą, był na tyle blisko, by móc jej pomóc, gdyby klientela okazała się spragniona młodego, niewieściego ciała.

Gdy karczmarz łaskawie zgodził się, by Vanessa zagrała, genasi usiadł nieopodal, przysłuchując się. Zamknął oczy i pozwolił się ponieść melodii.

Choć kobieta zagrała dość prostacką piosnkę o piwie, mężczyzna był wniebowzięty. Jej pieśni jak nic potrafiły go uspokoić, sprawić, by poczuł się lepiej. Potrafił po pierwszej nucie rozpoznać, że to właśnie Vanessa wykonuje utwór. Po tak długiej znajomości i wysłuchaniu wielu utworów półelfki intuicyjnie rozróżniał jej styl, nawet, jeśli obok byli inni grajkowie.

Utwór był nieco psuty przez stado mężczyzn, którzy chórem zaśpiewali, nie mając żadnego talentu wokalnego, ale Raison był to w stanie znieść. Niestety, kiedy w pieśni zabrzmiała fałszywa nuta, otworzył oczy i to, co zobaczył nie mogło przejść płazem sprawcy. Płynnym ruchem skoczył do napaleńca, który odważył się chwycić Vanessę za pupę, po czym wykręcił mu rękę. Napastnik jęknął z bólu, daremnie próbując się wyrwać z uścisku silnej ręki genasiego.

Potem tłum zaczął się bić, rzucać kuflami z piwem, przepychać i robić to wszystko, co robią pijani ludzie, gdy ich zgromadzić w jednej sali i wywołać spór. Raison nie potrzebował widzieć więcej. Chwycił bardkę za rękę, przedzierając się przez salę z użyciem swojej nadzwyczajnej siły, a czasem też młota, jeśli okazało się to niezbędne.

Przez cały ten czas modlił się, by ktoś przypadkiem nie zranił Vanessy. Gdyby tak się stało, nie wiedziałby, co zrobi sprawcy.
 
Kaworu jest offline