Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-08-2009, 16:28   #116
Zielin
 
Zielin's Avatar
 
Reputacja: 1 Zielin jest godny podziwuZielin jest godny podziwuZielin jest godny podziwuZielin jest godny podziwuZielin jest godny podziwuZielin jest godny podziwuZielin jest godny podziwuZielin jest godny podziwuZielin jest godny podziwuZielin jest godny podziwuZielin jest godny podziwu
- Witajcie przybysze – rzekł stojący niedaleko nich średniego wzrostu. Bogato odziany , na oko około czterdziestki, z równo przystrzyżoną gęstą brodą.Ubrany w dość luźne i powłóczyste szaty sprawiał wrażenie normalnego człowieka. Z tą różnicą, że był przezroczysty. I martwy. Ukłonił się im nisko, unosząc rękę do góry.
Thorius nie czytał zbyt wielu książek - chyba że chodziło o jakiś skarb bądź wskazówkę do niego, ale ów jegomość wydał mu się dziwnie podobny do przedstawionego w książkach o etykiecie i kurtuazji typowego dworskiego przedstawiciela. Ubiór w który był odziany, bogato złocony i ozdobiony tylko uświadczył krasnoluda o jego domysłach.

Tymczasem Grumil sięgnął po topór, jak tylko słowa ucichły w gwarze panującym w tym widmowym mieście. Przyjął bojową postawę, zważywszy na fakt, że w jego mniemaniu - a nie obserwował otoczenia zbyt dokładnie - wyrósł on jak spod ziemi.
Grumil jak zwykle zachowywał się grubiańsko, ale winić można było za to tylko jego lekko strachliwą naturę. Obaj brodacze nie mieli okazji spotkać się ze zbyt wieloma przedstawicielami świata nieumarłych, ani też z nimi pogawędzić. Wrodzona niechęć do duchów i umarlaków generowała ciarki na plecach szybciej niż zimny wiatr wiejący w odsłonięte miejsce na ciele.
- Spokojnie Grumil – interweniował Thorius. Zachowywał się bardziej otwarcie niż jego towarzysz. Dopóki nic im się nie stało, dopóty mógł grać miłego i dobrego krasnoluda.– Możemy pogadamy z panem, a ty idź zobacz czy z Neurisem wszystko w porządku.
- Dobra – skrzywił się brodacz. - Już wolę tego ścierwojada niż tego przezroczystego popaprańca. Neuris przynajmniej jest żywy.

Wydawało się to dziwne, ale Grumil całkowicie zmienił nastawienie w stosunku do skrzata. Gdyby się nie znali, można by rzec, że nawet się lubią... Otoczenie stanowczo działało na zachowanie ich wszystkich. Thorius postanowił sobie w duchu, że nie zostaną tutaj dłużej niż to będzie konieczne.
- Wybacz panie, ale nasz towarzysz jest w gorącej wodzie kąpany. - odezwał się Guun zaraz po tym, jak krasnolud zniknął za progiem.
- Rozumiem go. To dość nietypowa sytuacja. Jesteście pierwszymi od czterystu lat śmiertelnikami odwiedzającymi Zakharę.

Badacz i krasnolud spojrzeli po sobie znacząco. Ktoś kierował ich losem i to od dłuższego czasu. Nie było to bynajmniej przyjemne uczucie.
Jegomość o Arabskich rysach przedstawił się jako Hassan Alsabbah. Pełnił w mieście rolę burmistrza. Pomimo niewątpliwej nieżywotności jego "wyborców" wydawało się, że miejsce jest nawet spokojne.
- Nie słuchajcie go! To pewnie jeden z tych duchów-zwodzicieli.. - Neuris wychynął z domu. Na jego obliczu malowało się przerażenie. Gestami i krzykiem starał się odpędzić mężczyznę – A kysz! Wynoś się! - karzeł wymachiwał rękami w powietrzu, wykonując coś na kształt egzorcyzmów.
- Powstrzymajcie moi mili swojego przestraszonego towarzysza, bo inaczej nie będę mógł wam pomóc.

W słowach skrzata było niewątpliwie coś niepokojącego. Thorius odnosił się z rezerwą do tego miejsca, ale Guun najwyraźniej nie przywiązywał zbytnio uwagi do jego słów. Polecił Grumilowi uspokojenie Neurisa, który chwilę potem gnany okrzykami i toporem ponownie schował się w zacienionym kącie chatki.
- Jestem Guun - przedstawił się badacz i lekko ukłonił. - Przyznam się, że jestem lekko zaskoczony tym miejscem, nie spodziewałem się, że w moich podróżach trafię na coś takiego. Gdyż musisz wiedzieć, burmistrzu, że nie jestem z tego świata...
- Cóż, w takim razie mamy wiele wspólnego - przerwał Hassan. - Co Was tu sprowadza?
- Trafiliśmy tu przez przypadek - powiedział Guun. Całą pałeczkę rozmowy przejął praktycznie na siebie, nie dając dojść krasnoludowi do słowa. Był mu za to wdzięczny, bo chyba nie wiedziałby jak się zachować w tej sytuacji. Pokrótce wyjawił im ich małą przygodę, a także - o zgrozo! - cel wyprawy obydwu brodaczy.
" Rozgadaj to jeszcze komuś, to Zakhara pozyska nową duszyczkę...". Krasnoludowi było niesmak, że coraz więcej osób wie o ich przedsięwzięciu. Dopóki jednak była jeszcze szansa na jej znalezienie, siedział cicho. Jego mięśnie nie były już tak sprawne jak kiedyś - zapewne przez przesiadywanie w barach przy kuflu, więc każda osoba do pomocy była mile widziana. Reguły wymyślonej przed chwilą w głowie brodacza nie spełniali tylko nieumarli. Jak narazie...

- Korona Władzy. Tak znam tą historię, ale w tej kwestii za bardzo wam nie pomogę, gdyż mieszkańcy tego miasta są na zawsze uwięzieni w jego murach i nie mają prawa go opuszczać. Tak więc nikt z nas nie poszukuje tego artefaktu. Może coś znajdziecie w naszej bibliotece, jest tam ogromna ilość ksiąg i manuskryptów, o wszelakiej tematyce - odpowiedział Hassan.

Thorius znudzony rozmową bez jego udziału wszedł do środka domu. Skrzat kulił się w kącie, a Grumil -pomimo długiego snu - znowu przysypiał. krasnolud potrząsnął towarzyszem.
- Co, co się... - zaspany i zadowolony wyraz twarzy Grumila wyraźnie mówił o jego nieczystym śnie na jawie.
- Cicho. - szepnął mu na ucho - Pilnuj Neurisa, żeby nigdzie nie uciekł, może nam być później potrzebny. Wiem, że ci to niezbyt odpowiada, ale chyba wolisz to niż iść ze mną "między wrony"? - gdy Grumil okiwał przecząco głową Thorius kontynuował dalej. - Badacz rozmawia z tym burmistrzem o Koronie, ale raczej nic ciekawego stąd nie wyniesie. Bo co mogą wiedzieć duchy, które nigdzie się stąd nie ruszają? - zdał sobie sprawę z głupoty własnego pytania. Teraz nie mogą się z tąd ruszyć, ale żyli przecież na przestrzeni kilkuset, a może i kilku tysięcy lat. Na pewno będą bogatą skarbnicą informacji. - Dobra, zmiana planów. Pójdę jednak i popytam conieco w tym okropnym mieście. Może znajdzie się jakaś szybsza droga do Korony. I może ktoś rozpozna to. - tu klepnął się po wewnętrznej kieszeni plecaka kubraka który miał na sobie, gdzie znajdowała się zdobyta przez nich stara mapa. Chodzili bez zbroi, bo upał niezbyt im służył.
- Dobra, zrozumiałem. Idź już. Im szybciej stąd odejdziemy tym lepiej...
- Tylko pilnuj go dobrze.
- Się wie. Wolę jego towarzystwo niż te przeźroczyste straszydła, więc nawet mu włos z głowy nie spadnie.
- Mam nadzieję
- mruknął, tym razem bardziej do siebie Thorius, po czym wyszedł spowrotem na słońce.

Zdążył dostrzec plecy brodacza znikające za rogiem. Poszedł razem z burmistrzem, nie wiadomo dokąd. Krasnolud postanowił poszukać wiadomości w mieście z nadzieją, że nie zamieni się w chrupiącą pieczeń - temperatura przecież ciągle rosła...
 
__________________
Powiało nudą w domu...Czy może powróciło natchnienie? Znalazł się stracony czas? Jakaś nagła zmiana w życiu?
A może jeszcze coś innego?

<Wielki comeback?>
Zielin jest offline