Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-08-2009, 17:26   #29
merill
 
merill's Avatar
 
Reputacja: 1 merill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputację
Dialog Penny i merilla

Marszałek wyszedł z kabiny Sary z nowymi ciekawymi informacjami. Niemniej nie dostał żadnej konkretnej odpowiedzi, a co gorsza doszło znowu kilka kolejnych pytań. „Kim jest ten Nocard, że jest taki ważny? Nowa inna magia? I dlaczego Nocard ma tak wysoko w hierarchii Imperium swoich protektorów? Kim on do cholery jest?” – te wszystkie myśli kłębiły mi się w głowie.

Wyszedł na główny pokład, by pospacerować. Potrzebował zaczerpnąć świeżego powietrza i uspokoić nieco myśli. Szedł sam, bez obstawy…przynajmniej bez obstawy, którą byłoby widać. Wiedział, że zawsze co najmniej dwóch ludzi z G.R.O.T. – u, wmieszanych w tłum przeróżnych profesji na pokładzie, dyskretnie mu towarzyszy.

Skierował swoje kroki ku rufie olbrzymiego galeonu. Spojrzał ku niebu, położenie Słońca podpowiadało mu, że jest już około południa. „Jak ten czas leci…” – westchnął. Zresztą nie miał się czemu dziwić… z Archibaldem i Hellem zaczęli śniadać około dziewiątej, przy czym śniadanie przeciągnęło się prawie do półtorej godziny, wypełnionej śmiechem i czasami niewybrednymi żartami. Potem odwiedził Sarę w jej kabinie… przyznał sobie w duchu, że rozmowa, mimo iż pomocna, bardzo go zdziwiła. Słyszał opowieści o przemianie ich dawnej przyjaciółki, nie myślał, że stanie się jednak tak bardzo im „obca”, cokolwiek to miało znaczyć.

Oparł się o wysoki reling burty galeonu i spoglądał na spienione fale, pozostawiane przez kadłub statku. Morze było nieco bardziej wzburzone niż normalnie, nic nie zapowiadało burzy, czy załamania pogody, fale wydawały się jednak, jakby bardziej niespokojne. Może to jednak umysł marszałka, zmęczony rozgryzaniem intrygi, płatał mu już figle?

*****

Tuż obok niego stanął młody mężczyzna i wyjąwszy zza pazuchy szkicownik, zaczął szkicować węglem pozostałe galeony płynące teraz obok flagowego okrętu Arish, w szyku liniowym.

- Ktoś mądry powiedział, że nie ma nic piękniejszego niż widok tabunu dzikich koni w galopie i żaglowca pod pełnymi żaglami - odezwał się do szkicującego młodzieńca.

Młodzieniec drgnął, jakby dopiero teraz zdał sobie sprawę, że ktoś stoi obok niego. Spojrzał na mężczyznę z zdumieniem w oczach.
- Owszem… Wspominał także o kobietach i ognistym tańcu…. – usta wykrzywiły mu się w lekkim grymasie irytacji. – Czy jakoś tak…. Piękny dzień, panie marszałku.

- Dzień może i piękny, ale noc ostatnia burzliwa. Pan wybaczy, ale wolałbym nie tak oficjalnie - wyciągnął zdrową dłoń i rzekł - Andre wystarczy. Z kim mam przyjemność?

- Oscar Duval – uścisnął mocno podaną dłoń i uśmiechnął się kącikiem ust. – Nalezę do tej zamkniętej kasty uczonych małp… to znaczy, chciałem powiedzieć, naukowców.

- Uczonych małp... dobre sobie... hehe. Choć akurat ja doceniam ludzi nauki... bez niej nie byłoby postępu. Choć niekiedy i naukowcom zdarza się błądzić... ale tak szczerze komu się nie zdarza. Pan pochodzi z Arish? Czy z innej dzielnicy Imperium, bo akcentu nie potrafię zidentyfikować? - marszałek docenił zażywne poczucie humoru młodego naukowca.

- Oh, nie mówię, że nie doceniam moich kolegówOscar uśmiechnął się lekko. – Stare przysłowie mówi, że co za dużo to nie zdrowo. Idealnie pasuje do relacji w naszym małym kółku dyskusyjnym.

Duval zastanowił się nad ostatnim pytaniem.
- Trudno powiedzieć – odparł po chwili. – Nigdy nie zastanawiałem się nad moim akcentem. Urodziłem się w Geutrin, lecz mój ojciec zabierał mnie to tu, to tam…

- A daleką Valencję też Pan odwiedził? To moja ojczyzna, jednak Los związał mnie z księstwem Arish niespodziewanie, choć nie mogę powiedzieć bym tego żałował. Służba ciężka, pełna wyrzeczeń i niebezpieczeństw, ale dla wojskowego to nie pierwszyzna. Pana zapewne ciekawość odkryć Nowego Świata przywiodła na statek? Czy oddelegowany Pan został, Duval, przez jakieś kolegium waszej profesji? Nawiasem mówiąc jaką dziedziną nauki się Pan interesuje?

Marszałek przerwał na chwilę, potem odezwał się jeszcze: - Przepraszam za ten gąszcz pytań, po prostu czasem jest dobrze porozmawiać z kimś, o czymś innym niż polityka, wojna czy zdrada stanu... - uśmiechnął się gorzko,.

- Znam to uczucie aż za dobrzeOscar uśmiechnął się wesoło. - Mego ojca interesowały dalekie pustynne kraje, więc jeżeli odwiedziłem Valencję to najprawdopodobniej we wczesnym dzieciństwie. Ale nie nalezę do żadnego kolegium. Zostałem poproszony o wzięcie udziału w tej wyprawie… Interesują mnie kultura. Zanim tu przyjechałem badałem obyczaje plemienne.

- Rozumiem... kultura to fundament społeczeństwa i narodu, ważna rzecz. Imperium to wszak mieszanka wszelkich narodowości. A okiem znawcy, co Pan może powiedzieć o kulturze Księstwa Arish? Czy o samym narodzie Księstwa? - Andre był ciekaw opinii naukowca.

Oscar uśmiechnął się lekko, widać pytanie o jego zdanie mile połechtało jego ego.
- Arish jest jak każdy naród. Dzieli się na stany, czy kasty, prowadzi swoją politykę… I ostrożnie podchodzi do nowinek technicznych. Jednak rozwija się i rozwija… Jak każda kultura. Cieszy mnie jednak, że Arish nie prowadzi bardzo agresywnej polityki zagranicznej. Wojny prowadzą do zahamowania rozwoju, co czasem prowadzi do kulturalnego zubożenia.

- Zgodzę się z Panem całkowicie, czasem jednak naród musi stawić opór, kiedy coś zagraża jego suwerenności. Jak Księstwo piętnaście lat temu... I być może teraz... jeśli nie uda się powstrzymać niebezpiecznych spiskowców, którzy uderzyli przedwczoraj wieczorem... – głos marszałka stał się nagle zimny i poważny.

- Coś wiadomo na ten temat? – spytał szczerze zaciekawiony Duval.

- Niestety... na razie mamy tylko poszlaki... i niejasne przypuszczenia. Jednak są jeszcze ludzie na tym statku i w Księstwie, którym nie zależy na rozlewnie krwi... i myślę, że z ich pomocą uda się udaremnić nikczemne knowania. - Andre odpowiedział patrząc w fale - Polityka przypomina to wzburzone dzisiaj morze... nigdy nie wiadomo czym nas zaskoczy żywioł.

- Polityka przypomina też hazard: nigdy nie wiadomo w czyje ręce pójdą najmocniejsze karty.
Oscar spojrzał na swojego rozmówcę, po czym rozejrzał się.
- Czy mogę być z tobą szczery Andre? – spytał zniżając lekko głos.

- Szczerość to cecha, którą najbardziej cenię u moich ludzi, ślepe oddanie do niczego nie prowadzi - odparł zerkając na Duvala zaciekawiony.

Oscar zapatrzył się w odległy horyzont.
- Cieszę się, że spotkałem cię w tym właśnie miejscu – nagle jego twarz przybrała napięty wyraz. – Podczas rewizji zawartość kabin, które były puste w tym momencie wylądowała na korytarzu… wśród tych rzeczy znalazłem coś… coś ważnego… małą czerwoną tubę ze zdobieniami i pieczęcią….
Oscar zawiesił na chwilę głos i spojrzał na rozmówcę.
- Pomyślałem, że to należy do Inkwizytora, gdyż tylko on mógł coś takiego otrzymać… tyle, że ja mieszkam na dole, a on zajmuje górne kajuty. Wątpię by trzymał swoje rzeczy na dole.

- Pieczęcią... czyją pieczęcią?- zainteresował się Andre.

Naukowiec uniósł lekko brwi i spojrzał znacząco na marszałka.
- Imperatora – szepnął pochylając głowę. – Nie była złamana.

- I ktoś sobie ją wyrzucił? Czy raczej co bardzo prawdopodobne, ukrył by poddać się rewizji? - snuł domysły Andre. - To musi być coś ważnego, lub bardzo kompromitującego właściciela... to może być nasz spiskowiec? - Marszałek obrzucił Oscara chłodnym spojrzeniem: - Pokazywałeś to komuś? Mówiłeś o tym?- zapytał zatroskany.

- Nie – padła natychmiast odpowiedź. – Wiem tylko ja. I pan.

- To dobrze Oscar... to dobrze. Twoje życie może być zagrożone, jeśli ktoś się o tym by dowiedział. Gdzie ukryłeś te listy? - Andre zadając te pytania zniżył głos i rozejrzał sie dookoła. Dał dyskretny znak ręką, jego przyboczni zostali postawieni w stan alarmowy.

Oscar wsunął rękę za koszulę i wyjął schludnie złożony list.
- Proszę. Było tylko to. Tuby się pozbyłem.

Andre zdrową ręką wziął list i schował za pazuchą watowanego kaftana. Jego ludzie dyskretnie wtopieni w tłum obserwowali ich czujnie... Marszałek poklepał przyjacielsko Oscara, mówiąc głośno: - Piękne szkice chłopcze, doprawdy dziękuję Ci za nie - potem szeptem dodał, do zdezorientowanego Duvala: - Wieczorem będzie narada, w bardzo wąskim gronie, jeśli gotowy jesteś przysiąc wierność Księstwu, czuj się zaproszony. Mój człowiek przyjdzie do Ciebie około szóstej wieczorem... jeśli zdecydujesz się na służbę u mnie... poda Ci resztę wytycznych.

Na twarzy naukowca odmalowało się szczere zdumienie.
- Nie sądzę by były wystarczające dla kogoś takiego jak ty. To niemal jak dziecięce bazgroły – stwierdził niefrasobliwym tonem, po czym zniżył lekko głos. – Z chęcią skorzystam z twojego zaproszenia.

- Dobrze, zatem o szóstej przyślę człowieka. - szepnął. Potem dodał głośniej: - Niemniej jednak dziękuję, muszę już iść. Mam nadzieję, że kiedyś uda nam się powtórzyć podobną uczoną dysputę.

*****
Marszałek skierował się prosto do swojej kabiny. Uważnie, ale dyskretnie rozglądał się, czy nie ściągnął zbyt wiele ciekawskich spojrzeń. Przed wejściem do swojej komnaty na jego widok, dwójka wartowników stuknęła obcasami, stając na baczność. Rzucił do nich krótkie: - Spocznij – i zniknął we wnętrzu pomieszczenia, zamykając za sobą drzwi.

Zdrową ręką wyciągnął z mozołem zwitek papieru i delikatnie rozłożył go na stole. Mimo, iż tuba zniknęła, na papierze, widać było ślad po odciśniętej pieczęci Imperatorskiej, najwyższej władzy w cywilizowanym świecie. Zaczął czytać powoli, tak by nie uronić ani jednego słowa…

Cytat:
III.b.

Czarnousty,

Po wypełnieniu wcześniejszego rozkazu i odpowiednim zbliżeniu się do Al-Thora twój wpływ powinien być już odpowiedni. Po dotarciu usuń ze stanowiska dowódcę rycerstwa, niezależnie kim on będzie (najlepiej dyplomatycznie, ale w razie czego struny od twojego cudownego instrumentu również mogą się przydać), a na jego miejscu obsadź Strażnika. On wie co ma robić.

Gdy dotrzecie do Agrii, w samotności na targu nieopodal pałacu Gubernatora poszukaj handlarza egzotycznymi zwierzętami. Na hasło "Czy widział pan ostatnimi dniami błękitnopiórą papugę w lesie?" odpowie "Widziałem cztery, wszystkie niestety były już martwe". Poczekaj na koniec jego dnia pracy i udaj się za nim prosto do jego mieszkania, gdzie dostaniesz dalsze instrukcje.

I pamiętaj - nawet już po przybyciu nowych statków nie przyznawaj się do znajomości ze mną. To już moja część zadania.

Krwawe Ostrze
.
Andre odłożył list… - Ta cała sprawa śmierdzi jeszcze bardziej…- mruknął do siebie. – Na statku musi być spiskowiec…

Wstał przeszedł kilka razy przez kajutę, wreszcie wyszedł na korytarz i wydał stojącemu na warcie żołnierzowi polecenie: - Zawołajcie mi tu natychmiast Raelisa.

Niebawem sekretarz pojawił się na wezwanie.

- Raelisie, mam dla Ciebie dwa zadania. Po pierwsze zdobędziesz mi wszystkie informacje, jakie tylko będziesz mógł o naukowcu niejakim Oscarze Duval. Po drugie, dowiesz się, kto zajmuje kabiny na jego pokładzie, nazwiska i profesje… najlepiej wszystkie, jeśli nie, to przynajmniej ze trzy sąsiadujące z każdej strony i naprzeciw jego kajuty. Za godzinę chcę mieć te informacje… użyj wszelkich dostępnych środków, by je zdobyć… nie będę szczędził środków finansowych, jeśli będzie trzeba kogoś przekupić czy coś w tym stylu. Tylko pamiętaj, bądź dyskretny… jak zawsze zresztą. Nie możemy spłoszyć zwierzyny…

Sekretarz wyszedł, a Andre odetchnął głęboko. Mieli już o wiele więcej informacji niż wczoraj. Zarówno dzięki Sarze, jak i tym sekretnym rozkazom, które przejęli. Pozostawało pytanie kim są ludzie czyhający na jego życie, oraz życie jego współpracowników? Na pewno byli związani z dworem Cesarza… choć z drugiej strony może, ktoś chce by tak myślał…Dowie się…dowie się tego niebawem.
 
__________________
Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu, morderco krwawy tłumu naszych braci, Czekamy ciebie, nie żeby zapłacić, lecz chlebem witać na rodzinnym progu. Żebyś ty wiedział nienawistny zbawco, jakiej ci śmierci życzymy w podzięce i jak bezsilnie zaciskamy ręce pomocy prosząc, podstępny oprawco. GG:11844451
merill jest offline