Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-08-2009, 11:32   #117
Raphael
 
Raphael's Avatar
 
Reputacja: 1 Raphael nie jest za bardzo znanyRaphael nie jest za bardzo znanyRaphael nie jest za bardzo znanyRaphael nie jest za bardzo znanyRaphael nie jest za bardzo znanyRaphael nie jest za bardzo znanyRaphael nie jest za bardzo znany
Potężny kilkumetrowy stwór z jednym okiem pośrodku głowy pojawił się nagle nad elfem.
- Nie chciałem państwa przestraszyć – rzekł cyklop widząc przerażoną minę GlorianyPomyślałem, że możecie mi pomóc. Szukam tych gagadków, gdyż ukradli mi coś bardzo cennego. Muszę ich odnaleźć i ukarać. A przede wszystkim odnaleźć mój skarb.
Ryani spojrzał skonsternowany na górujące nad nim zwały mięśni i tłuszczu. Z kimś takim się nie dyskutuje.
Gun przez ułamek sekundy gotował sie na walkę, ale przyjazny ton cyklopa stanowczo go uspokoił. Co prawda takie monstra były raczej kojarzone z zuchwałymi napadami na podróżników, ale ten tutaj nie wyglądał na tyle sprytnego, by omamić Ryaniego.
Ciekawe, co też mogli mu ukraść orkowie?... - pomyślał elf. Posłał swej pięknej towarzyszce uspokajające spojrzenie i zwrócił się do jednookiego:
- Widzieliśmy twoich orków, są bardzo przerażeni. Jeśli nie sprawi ci to kłopotu, powiedz proszę, co takiego ci ukradli? - zanim jeszcze potwór odpowiedział, elf puknął się w duchu czoło. - Gdzież moje maniery?! Nazywam się Gun'Ryan, a to moja... towarzyszka Glorianna. - powiedział czule, patrząc Glorii w oczy.
Dopuszczony w końcu do głosu, cyklop odpowiedział:
- Miło mi was poznać. – zawahał się. – Przedmiot, który mi zabrali, to Amulet Życia. – [b]Ryan[/B]i wydawał się lekko zawiedziony tym faktem. – Wiecie, gdzie są ci orkowie?
Gun raz jeszcze spojrzał na Glorię. Orkowie mogli stanowić zagrożenie, a w końcu trzeba sobie pomagać...
- Tak. I pomożemy ci go odzyskać.
Cyklop ucieszył się z zaoferowanej pomocy. Elf przykazał Gloriannie, by razem z Kaelem trzymała się tyłów, sam zaś poprowadził cyklopa do obozowiska orków.
Ukryci za krzakami, elf i cyklop zaplanowali walkę: łucznik miał najpierw zająć się śpiącym wodzem, który najprawdopodobniej był najsilniejszym przeciwnikiem. Takie były ponoć tradycje zielonych, że dowódcą zostawał najlepszy wojownik. Nie chcąc ryzykować zepsucia strzału, Ryani skupił swoje myśli na roślinach, porastających całą polanę, na której powstało obozowisko.
Rośnijcie! – krzyknął w myślach i dał cyklopowi ręką znak, by atakował. W chwilę później grube zwoje korzeni oplatały już wodza, który zbudzony ze snu miotał przekleństwami i rozkazami.
- Zabić ich, psubraty, zniszczyć elfie ścierwo!- ryczał.
Ryani nie czekał, aż wartownicy i zbudzeni wojownicy zaczną dobierać mu się do skóry. Zaczął wypuszczać w kierunku potworów strzałę za strzałą...
 
__________________
W każdej sekundzie rozpadamy się i stajemy się nowym człowiekiem, w którym coraz mniej jest tego, kim byliśmy przed laty.
Raphael jest offline