Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-08-2009, 11:56   #19
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Miło było popatrzeć na Severa biorącego się do roboty.
Paladyn, niczym wieloletni weteran tawernianych zajść, przebijał się w stronę drzwi, hojnie rozdzielając ciosy na prawo i lewo i nie przejmując się paroma pięściami, które uszkodziły się uderzając o jego szczękę.

Yon ruszył za Severem, chcąc pomóc w torowaniu drogi dla reszty grupy.
Miał nieco ułatwione zadanie, bo osoby potraktowane tarczą paladyna zastanawiały się bardziej nad tym, gdzie szukać swych zębów, niż szukaniem kolejnego, mniej opancerzonego przeciwnika.
Zrobił kolejny unik, by nie oberwać przelatującą nieopodal butelką, ominął osuwającego mu się pod nogi mężczyznę i wykonał pełen uznania gest pod adresem rudej dziwki, zaskakująco efektywnie demonstrującej umiejętności walki wręcz. Kolejna przedstawicielka tej profesji, która w ostatniej chwili uniknęła czyjejś pięści, zrewanżowała się rozbijając butelkę na głowie damskiego boksera.

'Panienki' trzymały się w miarę razem i nie wchodziły sobie w drogę, zaś w poczynaniach męskiej części walczących można było zauważyć pewien chaos. Nikt nie zawierał z nikim żadnych sojuszy, walczono na zasadzie 'każdy z każdym'.
Z jednym małym wyjątkiem.
Mężczyzna towarzyszący bardce nie słyszał chyba nigdy o tym, że w tego typu bójkach nie wykorzystuje się oręża innego niż ten, jaki stanowi typowe wyposażenie gospody. Butelka, noga od stołu, ława... ale nie młot bojowy.
Pijaczek trafiony młotem chwilę wcześniej ukazał całemu światu odrobinę wdzięków bardki, ale mimo tego potraktowanie go młotem było mało rozważne. Nic więc dziwnego, że parę sekund później dwaj uczestnicy bijatyki, bardziej zorientowani w zasadach zabawy, posłali go na deski przy użyciu bardziej konwencjonalnych narzędzi.

Obserwacji wdzięków bardki i zamieszania związanego z ich uwidocznieniem o mały włos mogła Yona drogo kosztować. W ostatniej chwili uniósł rękę... Pięść atakującego go mężczyzny z głuchym trzaskiem zatrzymała się na zdobionym runami karwaszu. Napastnik wrzasnął i odskoczył na bok, machaniem i dmuchaniem na palce usiłując złagodzić ból.
Nie cierpiał długo. Czyjaś litościwa dłoń skróciła jego męki odsyłając go do krainy snów za pomocą nogi od stołu.

Nagle karczma się skończyła i Yon znalazł się przy drzwiach.
Dwa kroki i stał na zewnątrz.
Ktoś chwiejnym krokiem wyszedł za nim i z łomotem potoczył się po paru schodkach, dzielących wejście od ulicy. Pozbierał się jednak jakoś i poczłapał ulicą nieco się zataczając.
Kolejny delikwent wyleciał jak wyrzucony z procy. Wywinąwszy salto w powietrzu przeleciał parę metrów i znieruchomiał'

- Zabłądzili, czy co? - Yon zwrócił się po chwili do Severa, nie widząc jakoś pozostałych członków kompanii.

Ruszył z powrotem do wnętrza, omal nie zderzając się z kolejną osobą, która nie do końca o własnych siłach opuszczała lokal.

W środku zamieszanie się kończyło.
Paru trzymających się na nogach klientów ustawiało z powrotem stoły i ławy, te nieliczne, które ostały się po pogromie, zaś karczmarz rekompensował sobie wyrządzone szkody, pozbawiając leżących na podłodze co cenniejszych przedmiotów.

Yon podszedł do stołu, przy którym siedzieli jego towarzysze.

- Czy wy nie potraficie posłuchać dobrej rady? - powiedział z lekkim wyrzutem. - Nie mogliście... - przerwał.

- Pomóc ci? - spytał, spoglądając na Lunę. - Albo Sever. Ma więcej doświadczenia w takich sprawach, niż ja...



Spod jednego ze stołów wyczołgała się mimowolna sprawczyni całej awantury oraz jej towarzysz.
Yon stłumił uśmiech.
Wypadałoby teraz podejść i ofiarować swój płaszcz, by bardka nie prowokowała kolejnych zajść. Cóż. Wypadałoby...
Ale lepiej niech to zrobi Sever. Oficer i dżentelmen. Tfu... Paladyn i dżentelmen.
W końcu to do niego uśmiechała się półelfka.
Yon przeniósł wzrok z dziewczyny na towarzyszącego jej mężczyznę, potem ponownie na twarz półelfki.

- Pięknie pani śpiewała - powiedział.

Bardka mogła wiele wiedzieć o stosunkach panujących w mieście. Może nawet słyszała coś na temat wyznawców Pani Utraty.
Poza tym, gdyby nie dało się odnaleźć poszukiwanych sympatyków Shar, to może trzeba będzie ich jakoś skłonić do odwiedzin... A bardka mogłaby być w tym pomocna, rozgłaszając wieści o zdarzeniach w Rath.
Ostateczność, ale... kto wie...

Zachęcającym gestem wskazał miejsce przy stole.

- Dosiądziecie się? - spytał.
 
Kerm jest offline