- Ej… mam plan. – George podszedł do dużej skrzyni stojącej w rogu pokoju, otworzył ją i pogrzebał w niej chwilę. Wyjął z niej dwie kamizelki z dziwnego bladoniebieskiego metalu, rewolwer oraz małą beczułkę. Jedną kamizelkę i rewolwer rzucił do przybysza, a baryłkę postawił przy drzwiach.
-To kamizelka z jasnostali, uchroni cię przed większymi obrażeniami, a broń zawsze może się przydać.- Potem wyszedł z pokoju. Pięć minut później wrócił niosąc jakieś stare ubrania i peruki. Część z nich podał cudzoziemcowi, – bo nie ulegało wątpliwości, że przybysz nie jest stąd.
-Przebierz się, mogli cię zapamiętać. Za pół godziny uciekamy. – Mam nadzieję, że mnie nie zobaczyli, inaczej cały plan się nie powiedzie. Zaczął wrzucać do kufra rzeczy z pokoju. Potem przykręcił do niego cztery koła i rączkę, za którą z łatwością można było go ciągnąć.
- No, czas wyruszać. – Wziął beczkę pod pachę a drugą ręką złapał kufer. Wyszli z domu, kierował się na wieżę ciśnień Wasserdampfu.
__________________ Skoro jest dobrze, to później musi być źle. A jak jest wspaniale, to będą wieszać.
(Z dzieła Sarturusa z Szopinberga „O rozkoszy bycia obywatelem Imperium”) |