Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-08-2009, 15:56   #119
Asenat
 
Asenat's Avatar
 
Reputacja: 1 Asenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputację

"Chyba dostałam"

Poruszyła niepewnie palcami. Ból rozdarł ramię.

"Chyba nie pogram sobie na skrzypcach na koncercie".

Sieroża zwinięty w kłębek przytrzymywał się wpół. Spomiędzy palców ciekła krew.

"Jak? Co? Przecież patrzyłam"

Ogień szalał po żyłach, gotował krew, barwił nuty na czerwono.
"Zaraz się skurczymy i rozpadniemy w popiół. Jak węgielki"

Ravna z ciekawością dziecka przyjrzała się własnej ranie, a potem zignorowała swój ból. Podczołgała się do Sieroży. Zaciskał dłonie kurczowo na ranie. Coś obcego, grudka metalu rozpierała się władczo na porwanych pięcioliniach. Szarpnęła nim brutalnie, zmusiła, żeby spojrzał jej w oczy.

- Nie będzie bolało - oznajmiła z przekonaniem w głosie i Rosjanin chyba uwierzył, bo rozluźnił palce.

Kłamała. Bolało jak diabli.

Usiadła mu na piersi jak zmora, gniotąc kolanami żebra, żeby się nie rzucał. Lewą ręką trzymała za włosy. Prawą wepchnęła w ranę, pomiędzy śliskie wnętrzności. Poruszała palcami w poszukiwaniu kuli i nie była w tym delikatna. Z kącika ust wypłynęła jej strużka krwi.

- Mam, już mam - szepnęła w końcu, podsuwając Rosjaninowi pod oczy okrwawioną dłoń, w palcach trzymała kulę. - Jeszcze chwilę...

Szeptała coś w obcym języku, a gdy szept przeszedł w gardłowy zaśpiew, zacisnęła dłoń na zawieszonym na szyi woreczku.

"Co za masakra..."

Rana na ramieniu Ravny przestała krwawić niemal natychmiast.

"Szybko, szybko"

Miała wrażenie, że stanęła pomiędzy dwoma fałszującymi orkiestrami, które trzeba było nauczyć grać od nowa.

"Panowie i panie, skoncentrować mi się, bo nas nie zaproszą na wyjazdy zagraniczne".

Nuty stanęły posłusznie na baczność. Na szczęście osobista orkiestra Ravny szybko złapała, o co chodzi, i nauczona z powrotem właściwej melodii, przycichła. Rany Siergieja były poważniejsze. Odchyliła kurtkę Rosjanina, by zarastająca się skóra nie wciągnęła tkaniny. Krwawienie ustało, brzegi rany spotkały się ze sobą i zarosły.

Ostatni umarł ból.

- Mówiłam, że nie będzie...
- rozluźniła uścisk, mrugnęła do Sieroży i nie skończyła.


Targnięta bólem zgięła się w pół, darła paznokciami śnieg.

Kiedy fala ognia przeszła, zdyszana uniosła głowę, a w jej przekrwionych oczach widać było tylko niezrozumienie.

Zerwała z szyi haftowany woreczek i ściskając go w dłoni, patrzyła na Sierożę martwym wzrokiem. Jej palce przesuwały się po plecionych rzemykach.
 

Ostatnio edytowane przez Asenat : 24-08-2009 o 16:12.
Asenat jest offline