Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-08-2009, 16:44   #20
Eleanor
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
Hep!
Dziwne, wydawało jej się, że już mijała ten zaułek kilka minut temu... Morgan lekko potrząsnęła swą głową, próbując rozjaśnić myśli, ale jedyny efekt jaki osiągnęła to koszmarne wirowanie całego otoczenia. Stanęła przytrzymując mocno odrapany narożnik jakiegoś budynku, by świat przestał się kołysać. Do tego jeszcze to cholerne parcie na pęcherz! Gdyby była zbudowana jak normalny człowiek stanęłaby pod murem i bez problemu dała ulgę swojemu przepełnionemu ciału, a tak? To były te chwile gdy trudno się było pogodzić z typowymi kobiecymi niedogodnościami. Dodatkowo uporczywe skurcze przypominały dziewczynie, że nieubłaganie zbliżała się jej miesięczna niedyspozycja, zawsze tak kłopotliwie przypominająca o ograniczeniach żeńskiej płci.

Hep!
Oparła czoło o chłodną ścianę zastanawiając co właściwie robi w tym miejscu. Myśli tak dziwnie krążyły po głowie i nie była w stanie uchwycić nic konkretnego. To nie była kwestia ostatniego pijaństwa i kolejnego zakładu. Przecież wybrała się do tego okropnego miasta w jakimś konkretnym celu. Jakoś się on jednak rozmył w ciągu ostatnich kilkunastu dni. Melvaunt było jak bagno i wciągało powoli każdego, kto nie potrafił się utrzymać na jego powierzchni. Przebłysk jasnej myśli podpowiedział wojowniczce, że powinna sobie znaleźć jakieś konkretne zajęcie, które pozwoli jej wyrwać się z grzęzawiska nudy i zobojętnienia. Musi zacząć na poważnie szukać... tylko kogo, czego? Miała dziwne odczucie, że coś zaciemnia jej umysł i nie jest to tylko upojenie alkoholowe.

Skoncentrowała się na tym, co działo się obecnie. Uporczywy ból stał się trudny do wytrzymania. Chciała odnaleźć karczmę, ale właśnie doszła do wniosku, że nie jest w stanie dotrzeć do jakiegoś wychodka. Nie była nawet pewna czy może zrobić kilka kroków by poszukać jakiegoś bardziej odosobnionego miejsca. Z dwojga złego lepiej było wystawić swoje cztery litery na publiczny widok, niż paradować w zalanych gaciach. Z pewną niezgrabnością rozwiązała rzemienie spodni i zsunąwszy je w dół, pośpiesznie kucnęła z rozkoszą oddając się narastającej uldze. Długi miecz zazgrzytał o kamienie, a niedaleko rozległ się prostacki śmiech, ale w tej jednej, chwili dla dziewczyny nie miało to wielkiego znaczenia. Ciepły strumień ostrą strugą popłynął w kierunku i tak przepełnionego rynsztoka.
- Za zanieczyszczenie ulicy dziesięć sztuk złota, chyba, że wolisz wyrównać w naturze hehehe - Głośny rechot wyrwał ją z obserwowania tego zjawiska.
Morgan podniosła głowę i zobaczyła stojących kilka kroków dalej, wyraźnie zadowolonych z siebie, trzech gwardzistów. Jak mogła nie słyszeć ich nadejścia? Co się ostatnio działo z jej umysłem i instynktem samozachowawczym? Najgorsze było to, że nie była w stanie teraz przerwać. Wstyd i upokorzenie wywiały część alkoholu z jej umysłu. Zanim skończyła czuła się już prawie trzeźwa. W tym czasie mężczyźni podeszli i otoczyli ją uśmiechając się obleśnie.
- Patrz Rob jaka dupa. Ciekawe czy cała jest taka gładka? - Ponowny wybuch śmiechu spowodował zwiększenie adrenaliny we krwi Morgan.
Nie żeby specjalnie się przejęła takimi tekstami: Jak ktoś ma samych braci przyzwyczaja się do wszelkich docinków. Nie miała jednak ochoty dłużej pokazywać swych wdzięków byle łachmycie. Podniosła się szybko, jednocześnie podciągając odzienie do góry.
- To co który pierwszy spróbuje odebrać grzywnę? - Zapytała stając w lekkim rozkroku plecami do ściany.

Chyba nie dało się traktować poważnie dziewczyny, nawet takiej ze sporym mieczem wiszącym u pasa, skoro jedną ręką musiała przytrzymywać w pasie opadające spodnie. Pierwszy z nich zbliżył się do Morgan pospiesznie uwalniając swą mocno już pobudzoną męskość.
- No dobra puszczaj te gacie dziewkoooiiii...
Jego głos przeszedł w wysokie zawodzenie, gdy uniesione kolano wojowniczki trafiło prosto w jego przepełnione klejnoty. Nie tracąc ani chwili, zanim jeszcze osunął się nieprzytomny na ziemię, Morgan wolną ręką wyszarpnęła krótki miecz wiszący u jego boku. W tym starciu, był bardziej przydatny niż jej własne długie ostrze. Poprawiła mu jeszcze łokciem w głowę i wykorzystując jako podwyższenie jego opadające ciało, zaatakowała z góry na kolejnego napastnika.
Przypomniała sobie naukę Danyella: "Walcz tak by wygrać. Nie liczy się efektowność lecz efekt. Zawsze będziesz słabsza od większości mężczyzn, z którymi przypadnie Ci walczyć. Ich kondycja, da im zwycięstwo na dłuższa metę. Więc nie pozwól się zmęczyć i załatw ich szybko. Uderzaj tam gdzie boli najbardziej, unieruchom, wykorzystaj każdy błąd przeciwnika, okalecz, zabij."
Uderzony z całej siły mieczem w głowę gwardzista nie zdążył wyjąkać nawet słowa, udając się śladem swego towarzysza i padając twarzą na "zmoczone" kamienie uliczne.

Trzeci zdążył już jednak ochłonąć z zaskoczenia. Wyszarpnął swoją broń i ruszył na dziewczynę z wściekłością w oczach:
- Pożałujesz tego ty suko - Wysyczał atakując z wyraźną wprawą.
Wojowniczka sparowała uderzenie. Walkę mocno utrudniała jej próba utrzymania garderoby na swoim miejscu, jednak walka ze spodniami plątającymi się wokół kolan, mogłaby okazać się jeszcze trudniejsza. Musiała więc jakoś sobie radzić. Mężczyzna był sprawnym szermierzem, jednak już po kilku ciosach, które wyprowadził, Morgan zauważyła, że przy ataku odsłania się z lewej strony. Kiedy ruszył do kolejnego natarcia, zamiast zablokować jego broń, dziewczyna wykonała lekki unik. Ostrze minęło jej pierś zaledwie o dwa cale. Natomiast ona puściła uciążliwą garderobę i przerzuciła broń do lewej ręki. Zanim atakujący zdążył się wycofać, wbiła mu sztych, w bok. Upadł na kolana, a ostatnią rzeczą jaka zobaczył zanim upadł do tyłu, była naga od pasa do kolan kobieta i solidny obcas jej buta, zbliżający się do jego szczeki.

Morgan ponownie poprawiła spodnie. Tym razem dokładnie zawiązując troki i ruszyła w kierunku gospody. Już dokładnie wiedziała gdzie jest: Ta walka podziałała na jej umysł wyjątkowo odświeżająco.
 
Eleanor jest offline