Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-08-2009, 11:49   #30
Angrod
 
Angrod's Avatar
 
Reputacja: 1 Angrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie coś
Jemu się to nie zdarzało. To chwilowe przytępienie zmysłów, niedopuszczalne. Już sam fakt, że takie zachowanie godne może było rozpieszczonego, bogatego paniczyka wywoływało w nim odrazę. On nie może sobie przecież pozwolić na taki brak dyscypliny. Wszelkie takie rozproszenia zbyt łatwo powodują, że to co naprawdę ważne umyka, oddala się. Strofując się w myślach de Nocard nie mógł odegnać myśli, że bądź co bądź dowiedział się dziś paru interesujących rzeczy. Coś nad wyraz potężnego co zaatakowało inkwizytora, dało się błyskawicznie odegnać. Czyżby to była jedynie manifestacja mocy? A może to nie Ximenez był celem? Hadrian przez długi czas nie mógł się pozbyć z głowy echa tego przeszywającego tonu.

Wielce interesującą personą okazał się ów wynalazca Otto von Blaus. Ludzie jak wiadomo mają swoje przypuszczenia i gadają różne rzeczy. Kiedy ktoś tak znacząco odbiega od stereotypu zawsze pojawi się sto wydumanych wytłumaczeń. Kimkolwiek jest i cokolwiek zamierza wynalazca niewątpliwie odegra ważną rolę w tej wyprawie. Hadrian postanowił dowiedzieć się nieco więcej o dziełach tego naukowca. Nigdy nie wiadomo kiedy może się taka wiedza przydać.

Ławeczka w istocie była bardzo przyjemnie ulokowana. Ciepły strumień powietrza, delikatnie owiewał mu twarz, lecz nie niósł ze sobą mgiełki chłodnej, morskiej wody, która zaraz by go rozbudziła. Zmęczenie powoli wkradało się w kości i Hadrian miał wrażenie, że cały statek hipnotyzował go swoja rytmiczną kołysanką. Trudno powiedzieć czy to nie zbliżający się sen, lecz de Nocard usłyszał śpiew, cichy, daleki śpiew, który harmonijnie przechodził przez drewnianą strukturę ławki.

Wtedy poczuł coś na ręce. Poruszając palcami dawało to dziwny opór. Nagłe pieczenie w żołądku instynktownie postawiło umysł w stan gotowości. Miał wrażenie że chłodna morska fala nagle przeszła przez całe jego ciało. Widział to. Czarna lepka maź chaotycznym dzikim ruchem wiła mu się na ręce oblepiając już całą dłoń swoimi niby-mackami nieposiadającymi stanu skupienia. Hadrian rzucał się jak oszalały, ale nie dało się tego strząsnąć ani zetrzeć. Sturlał się z ławki na pokład Do jago świadomości coraz bardziej wdzierała się panika. Czarny dym ekspandował po ciele Hadriana niczym wzbierająca pożoga. Trudno było oszacować ciężar tej istoty ze względu na napięcie mięśni, przypuszczając oczywiście że taki posiada. Sytuacja wyglądała coraz gorzej. Kiedy tylko Hadrian przestawał walczyć maź konsekwentnie zajmowała kolejne partie jego ramienia.

Tarzając się po deskach nagle wpadł na coś, a raczej na kogoś. Gdyż poczuł amortyzację jaką mógł mu zapewnić tylko niczego niespodziewający się człowiek. Wtem istota znikła, jakby chwilowe rozproszenie uwagi wystarczyło by i ona rozwiała się na wietrze. A może to wnuk Archibalda powstrzymał jej napaść. Eugeniusz de Lochse-Valsoy, stał zszokowany, jakby oczekiwał, że Hadrian zaraz wyjaśni mu co się przed chwilą wydarzyło. On jednak wstał na drżących nogach i zlokalizował jakiś punkt koło młodzieńca. Zdjął koszulę i przewiesił na haku na liny. Podniósł wiadro z wodą i podszedł bliżej burty by woda mogła spokojnie ściekać po pokładzie. Zanurzył w niej ręce i dokładnie przemył. Stojąc plecami do Eugeniusza odwiązał opaskę z oczu tak, by ten nie widział jego twarzy. Księżyc tej nocy był prawie w nowiu, mimo że stał do niego plecami Hadrian bez odwracania się wskazałby jego lokalizację. Zimna woda z wiadra którą wylał sobie na głowę i przepłukał twarz pomogła mu wytrzeźwieć do końca. Od razu nasunęły mu się pewne wnioski. Ta rzecz pojawia się na statku już drugi raz, albo była tu cały czas, ale na pewno nie odeszła na dobre. Tylko dlaczego zaatakowała właśnie jego i w jakim celu?

- Wybacz, że się nie odwrócę. - Odezwał się do Eugeniusza - Jednak wolałbym ci oszczędzić zbyt wielu mocnych wrażeń na jedną noc. - De Nocard zrobił pauzę - Winienem ci podziękować, cokolwiek mnie zaatakowało odpuściło dzięki tobie.
 
Angrod jest offline