Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-08-2009, 20:54   #22
Grytek1
 
Grytek1's Avatar
 
Reputacja: 1 Grytek1 ma w sobie cośGrytek1 ma w sobie cośGrytek1 ma w sobie cośGrytek1 ma w sobie cośGrytek1 ma w sobie cośGrytek1 ma w sobie cośGrytek1 ma w sobie cośGrytek1 ma w sobie cośGrytek1 ma w sobie cośGrytek1 ma w sobie cośGrytek1 ma w sobie coś
Udział w prostackiej bijatyce był dla paladyna niezwykłym przeżyciem. Wielokrotnie czytał księgi opisujące zmagania całych narodów na polach bitw. To było coś całkowicie innego. W karczmie każdy zdawał się bić każdego kto nasunie się pod pięść. Nie było stronnictw poza damami do towarzystwa które jak się zdawało chroniły wspólnym wysiłkiem swoje wdzięki przed oszpeceniem.
Rada Yona Early była jak najbardziej trafna. Należało jak najszybciej wynosić się z tego piekła. Z rozmachem kopnął ławę na której regenerował swoje siły Wakash po czym przeskoczył nad przewróconym meblem i ruszył w kierunku wyjścia. Czując dziką satysfakcję po ukazaniu właściwego miejsca niby-kupcowi. Ruszył w wir bitwy
Pierwsza pięść ześlizgnęła się po naramienniku trafiając aasimara w ucho. Napastnik otrzymał w zamian silny lewy sierpowy w twarz. Opancerzona pięść zatrzymała się przez niezauważalną chwilę na zębach po czym pomknęła dalej wprawiając głowę nieszczęśnika w ruch obrotowy rozsiewający wokoło połączoną juchę, odłamki zębów, kropelki śliny i czegoś co było zapewne kawałkami odgryzionego języka. Towarzysz poszkodowanego postanowił pomścić przyjaciela. Wyskoczył na ławę odbijając się od stolika w górę chcąc obalić Neverwinterczyka na deski masą rozpędu. Jego powietrzną eskapadę zakończyła stalowa tarcza wbijająca się kantem w trzewia. Po prawej dłoni Tyrmity przeszła nieprzyjemna fala skurczy. Kontuzjowana kończyna przypominała o sobie w najgorszych momentach. Bezstronny poddawał go wyjątkowo ciężkiej próbie.
Do paladyna przyskoczył marynarz wymierzając z całej siły pięścią prosto w jego twarz.Błyskawicznym ruchem Sever pochylił się, unikając ciosu.Rozpędzona pięść przeleciała nad jego głową zaś marynarz zatoczył się z rozpędu straciwszy równowagę. W tej chwili otrzymał potężne uderzenie głową aasimara w brzuch. Jęknął, zachwiał się i runął wprost na drzwi otwierając je na oścież z hukiem.
Blondyn wykorzystał swoją okazję i po chwili znalazł się na zewnątrz.

- Zabłądzili, czy co? - rzekł Yon którego zniecierpliwiło zapewne oczekiwanie na pozostałych.

- Może spodobał im się miejscowy klimat...

Jeszcze przez chwilę po krótkiej wymianie zdań w karczmie panowała wrzawa.Potem zapadła cisza.
Wolną chwilę rycerz postanowił wykorzystać na przemyślenia. Jego życie dotychczas stanowiło uporządkowany i zaplanowany ciąg przyczynowo skutkowy jak lubił nazywać to jego ojciec. Kilka miesięcy wystarczyło by podróżował w towarzystwie trzech osobników o podejrzanej reputacji oraz kronikarki. Najdziwniejsi towarzysze wszechświata.Gdyby ktoś powiedział kilka lat temu że będzie nazywał osoby pokroju Yona druhami to zapewne by wyśmiał i wykpił taką myśl. Nadal miał problem z akceptacją jego zachowań lecz potrafił je szanować. Wiedział że tak naprawdę to dobry człowiek z zasadami któremu życie dało w kość. Przeciwieństwem Earlego był Wakash. Stworzenie podłe z natury mające hedonistyczne dążenia napawało go obrzydzeniem.

Blake przez chwilę przyglądał się jak karczmarz i jego pracownicy odcinają troki mieszków klientów. Zastanawiał się czy nie protestować lecz po chwili uznał że sprawiedliwym było takie wyjście. Biały kuc poniósł straty więc ci którzy do tego doprowadzili musieli za to odpowiedzieć.

Przestępując ponad amatorami mocnych wrażeń młodzieniec złowił uśmiech który posłała pół-elfia bardka. Lekko skinął głową na znak uznania kunsztu artystki lecz na nic więcej się nie zdobył

Gdy dochodził do swoich znajomych dotarły do niego strzępy rozmowy.

- Albo Sever. Ma więcej doświadczenia w takich sprawach, niż ja...

Luna trafiona czymś w brew silnie krwawiła. Paladyn zrozumiał o czym mowa, dotknięcie palcem wskazującym i skupienie na więzi z Tyrem wystarczyło by rozcięcie zniknęło. Wstydził się że zostawił ją samą sobie lecz było już za późno by coś zmienić.

- To nie miejsce dla mnie...Idę szukać czegoś gdzie będzie można spędzić noc i obudzić się żywym. Właściciel tego przybytku gotów poderżnąć nam gardła choćby dla naszych wierzchowców.

Przechodząc obok Wakasha wyszeptał mu do ucha
-Nie radzę robić "tego" więcej.

Po czym nie oglądając się na drużynę ruszył zwiedzać miasto w poszukiwaniu lepszego miejsca spoczynku
 
Grytek1 jest offline