Mark obserwował bardzo uważnie walkę pomiędzy przyjaciółmi, bo chyba ruda dziewczyna i chłopak z dredami nimi byli. Chociaż przez moment – kiedy spojrzenia walczących spotkały się, kiedy laska przygniotła wojownika Markowi wydawało się, że to nie jest tylko przyjaźń. Po tym momencie dwójka walczących znikła mu z oczu przesłonięta przez tłum gapiów. Philips zajął się piciem swojego soku rozmyślając o wielu rzeczach. Myślał nad tym czy pójdzie na trening, że będzie musiał uczyć się do egzaminu poprawkowego no i co będzie robił później. Patrzył się na żółtą ciecz pływającą w jego szklance. Popił kilka łyków i odstawił ją. Jego wzrok spotkał się ze spojrzeniem rudej dziewczyny. Ewidentnie się na niego gapiła, a po okrzykach tłumu rozpoznał, że to ona była zwycięzcą walki na matach. Przy jej stoliku siedziała jeszcze jedna dziewczyna bardzo milcząca. Blondyna wyglądała jak tysiące dziewczyn, które widywał – to był właśnie typ Barbie, ale Mark zawsze pamiętał by nie oceniać ludzi po pozorach. Widać panie zostały na chwilę porzucone przez swoich gentlemanów, którzy teraz podchodzili do baru i rozmawiali z Ernim. Mark zmierzył ich wzrokiem. Chłopak z dredami wyglądał mu na porządnego gościa tak samo zresztą jak jego czarnoskóry kolega. Ale Philips nie zajmował się nimi długo gdyż poczuł głód. Głód nikotyny. Wyjął z wewnętrznej kieszeni paczkę czerwonych Malboro, włożył papierosa do buzi i już miał go zapalić, kiedy zobaczył znaczek na ścianie klubu: NIE PALIĆ.
- No trudno. – Pomyślał. – Muszę to rzucić.
Po wypiciu soku pomarańczowego przez Marka ten nie miał za bardzo co robić, nudził się…
Ostatnio edytowane przez Lotar : 26-08-2009 o 17:12.
|