Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 26-08-2009, 10:42   #21
Ren
 
Ren's Avatar
 
Reputacja: 0 Ren nie jest zbyt sławny w tych okolicachRen nie jest zbyt sławny w tych okolicach
Lubiłam treningi z Jasperem. Był na swój sposób uroczy. Oczywiście wiedziałam o tym, że nie chce mnie uderzyć za mocno. Pewnie nie zrobiłby mi aż takiej krzywdy jak mu się wydawało, ale rozumiem, że jego męskie ego nie pozwalało mu przemielić przyjaciółki.
Może byśmy się tak mierzyli jeszcze długo, gdyby nie to, że zeszła mi noga i wypuściłam się za daleko żeby złapać równowagę. Jasper to wykorzystał i padliśmy na maty. Myślał pewnie, że odpuszczę, ale gdzie tam, ja chciałam wygrać. Założyłam chwyt i musiał skapitulować. Odprowadził mnie do stolika.
- Haha! No ładnie, ładnie. Już wiemy kto tu jest mistrzem. No a jadnak ninsru... ninjutsu się przydaje ... zwracam honor. Gratulacje.
- Tak, tak Josh. Daj mi trochę odsapnąć to też Ci dokopię. - zaśmiałam się.
- Przyniosę Ci lemoniadę, bo widzę, że ci się skończyła. Wiesz, tak na otarcie łez. - zażartował i poszedł nie czekając na odpowiedź.
- To chyba Ty potrzebujesz coś na otarcie łez. - odwróciłam się za nim wydęłam wargi w udawanym obruszeniu. - Ale taki męski mężczyzna pewnie wolałby buzi od księżniczki. - spojrzałam z ukosa na Kate uśmiechając się. Josh po chwili również poszedł do baru. Trochę się skrzywiłam, bo zostałam sama z małą miss stanu.
Nagle zauważyłam jakiegoś chłopaka siedzącego z boku i popijającego jakiś sok.
~ Chyba kolejny nowy, nie widziałam go tutaj. ~
Przyjrzałam mu się dokładniej, bynajmniej nie dyskretnie. Już na pierwszy rzut oka było widać, że jest dziany.
~ Pewnie jakiś mister stanu albo co. Dogada się z księżniczką. ~ Wykrzywiłam usta w ironicznym uśmiechu.
 
Ren jest offline  
Stary 26-08-2009, 14:28   #22
 
Lotar's Avatar
 
Reputacja: 1 Lotar jest godny podziwuLotar jest godny podziwuLotar jest godny podziwuLotar jest godny podziwuLotar jest godny podziwuLotar jest godny podziwuLotar jest godny podziwuLotar jest godny podziwuLotar jest godny podziwuLotar jest godny podziwuLotar jest godny podziwu
Mark obserwował bardzo uważnie walkę pomiędzy przyjaciółmi, bo chyba ruda dziewczyna i chłopak z dredami nimi byli. Chociaż przez moment – kiedy spojrzenia walczących spotkały się, kiedy laska przygniotła wojownika Markowi wydawało się, że to nie jest tylko przyjaźń. Po tym momencie dwójka walczących znikła mu z oczu przesłonięta przez tłum gapiów. Philips zajął się piciem swojego soku rozmyślając o wielu rzeczach. Myślał nad tym czy pójdzie na trening, że będzie musiał uczyć się do egzaminu poprawkowego no i co będzie robił później. Patrzył się na żółtą ciecz pływającą w jego szklance. Popił kilka łyków i odstawił ją. Jego wzrok spotkał się ze spojrzeniem rudej dziewczyny. Ewidentnie się na niego gapiła, a po okrzykach tłumu rozpoznał, że to ona była zwycięzcą walki na matach. Przy jej stoliku siedziała jeszcze jedna dziewczyna bardzo milcząca. Blondyna wyglądała jak tysiące dziewczyn, które widywał – to był właśnie typ Barbie, ale Mark zawsze pamiętał by nie oceniać ludzi po pozorach. Widać panie zostały na chwilę porzucone przez swoich gentlemanów, którzy teraz podchodzili do baru i rozmawiali z Ernim. Mark zmierzył ich wzrokiem. Chłopak z dredami wyglądał mu na porządnego gościa tak samo zresztą jak jego czarnoskóry kolega. Ale Philips nie zajmował się nimi długo gdyż poczuł głód. Głód nikotyny. Wyjął z wewnętrznej kieszeni paczkę czerwonych Malboro, włożył papierosa do buzi i już miał go zapalić, kiedy zobaczył znaczek na ścianie klubu: NIE PALIĆ.
- No trudno. – Pomyślał. – Muszę to rzucić.
Po wypiciu soku pomarańczowego przez Marka ten nie miał za bardzo co robić, nudził się…
 

Ostatnio edytowane przez Lotar : 26-08-2009 o 17:12.
Lotar jest offline  
Stary 26-08-2009, 16:39   #23
 
Farałon's Avatar
 
Reputacja: 1 Farałon ma w sobie cośFarałon ma w sobie cośFarałon ma w sobie cośFarałon ma w sobie cośFarałon ma w sobie cośFarałon ma w sobie cośFarałon ma w sobie cośFarałon ma w sobie cośFarałon ma w sobie cośFarałon ma w sobie cośFarałon ma w sobie coś
Przestałem rozmyślać, nie ukrywam, że bezsensowne rozmyślanie szybko mnie nudzi. Strasznie mnie nudzi ... wolę działać.
Rozejrzałem się spokojne po klubie, poświęcając parę chwil na zbadanie wzrokiem każdego kto albo bezczynnie gapił się po ludziach ... ~Kurw*, przecież to jak ja!~ ... albo próbował swoich sił w walce, zazwyczaj jednak przychodzili tu sami "początkujący" więc ktoś pokroju Jaspera albo Tanyi zwracali na siebie uwagę.
Spojrzałem w stronę pustego baru, a właściwie nie do końca pustego bo dwa "miejsca" dalej Jasper rozmawiał z Ernim. Tuż za nim siedział jakiś koleś, wyglądał na kogoś kto kasy ma dosyć a nawet za dużo. Nie przepadam za takimi ludźmi ... może to trochę z zazdrości, bo sam nie mam za wiele ... jednak zazwyczaj tacy ludzie uważają się za lepszych, ważniejszych ... takich którzy patrzą na wszystko z góry. Był on wyraźnie znudzony, rozsiadł się i zaczął gapić w około ... jego wzrok zawisł tylko na Tanyi która siedziała razem z Kate. ~ Koleś gapi się trochę jak "nowa" ... kolejna osoba która chcę dołączyć do naszej wesołej bandy? Prawdę mówiąc nie mam nic przeciwko ... byle by nie był taki jak się spodziewam~
Odwróciłem się do Erniego, machnąłem do niego żeby do mnie podszedł. Podpełznął do mnie trzymając pustą szklankę po soku pomarańczowym.
- Ernie podaj mi proszę "Heinekena"- Uśmiechnąłem się nieznacznie do barmana.
- Bardzo śmieszne Josh, przecież obaj wiemy, że nie masz dwudziestu je... - Ernie chciał się "pochwalić" znajomością mojego wieku,jednak bardzo szybko mu przerwałem.
- No właśnie Ernie, tylko mu dwaj, ja i Ty to wiemy. I nikt inny, więc bądź tak miły i mi go podaj ... - Nadal uśmiechnięty, mówiłem "przymilnym" głosem. On tylko pokręcił głową, obejrzał się spokojnie po klubie i podał mi piwo.
-Proszę bardzo ...- Odparł
- Bardzo dziękuje, bardzo dziękuje ....- uśmiechnąłem się zadowolony- no i może jeszcze otwieracz bym poprosił- uniosłem lekko brwi - Nie przesadzaj , otwórz sobie zębami ... - Ernie roześmiał się po czym otworzył butelkę.
Rozsiadłem się wygodnie i łyk za łykiem opróżniłem butelkę do połowy. Jako, że lubię się delektować drugą połowę zostawiłem sobie na "potem". Wstałem, wziąłem butelkę do ręki, mocno ją ściskając i ruszyłem wzdłuż baru. Jespera już nie było, siedział wesoły obok Tanyi. Zapatrzyłem się na nich i wpadłem na "tego" kolesia który wcześniej pił sok pomarańczowy. O mało nie wylałem na jego spodnie browca, ale szybko skierowałem ciecz na podłogę. Szybko się wyprostowałem spojrzałem na niego i z lekkim "zakłopotaniem" powiedziałem:
- Sorry, nie zauważyłem ...
 

Ostatnio edytowane przez Farałon : 27-08-2009 o 19:16.
Farałon jest offline  
Stary 26-08-2009, 17:07   #24
 
Skywarp's Avatar
 
Reputacja: 1 Skywarp jest na bardzo dobrej drodzeSkywarp jest na bardzo dobrej drodzeSkywarp jest na bardzo dobrej drodzeSkywarp jest na bardzo dobrej drodzeSkywarp jest na bardzo dobrej drodzeSkywarp jest na bardzo dobrej drodzeSkywarp jest na bardzo dobrej drodzeSkywarp jest na bardzo dobrej drodzeSkywarp jest na bardzo dobrej drodzeSkywarp jest na bardzo dobrej drodzeSkywarp jest na bardzo dobrej drodze
Klub Młodzieżowy

Nagle ziemia się zatrzęsła. Adepci sztuk walki zostali powaleni na podłogę, a jakaś dziewczyna z piskiem spadła z równoważni. Jasper, Josh, Tanya i Kate poderwali się na równe nogi usiłując utrzymać równowagę gdy podłoga tańczyła wściekłą sambę.
- Na zewnątrz! Na zewnątrz! – Krzyczał barman przy kości zabierając młodsze dzieci do wyjścia.
Mark wraz z krzesłem poleciał w tył. Z sufitu zaczął się sypać tynk...

Centrum Dowodzenia

- Ajaja! Rita zaatakowała wcześniej niż zakładaliśmy.
- Nie ma czasu, sprowadzi ich tutaj.
- Tak jest Zordonie. Aktywuję teleport.

Klub Młodzieżowy

Piątka młodych ludzi poczuła jak by ktoś gwałtownie ich szarpnął. Nikt nie zauważył że dzieje się coś dziwnego, bowiem ciężko się rozglądać gdy traci się grunt pod nogami. Za nim ktokolwiek zdążył coś powiedzieć zniknęli w pięciu smugach światła, czarownej, niebieskiej, czarnej, różowej i żółtej.

Centrum Dowodzenia

Lądowanie nie należało do przyjemnych. Z wysokości mniej więcej metra spadli na metalową podłogę. Mark ciągle z nogami zaplątanymi w resztki krzesła.
Jednak otoczenie w jakim się znaleźli sprawiło że szybko zapomnieli o bólu po upadku. Znajdowali się w obszernym walcowatym pomieszczeniu którego sufit ginął w mroku. Stali na metalowym okręgu którego granice stanowiły panele z mnóstwem mrugających, różnokolorowych diod.
Poza panelami były cztery świetlne wierze, oraz z jeden strony kryształowy walec jaśniejący łagodną, niebieską poświatą. Na przeciwko była spora, mleczna kula. Istny Star Trek.
Jeszcze nie zdążyli obejrzeć wszystkiego gdy pojawił się, czerwonozłoty robot z spodkowatą głową i mrugającym piorunem na piersi.
- Witajcie wojownicy. Zostaliście wybrani jako obrońcy Ziemi… - zrobił krok i w popisowym stylu przerwucił się na podłogę.
 

Ostatnio edytowane przez Skywarp : 26-08-2009 o 17:55.
Skywarp jest offline  
Stary 27-08-2009, 17:29   #25
 
wasiOo's Avatar
 
Reputacja: 0 wasiOo nie jest zbyt sławny w tych okolicachwasiOo nie jest zbyt sławny w tych okolicachwasiOo nie jest zbyt sławny w tych okolicach
-Co do... - nie dokończyła Kate, raczej nie przeklinała i nawet w takiej sytuacji potrafiła się powstrzymać. Szybko podniosła się i wyprostowała niczym sprężyna, jednocześnie rozglądając się dookoła. Nie mogła zbytnio dojść do siebie. Tyle rzeczy naraz... W niekontrolowanym odruchu rzuciła się temu... robotowi... ~Co to ma być?~ na pomoc, podniosła go z łatwością, chociaż nie wyglądał na kilka razy cięższego niż ona sama...
 

Ostatnio edytowane przez wasiOo : 27-08-2009 o 17:33.
wasiOo jest offline  
Stary 28-08-2009, 10:07   #26
Ren
 
Ren's Avatar
 
Reputacja: 0 Ren nie jest zbyt sławny w tych okolicachRen nie jest zbyt sławny w tych okolicach
Śmiałam się właśnie z jakiegoś żartu Jaspera, gdy nagle ziemia zaczęła dygotać. Nigdy nie przeżyłam trzęsienia ziemi, zawsze wydawało mi się, że w tej części kraju one się zwyczajnie nie zdarzają.
Poderwałam się z krzesła w momencie gdy wstrząsy się nasiliły. I całe szczęście, bo pewnie zwaliłabym się na glebę, jak ten dziwny koleś przy barze. Starałam się sobie coś przypomnieć z nudnych zajęć BHP. Coś tam było przecież o pożarach, trzęsieniach i takich tam.
- Na zewnątrz! Na zewnątrz! – krzyczał Ernie wyprowadzając jakieś drące gębę dzieciaki. Coś mi się kojarzyło, że nie należy wybiegać z pomieszczenia, jeśli nie ma zagrożenia, że zostanie się rannym od spadających elementów budynku. W tym momencie tynk zaczął mi się sypać na głowę. To już było chyba zagrożenie ze strony elementów budynku.
Wydobyłam z zakurzonych zakamarków umysłu szczątkowe informacje i już chciałam powiedzieć, że powinniśmy się stanąć w jakimś progu czy coś, gdy poczułam szarpnięcie. Wydawało mi się, że przez chwilę oślepiło mnie żółtawe światło i nagle straciłam zupełnie grunt pod nogami. Nawet nie zdążyłam sie zastanowić czy to ziemia się rozstąpiła i zaraz trafię w zaświaty, gdy rypnęłam tyłkiem o twardą powierzchnię. Dotknęłam rękami podłogi, żeby wstać. Była z metalu. Masując obolały tyłek zaczęłam się rozglądać. Zlądowałam tu z Jasperem, Joshem i Kate, a i jeszcze z tym dziwnym gościem wraz z jego krzesłem. Niezupełnie tak wyobrażałam sobie zaświaty. Spodziewałam się jakieś kolejki do sędziego czy jakoś tak. Chociaż światło było jak należy. Bez tunelu co prawda, ale zawsze coś.
Po pobieżnych oględzinach, stwierdziłam, że są trzy możliwości: śnię, zwariowałam albo porwali nas kosmici. Gdy pojawił się jakiś śmieszny robot, zaczęłam skłaniać się ku drugiej możliwości. Kosmici w końcu powinni być zieloni, nie?
- Witajcie wojownicy. Zostaliście wybrani jako obrońcy Ziemi… - zaczął i upadł na podłogę. Kate rzuciła się żeby pomóc mu wstać. Jedną z rzeczy, jakich uczyli mnie na treningach, było to, żeby kontrolować odruchy takie jak ten - jak coś spada, próbujesz to złapać. Zastanawiałam się, czy to czasem nie świadczy o tym, że jednak nie postradałam zmysłów. A może to jakiś głupi program z serii "Mamy Cię"? Bo wydawało mi się, że nie przyśniłoby mi się coś tak durnego.
- Um, ta, jasne. - mruknęłam. - Panowie, powiedzcie coś mądrego, to może się zdecyduję, czy śnię, czy zwariowałam. - pomyślałam jeszcze o kosmitach i programie telewizyjnym, ale to były raczej najmniej prawdopodobne scenariusze.
 
Ren jest offline  
Stary 30-08-2009, 19:14   #27
 
Lotar's Avatar
 
Reputacja: 1 Lotar jest godny podziwuLotar jest godny podziwuLotar jest godny podziwuLotar jest godny podziwuLotar jest godny podziwuLotar jest godny podziwuLotar jest godny podziwuLotar jest godny podziwuLotar jest godny podziwuLotar jest godny podziwuLotar jest godny podziwu
Ooooooo!!!

Mark siedział i gapił się w ścianę. Wkrótce zamierzał wyjść i pojechać do jakiegoś ciekawszego miejsca. Jednak nawet najlepszy klub, kiedy nie ma się, z kim spędzać wolnego czasu jest niezbyt ciekawym lokalem. Już miał wychodzić, kiedy ktoś na niego wpadł. A raczej odbił się od niego, bo postura Marka sprawiała, że tylko nie liczni mogli zwalić go z nóg. W każdym razi€ kątem oka zobaczył, że to ten czarnoskóry kolega rudej. A do jego uszu dotarł dźwięk rozlewającego się piwa. Właściwie nie wiedział, co w tej sytuacji ma zrobić. Normalnie krzyknąłby coś w stylu: Patrz jak łazisz, albo sprał kolesia, ale ten chłopak wydawał się Markowi miły i warty bliższego poznania. Kiedy wreszcie zdecydował się na przyjazne:
- Hej, uważaj jak idziesz. – Stała się rzecz niezwykła.
Nagle ziemia się zatrzęsła. Adepci sztuk walki zostali powaleni na podłogę, a jakaś dziewczyna z piskiem spadła z równoważni. Jasper, Josh, Tanya i Kate poderwali się na równe nogi usiłując utrzymać równowagę, gdy podłoga tańczyła wściekłą sambę.
- Na zewnątrz! Na zewnątrz! – Krzyczał barman przy kości zabierając młodsze dzieci do wyjścia.
Mark wraz z krzesłem poleciał w tył. Z sufitu zaczął się sypać tynk...
Lądowanie nie należało do przyjemnych. Z wysokości mniej więcej metra spadli na metalową podłogę. Mark ciągle z nogami zaplątanymi w resztki krzesła.
Jednak otoczenie, w jakim się znaleźli sprawiło, że szybko zapomnieli o bólu po upadku. Znajdowali się w obszernym walcowatym pomieszczeniu. Stali na metalowym okręgu, którego granice stanowiły panele z mnóstwem mrugających, różnokolorowych diod.
Poza panelami były cztery świetlne wierze, oraz z jeden strony kryształowy walec jaśniejący łagodną, niebieską poświatą. Na przeciwko była spora, mleczna kula. Istny Star Trek.
Jeszcze nie zdążyli obejrzeć wszystkiego, gdy pojawił się, czerwono - złoty robot z spodkowatą głową i mrugającym piorunem na piersi.
- Witajcie wojownicy. Zostaliście wybrani jako obrońcy Ziemi… - zrobił krok i w popisowym stylu przewrócił się na podłogę.
Mark nie mógł uwierzyć w to, co się stało. Pewnie reszta ludzi, którzy trafili do tego mrocznego miejsca również nie może. A na dodatek dziewczynie z blond włosami zebrało się na pomaganie dziwnemu robotowi. Mark złapał ją za jedną rękę i pociągnął do siebie.
- Dziewczyno zostaw tego robota! – Warknął. – Bóg jeden wie, co on od nas chce.
Philips oderwał uwagę od dziewuchy i rozglądnął się po mrocznym miejscu. Był to okrąg, okrążony wieloma panelami z migającymi lampeczkami. Oświetlony był tylko krąg, a resztę spowijała ciemność. Mark czuł się jak bohater jakiegoś komiksu lub filmu sensacyjnego klimatach SF, albo ofiara ostatnio coraz częstszych porwań przez kosmitów. Może robot będzie chciał wziąć do badań jego wątrobę, albo inną część jego ciała? Chłopak spojrzał po twarzach innych ludzi, którzy przenieśli się razem z nim. Odczytał po ich minach niepewność i strach. Postanowił przerwać denerwujące milczenie i zapytał:
- Powiedz czego od nas chcesz blaszaku!
 
Lotar jest offline  
Stary 31-08-2009, 21:26   #28
ilu
 
ilu's Avatar
 
Reputacja: 1 ilu nie jest za bardzo znany
Zdarzyło się coś dziwnego. Dziwnego to mało powiedziane. Cała ziemia zaczęła się trząść. Nagle poczułem dziwne rwanie w ramieniu. Nagle świat przed oczyma zaczął mi wirować, widziałem różne barwy przeciskające się jedna przez drugą. Potem można by powiedzieć 'bziuuum' i jestem. Tylko gdzie? W jakimś Bóg-wie-jak-bardzo-kosmicznym miejscu. Kupa kolorowych paneli, jakieś słupy. Oniemiałem. Po chwili podszedł do nas śmieszny robot i powiedział:
Witajcie wojownicy. Zostaliście wybrani jako obrońcy Ziemi…
Po czym widowiskowo się przewalił.
Matko, o co tutaj chodzi? Przecie nie ćpałem nigdy, a to nie może być prawda. Że co? Trzęsienie ziemi, teleport i fru, jakieś kosmiczne pomieszczenie? Kumple mi nigdy nie uwierzą. Nie ma bata. To na pewno jest jakiś sen, może ktoś mnie rąbnął w głowę i teraz leże nieprzytomny w Centrum Młodzieżowym? ~obudź się! chcę się obudzić!~
Uszczypnąłem się po czym spojrzałem na Tanye. Ona chyba ma podobne zdanie o całym zajściu. No nic, zaraz mi pewnie przejdzie...
 
ilu jest offline  
Stary 01-09-2009, 20:20   #29
 
Farałon's Avatar
 
Reputacja: 1 Farałon ma w sobie cośFarałon ma w sobie cośFarałon ma w sobie cośFarałon ma w sobie cośFarałon ma w sobie cośFarałon ma w sobie cośFarałon ma w sobie cośFarałon ma w sobie cośFarałon ma w sobie cośFarałon ma w sobie cośFarałon ma w sobie coś
- Hej, uważaj jak idziesz. – Ledwie to powiedział i coś pierdol ...
Cały klub zaczął się przeraźliwie trząść. Tego kolesia rzuciło w tył ... i właściwie tyle widziałem bo widok zasłonił my pył i tynk. Usłyszałem jeden wielki pisk który wydawały z siebie prawie wszystkie obecne tu osób. Jedyny który trzeźwo zareagował to barman. "Polecił" szybkie opuszczenie budynku. Ja próbowałem po omacku podnieść "nieznajomego" z ziemi ale nie zdążyłem bo zostałem kompletnie oślepiony przez czerwony błysk.
***
Poczułem się co najmniej dziwnie. Przez krótki moment znajdowałem się w jakimś czerwonym portalu czy czymś takim ~ Ja wypiłem pół piwa kurna! ~.
Spadłem z około metra albo półtora na jakąś strasznie twardą podłogę. Niepewnie się rozejrzałem, wokół mnie byli Jasper, Kate, Tanya i ten koleś co to na niego prawie piwko wylałem, wszyscy przyklejeni dupskami do ziemi Każdy powoli i ostrożnie się podniósł rozglądając się po tej hmm ... "komnacie". Na środku znajdowało się, coś w stylu centrum dowodzenia, coś takiego jak mają ci od telewizji. Całe pokryte ekranikami, wielokolorowymi, migającymi lampkami i przyciskami. Gwiaździsty sufit i inne bejery.
Kiedy każdy stał już mniej więcej prosto, kiedy przydreptał do nas jakiś "robot".
- Witajcie wojownicy. Zostaliście wybrani jako obrońcy Ziemi… - zrobił krok i w popisowym stylu przerwucił się na podłogę.
- Um, ta, jasne. - mruknęła Tanya, z "lekkim" niedowierzaniem - Panowie, powiedzcie coś mądrego, to może się zdecyduję, czy śnię, czy zwariowałam.
Kate żuciła mu się na pomoc ale ten "nowy" ją powstrzymał a właściwie odsunął gdy już robot powstał.
- Dziewczyno zostaw tego robota! – Warknął. – Bóg jeden wie, co on od nas chce.- Koleś zaczął się rozglądać po całym pomieszczeniu.
Spojrzałem ukradkiem na Jaspera. Cały biały, w ostrym szoku stał nerwowo
i rozglądał się po całym pomieszczeniu.
- Powiedz czego od nas chcesz blaszaku!- Znowu zaczął się wydzierać, tyle, że tym razem na naszego jak mniemam gospodaża.
Do mnie chyba powaga sytuacji nie dotarła, bo postanowiłem zrobić najnormalniejszą rzecz jaką się robi przy spotkaniu kogoś nowego.
- Witam, jestem Josh Walker - przedstawiłem się mówiąc bardzo powoli- Mógł bym wiedzieć gdzie się znajduję i dlaczego się tu znajduję?
 
Farałon jest offline  
Stary 01-09-2009, 23:09   #30
 
Skywarp's Avatar
 
Reputacja: 1 Skywarp jest na bardzo dobrej drodzeSkywarp jest na bardzo dobrej drodzeSkywarp jest na bardzo dobrej drodzeSkywarp jest na bardzo dobrej drodzeSkywarp jest na bardzo dobrej drodzeSkywarp jest na bardzo dobrej drodzeSkywarp jest na bardzo dobrej drodzeSkywarp jest na bardzo dobrej drodzeSkywarp jest na bardzo dobrej drodzeSkywarp jest na bardzo dobrej drodzeSkywarp jest na bardzo dobrej drodze
Centum Dowodzenia

- Ja nie chce was krzywdzić! – Zawołał robot z przjęciem.
- Dokładnie, ocalił was przed pewną śmiercią teleportując was tutaj – odezwał się głęboki głos zza ich plecami.

W świetlistym walcu pojawiła się teraz lekko drgająca twarz. Ciężko było określić dokładniej rysy twarzy powiem wizerunek zmieniał się i rozmywał.
- Jestem Zordon, Wielowymiarowa Istota w Sieci Czasu.
- A ja jestem Alpha 5!
– Zawołał radośnie robot.
- Wybrałem was na obrońców ziemi ze względy na wasze zdolności i charaktery. Ziemi obecnie grozi wielkie niebezpieczeństwo, spójrzcie w wideo-sferę.
Alpha widząc że nie wiedzą o co chodzi wskazał mleczną kulę.
Na jej powierzchni pojawił się niezbyt przyjemnie wyglądjąca kobieta z komicznym uczesaniem głowy.

- To Rita Odraza, przez tysiąc lat pozostawała uwięziona do póki wasi astronauci przypadkowo odtworzyli jej wiezienie na Księżycu tej planety.
Na kuli pojawił się obraz dwóch astronautów otwiera wielki, kamienny zbiornik.
- Wykonała z kitu armię, gotową w każdej chwili zaatakować.
Obraz znów się zmienił. Teraz pokazywał szare istoty.

Zordon nie czekał na reakcje przyszłych obrońców ziemi. Dalej ciągnął swój monolog.
- Każdy z was otrzyma transformery mocy, czerpiący swącogromną energię od stworzeń sprzed tysięcy lat, zwane dinozaurami. Staniecie się Power Rangersami.
Po ich pasach przeszło krótkie, świetliste wyładowanie i na ich pasach pojawiły się fikuśnie... klamry? W każdym razie to były te „transformery mocy”.

- Josh, odważny i mężny będziesz rozporządzał mocą tyranozaura. Mark mądry i śmiały, przypadnie tobie moc mastodonta. Kate drobna i pełna wdzięku poprowadzi moc pterodaktyla. Jasper twoja cierpliwości i mądrości pozwoli ci ujarzmić moc triceratopsa. Oraz nieustraszona Tanya otrzyma moc tygrysa szablozębnego. Jako Power Ranger do dyspozycji do dyspozycji potężne machiny zwane zordami zdolne do łączenia się ze sobą w jeszcze silniejszego megazorda. By aktywować tę moc wystarczy że uniesiecie transformery ku niebu i wypowiecie nazwę swego dinozaura.
Jeśli to był sen to był co raz bardziej pokręcony. Szczególnie: co za idiota uważa mamuta i tygrysa szablozębnego za dinozaura?! A jeszcze ta cała Rita...

Notka: Część przemowy Zordona jest bezpośrednio przepisana z serialu. Teraz przy imionach postaci w nawiasie wpisze jeszcze kolor by się nikomu nie myliło.
 
Skywarp jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 04:49.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172