Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-08-2009, 20:50   #20
brody
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 brody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputację
29 maja 1943 r. godz. 10.30 okolice Charkowa

Coś co początkowo wyglądało na proste zadanie zaczynało przeobrażać się w koszmar. Zaczęło się od tego, że plutony SS wjechały na pole minowe.
Straty z tego co mówiły meldunki były duże. Zginął prawdopodobnie dowódca zadania sturmbannführer Klause Schtettcke. Następnie druga grupa bojowa została zaatakowana przez radziecki zwiazd. I tu także nie obyło się bez start. Bomba zrzucona przez Iła zabiła siedmiu i ciężko raniła trzech
żołnierzy z plutonu inżynieryjnego. Na dodatek Tygrys dowodzony przez von Zelditza miał usterkę. Jak narazie trudno wnioskować o tym jak jest ona poważna, ale jedno było pewne że utrudni ona wykonanie zadania.
Załogę Tygrysa 122 stanowili zawodowcy i frontowi wyjadacze, a mimo to w ich szeregach zapanował dziwny niepokój. Nie chodziło bynajmniej w tym przypadku o zachowanie Gapy, choć i teraz drażnił on kolegów. Coś jednak wisiało w powietrzu. Coś co sprawiało, że w rutynowe dotychczas działania wkradło się poddenerwowanie i niepewność.
Porucznik zaczął wydawać rozkazy:
- Tu Oberleutnant Zelditz. Wozy 123, 333, 334. Niech strzelcy spróbują zająć się tymi Iłami. Pozostali członkowie załogi zostają przy swoich zadaniach. 334, obserwuj kierunek północno-zachodni. 333, południowo-zachodni. 123, ty bez zmian. Meldować od razu o wszelkich trudnościach i obserwacjach.
W odpowiedzi usłyszał tylko krótkie "tak jest herr Oberleutnant" od dowódców pozostałych Tygrysów.
Nad ich głowami krążyły dwa Iły, ale jak narazie nie ponowiły ataku.
Kleinlich mimo strachu i dużych obaw o swoje życie opuścił czołg. Sięgnął po karabin i uderzył się w prawe udo, żeby sprawdzić czy składany nóż, z którym nigdy się nie rozstawał, jest przypięty do kieszeni. Przytrzymując się lufy wypełz na pancerz. Sprawnie przebiegł wzdłuż wieżyczki na tył pojazdu gdzie upadł na kolana. Z dużym wysiłkiem odblokował zamki i otworzył klapę silnika. Chyląc co chwilę głowę w obawie przed nadlatującym samolotem, przejrzał pobieżnie silnik. Żaden z przewodów paliwowych nie był na tyle rozcięty czy złamany, żeby od razu wskazać miejsce wycieku. Poza tym podczas jazdy na
wyższych obrotach pompa nadawała benzynie wyższe ciśnienie i zapewne wtedy ubywało jej najwięcej. Niestety w obecnej sytuacji nie stać go było na przeczesywanie wszystkich trudno dostępnych miejsc zarówno ze strachu jak i braku czasu.
W tym czasie Lanzer także wychylił się czołgu z zaczął z pistoletu maszynowego ostrzeliwać krążące nad nimi radzieckie samoloty.
Co kilka chwila dało się słyszeć głośną kanonadę. To zarówno czołgiści innych załóg jak i pluton inżynieryjny próbowali zestrzelić myśliwce.
Te tylko sporadycznie odpowiadały ogniem. I nadal krążyły nad miejscem przeprawy.
Kleinlich wrócił do wozu i zameldował von Zelditzowi o stanie silnika.
- Chyba odlatują ścierwa - krzyknął Lazner zamykając właz.
- Panie oberleutnant... - zaczął Gapa.
- Melduj Gapa - odpowiedział z uwagą śledząc odlatujące Iły.
Fakt ich zostawiły w spokoju, ale skierowały się w stronę stacji kolejowej.
Oznaczało to tylko jedno radzieccy lotnicy nie atakowali ich tylko czekali na rozkaz dowódzctwa. Te najwyraźniej stwiedziło, że warto zaryzykować stratę dwóch maszyn i zaatakować cały transport.
- Panie oberleutnant wydaje mi się że powinniśmy jechać wspomóc kapitana Rostitza. Czuję, że mają kłopoty.
Wewnątrz czołgu zapadła cisza. Ile razy Gapa wypowiadał się tym tonem oznaczało to tylko jedno kolejne proroctwo.
Oberleutnant von Zelditz niezdążył skomentować słów szeregowego, bo pierwszy odezwał się Lanzer:
- Panie poruczniku, kapitan Rostiz na lini.
- Zelditz?
- Tak panie kapitanie?
- Sprawy się komplikują. Zmiana piorytetów. Zarówno my jak i SS-mani utknęliśmy na dobre na tym polu minowym. Na dodatek zostaliśmy zaatakowani przez partyzantów. Niewiem jakim cudem dowiedzieli się o transporcie. Później się to zbada. Duże macie straty?
- Kilku ranny i zabitych z plutonu inżynieryjnego.
- Weź wszystkie wozy i przebij się do stacji kolejowej musisz przeprowadzić transport do obozu. Tylko musisz znaleźć inną drogę. Partyzanci są po obu stronach trasy naszego przemarszu, więc nic nie mogę ci poradzić. Musisz zaufać swojemu instynktowi. To wszystko Zeldtiz. Powodzenia. My zajmiemy się tymi partyzantami.
- Tak jest panie kapitanie.
W czasie gdy dowódca rozmawiał z kapitanem do włazu Kleinlicha podszedł unterfeldwebel Birhoff, dowódca plutonu rozpoznania.
- Witaj kolego! - przywiatał się przyjacielsko.
- Witaj!
- Przekaż swojemu dowódcy, że czekamy na rozkazy. Mi został jeden sprawny motocykl. Jeden jest kompletnie zniszczony, ale nad drugim pracujemy. Ci z inżynieryjnego stracili dowódcę, też czekają na rozkazy.
- Dobra przekażę.
 
__________________
Konto usunięte na prośbę użytkownika.
brody jest offline