Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-08-2009, 08:27   #27
Toho
 
Toho's Avatar
 
Reputacja: 1 Toho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znany
2028, Pflugzeit – Altdorf

Siedziba kancelarii – bankiet

Ushi Ysabel Shivarr

W trakcie rozmowy z podkanclerzem Eickmarem, gdy ów przedstawiał sprawę trapiącą miasteczko Hirshenstein Ushi miała dziwne wrażenie, że jegomość van Eickmar nie powiedział jej wszystkiego. A może wszystkiego sam nie wiedział? W to ostatnie elfka nie bardzo chciała uwierzyć.

- Mówisz Panie że jest wyznawcą Slaanesha. Co to jest za bóstwo? zapytała z czystej ciekawości. Należy tu nadmienić, że Ushi mimo swojego wieku nie miała do czynienia z plugawymi kultami i ich bóstwami, niewiele interesowała się również wydarzeniami w Imperium, przez co czasem nie wiedziała o czym mówią.
Brew podkanclerza powędrowała w górę, Ushi zorientowała się, że jej pytanie wprawiło podkanclerza w konsternację. Ewidentnie nie wiedział co i jak ma ująć. Zapewne zastanawiał się czy elfka rzeczywiście nie wie o jakim bogu mowa czy też stroi sobie żarty... Ostatecznie Eickmar skinął na służącego by ten podał mu wina. Łyknął solidnie, łypnął okiem na elfkę i odpowiedział:
- Slaanesh to jeden z plugawych bogów chaosu. Jest on bogiem rozkoszy cielesnych znanym także przez lud całego Imperium jako: Pan Rozkoszy, Książę Pożądania i Plugawiec Zmysłów. Niech Cię Pani nie zmyli owa cielesna rozkosz – jego wyznawcy są zepsuci do szpiku kości! Eickmar uczynił gest jakby miał splunąć, lecz ostatecznie powstrzymał się.

Gdy podkanclerz skończył mówić, Ushi postanowiła zagrać w otwarte karty i zapytała wprost:
-Czyli po prostu i bez ogródek - mam być szpiegiem, czyż nie? A czy za szpiegostwo nie wisi się na stryczku? Jeśli zdarzy się iż mnie złapią, mam się ujawnić? Czarny scenariusz może się przytrafić... Oczywiście nie zakładam z góry porażki lecz staram się myśleć rozsądnie.
Van Eickmar wybuchnął śmiechem – jednakże Ushi wyczuwała, że ów śmiech maskuje jego prawdziwe uczucia – popatrzył na nią lekko z ukosa i po chwili zastanowienia, gdy wypił kolejny kielich wina i dokładnie obejrzał jego frezy odparł wprost:
– Szpiegostwo … to takie nieładne słowo. Wolę określenie agent. Zresztą nieważne jak to zwać, możesz to nazwać szpiegostwem jeśli taka Twa wola. Zauważ jednakże, że tu nie działasz na rzecz osób prywatnych lecz na rzecz Kancelarii powołanej przez samego Cesarza. Jak wspomniałem dostaniesz glejt w którym powołamy Cię na agenta kancelarii – a więc nie będziesz szpiegiem, jeno urzędnikiem Kancelarii. Rzecz jasna ów glejt nie ochroni nijak Twej szyi przed bandą goblinów czy innych złoczyńców, którzy za nic mają prawo!
W tej sprawie odkrycie Twego zadania sprawić może jedynie, że oskarżany spali wszelkie dowody i będzie udawał bardziej świętego niż jest … W razie gdyby zaszła takowa potrzeba owszem okażesz glejt Kanclerski, a każdy urzędnik ma prawo i obowiązek pomóc w Twej sprawie w miarę swych możliwości.


- Co do tego listu to użyć go chyba należy tylko do potwierdzenia prawdomówności dla Rycerzy. Myślę ze każda dodatkowa osoba która będzie o tym wiedziała jest potencjalnym zagrożeniem gdyż może być informatorem owego domniemanego nekromanty. Jeśli mogę poprosić, to owszem ale list proszę napisać w języku klasycznym by byle wieśniak nie mógł go przeczytać czy nawet poskładać literek... dodała Ushi z uśmiechem.
-Hmmm... List nie może być napisany w klasycznym. Zapytasz pewnie dlaczego. Otóż w wielu miejscach Imperium, w tym w samym Hirshensten znajdować się mogą osoby, które nie znają tego języka, a są urzędnikami różnych szczebli... Pomyślę nad tym co powiedziałaś Pani i postaram się uczynić ten list bezpieczniejszym dla Ciebie ...

Na koniec rozmowy Ushi stwierdziła, że podoba się jej propozycja podkanclerza. Będzie to jakieś urozmaicenie nudnego życia w mieście.
- Oczywiście, podoba mi się takie urozmaicenie. Z chęcią wezmę w tym udział. Pojawię się w kancelarii. Wtedy dopełnimy formalności.
Podkanclerz ukłonił się jej z godnością i dodał – Do zobaczenia w Kancelarii. A teraz proszę o wybaczenie, zbyt długo nie rozmawiałem z resztą gości. Po kolejnym ukłonie podkanclerz oddalił się do gości.
 
__________________
In vino veritas, in aqua vitae - sanitas
Toho jest offline