Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-08-2009, 12:31   #23
Qumi
 
Qumi's Avatar
 
Reputacja: 1 Qumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetny
Byli już tuż tuż przy Melvaunt, gdy Greg dał im ponure ostrzeżenie:

- Proponuje, żebyście pochowali symbole waszych patronów, nie są oni tam mile widziani – powiedział, choć wydawało się jej że tyczy się to raczej Severa niż jej. Shaundakul nie był praworządnym bóstwem, nie pochwalał przemoc i niósł pomoc podróżnikiem, ale daleko mu było do „dobra” jakie utożsamiał patron Severa. Luna wcześniej jednak kładła nacisk na tę dobrą stronę natury swego boga… teraz nadal w to wierzyła, lecz doszła do wniosku, że dobro jakie reprezentował Sever… czy raczej Rosa… nie było tym czego potrzebowała, czego chciała…

Gdy zjawili się w mieście Luna wiedziała już co miał na myśli kupiec – miasto było brudne, biedne i skorumpowane. Istna wylęgarnia szumowin. Nie chcą ryzykować kronikarka trzymała się blisko grupy, nie mając zamiaru paść ofiarą jakiegoś złodzieja…

Karczma, do której się udali nie należała do zbyt przyjemnych, najwidoczniej gospodarz nie chciał aby podróżnicy przypadkiem nie stracili możliwości zapoznania się z urokiem Melvaunt. Nie trzeba było czekać długo, aby owy urok dał o sobie znać – bójka. Luna już miała westchnąć, gdy dostała kuflem w głowę. Zakręciło się jej w głowie, ale nie zemdlała – przytrzymała tylko ręką głowę, opierając łokieć na stole. Poczuła wtedy jak ciepła, lepka ciecz zaczyna spływać jej pomiędzy palcami – krew. W środku czuła gniew, ale mając w pamięci słowa Grega postanowiła się wstrzymać z demonstracją tego co się dzieje, gdy zadziera się z wysłannikiem Shaundakula.

Zamiast tego jedynie przetarła ranę chusteczką zwilżoną wodą z bukłaka przy plecaku. W chaosie jaki panował łatwo było przegapić taki szczegół, jednak kronikarka poczuła się urażona, że nikt nie spytał chociażby czy nic jej nie jest. Dopiero po chwili gdy plebs się nieco uspokoił spytali.

- Nie jest tak źle… dziękuje, że pytasz… - odpowiedziała, a przez kąciki jej ust przeleciał szybki mimowolny uśmiech. Nie sposób było zgadnąć czy to przez ranę czy urazę.

Wtedy jednak Sever postanowił pomóc Lunie za pomocą swojej magii. Kiedy zbliżył rękę do jej czoła Luna chwyciła ją i nie pozwoliła się tknąć.

-Wiem, że chcesz pomóc, ale rana jest niewielka i sama potrafię doskonale się leczyć. Ty natomiast zważ, że… - nieco ściszyła głos – że twojego boga za bardzo tu nie lubią, pamiętaj o słowach Grega i nie używaj swoich mocy zbyt lekkomyślnie. – dopowiedziała spokojnym głosem.

Yon zaprosił do ich stolika barkę, która rozpoczęła niejako całe zajście – już zaczął z nią flirtować. Temu to szybko przechodzi żałoba….

- Rzeczywiście, ma pani piękny głos. – wtrąciła się kronikarka – Jaki tytuł miała ta pieśń? A może ma pani jakieś własne pieśni? Coś na przykład o… hmmm… kochankach, których los podzielił? To dość popularna tematyka… szkoda jednak, że ludzie traktują ją jak cliche… - na chwilę przerwała swoją wypowiedź i nieco ją bagatelizując przeszła do pomysłu Severa – Owszem, zgadzam się – to nie jest dobre miejsce. Powinniśmy poszukać jeszcze czegoś, w końcu to dopiero pierwsza karczma do jakiej weszliśmy po przybyciu do miasta, mogą tu być inne – lepsze.
 
Qumi jest offline