Wątek: Serce Nocy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-08-2009, 17:40   #293
Midnight
Konto usunięte
 
Midnight's Avatar
 
Reputacja: 1 Midnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputację
Z kazdym krokiem oczy wrozki robily sie wieksze i wieksze. Polotwarta buzia nadawala ej twarzy nieco glupi wyglad jednak wziawszy pod uwage okolicznosci.. Nawet Falkieri zdobyl sie na szlachetny gest i nie wyrazil swojej opini na temat jej wygladu. Stalo sie tak byc moze dlatego ze sam mial pyszczek otwarty i zwyczajnie nie zauwazyl w minie Sily niczego niezwyklego. Przechodzac przez kolejne pomieszczenia dziewczyna powoli dochodzila do siebie. Zobaczywszy lazieke pisnela glosno po czym zakrecila piruet w powietrzu tuz nad glowa wciaz oszolomionego kota.

- Cudownie. Idealnie. Bosko. Cudownie..

~ To juz bylo...

- Cudowanie! Cudowanie! Cudownie!


Powtarzala w kolko drazniac sie z przyjacielem gdy skonczyli juz zwiedzanie. Slonce powoli chylace sie ku zachodowi skrylo wreszcie swoje promienie za horyzontem na co pelna jak najlepszych mysli Sily'a westchnela z radosci.
Mogla sie przemienic. Juz tak dawno tego nie robila. Nie myslac wiele zrzucila dopiero co otrzymana sukienka i stanawszy nago na srodku sypialni dotknela lekko branzolety czujac przez skore jej moc i chec jej uwolnienia. Z poczatku nic sie nie dzialo. Wkrotce jednak cisze pomieszczej przerwala cicha muzyka, ktora powoli nabierala mocy skupiajac sie na malej osobce. Branzoleta pod wplywem dotyku i zyczenia swej wlascicielki zaczela zmieniac sie w miliony malenkich, zlotych promieni, ktore otuliwszy malenkie cialo wrociki rozblysly nagle pelnym blaskiem oslepiajac kazdego przypadkowego podgladacza. Wreszcie feria swiatla i muzyki zaczela blaknac. W miejsciu, ktore chwile temu zajmowala skrzydlata istota stala teraz smukla kobieta o idealnych ksztaltach i jesniejacej, zlocistej skorze. Dlugie do pasa i lekko falujace wlosy oslanialy ja niczym plaszcz jednak nie na tyle dokladnie by nie mozna bylo dojzec pelnych piersi i delikatnie zaokraglonej lini bioder. Dlugie i zgrabne nogi zdawaly sie nie miec konca. Niewiasta przeciagnela sie rozkoszne odrzucajac jednoczesnie dlugie wlosy do tylu.

- Dobrze, to teraz kapiel.

Zamruczala kierujac sie w strone lazieki.

~ Zjadlbym cos...

- To sobie cos zrob, ja mam ochote na kapiel...

~ Mowil ci ktos juz ze jestes samolubna?

- Mhm... Zdaje sie, ze tak..


Falkieri czujac sie kompletnie zignorowany przez kobiete zajeta rozgryzaniem urzadzen sanitarnych ruszyl majestatycznym krokiem w strone kuchni. W miedzyczasie Sily'a przygryzajac lekko dolna warge probowala kolejnych pokretel by na koniec z zadowolona mina znaurzyc sie w nieco za cieple wodzie, do ktorej wlano zdecydowanie za duzo olejkow i innych pachnidel. Mimo, ze zapachy te draznily jej powonienie i powodowaly nagla i ciezka do opanowania chec kichania to jednak... Czy jest cos cudowaniejszego od mozliwosci zanurzenie sie w pieknym basenie pelnym goracej wody i bialej, puszystej piany? Zdecydowanie nie.

Duzo, duzo pozniej owinieta w miekka szate z duzym kapturem wstapila majestatycznie do kuchni.

- Jeeesc...

Jeknela zalosnie majac nadzieje, ze jedlo pojawi sie nagle przed nia i nie bedzie musiala nawet kiwnac palcem. Niestety jedyna odpowiedzia bylo glosniejsze chrapniecie i dzwiek przypominajac przekrecanie sie obzartego kota z jednego boku na drugi.

- I to niby ja jestem samolubna...

Rzucila oskarzycielsko w strone niczego sobie nie robiacego z jej narzekan kota. Na szczescie okazalo sie, ze ktos jednak pomyslal o bednej dziewczynie. W jednej z szafek znalazla bowiem pol pieczonej gesi, a obok spory kawalek ciasta truskawkowego z kruszonka. Nie myslac wiele zabrala jedno i drugie po czym ruszyla w strone sypialni. Wprawdzie jedzenie w lozku nie nalezalo do najlepszych zwyczajow i watpila by Elf byl z tego powodu zadowolony to jednak...
Wiekszosc kaczki i caly placek pozniej doszla do wniosku, ze zycie jest piekne. Wlasnie miala wstac i odniesc resztki do kuchni aby zachowac przynajmniej czesciowo wrazenie, ze posiada jakies maniery gdy nagle przypomniala sobie, ze przeciez powinna przygotowac sie na spotkanie z krolem. Z krolem! Co ona na siebie ma niby wlozyc?! Pprzeciez nie stanie przed wladca Wysokich Elfow w... w... szacie kapielowej! Czujac, ze powoli zaczyna panikowac porzucila resztki jedzenia tam gdzie lezaly. Rozgladajac sie nerwowo po sypialni mruczala pod nosem cos o postepujacej sklerozie i spiacych kotach ktore nie wywiazuja sie ze swoich obowiazkow. Wiedzac, ze ma raczej marne szanse na znalezienie eleganckiej sukni w szafie mezczyzny, otowrzyla pierwsze z brzego drzwiczki czegos co jej szafe przypominalo. Tak jak sie tego spodziewala we wnetrzu mebla byly jedynie elegancje ale meskie szaty. Podobnie w kolejnej i kolejnej i kolejnej i ...

- Idealna!

Wykrzyknela glosno na widok upchnietej na samym koncu sukni w kolorze wczesnowiosennych lisci.
Ubrana, uczesana i syta ruszyla dlugim korytarzem w strone drzwi strzezonych przez postacie z kulami w dloniach. Tak jak jej to nakazal Alvaien polozyla lekko drzaca dlon na kuli i czujac sie nagle dosc niepewnie wyszeptala.

- Przedsionek sali tronowej.


Po czym przeszla przez samootwierajace sie drzwi.
 
__________________
[B]poza tym minął już jakiś czas, odkąd ludzie wierzyli w Diabła na tyle mocno, by mu zaprzedawać dusze[/B]
Midnight jest offline