Grupa ruszyła spokojnie, tak jak to wcześniej zaproponował Michael. Wiedział, że w ten sposób nie znajdą Benza zbyt szybko, ale przecież doktorek nie będzie biegał w nieskończoność. Kiedyś się zmęczy, albo co gorsza... coś sobie zrobi.
Gdy wchodzili w korytarz, którym prawdopodobnie udał się Rodger, Jarecki usłyszał jak jakiś mały przedmiot upada na ziemię, a właściwie skałę. Odwrócił się mimowolnie, by sprawdzić kto coś zgubił, ale trójka idących za nim mężczyźni po nic się nie schylała. Może to był tylko kamień, a może po prostu się przesłyszał?
Po niezbyt długim marszu ekipa doszła do kolejnego rozwidlenia. Chociaż tym razem, pod wieloma względami było o wiele lepiej. mieli tylko dwie opcje. Michael, tradycyjnie już, postanowił zostawić decyzje o kierunku podróży tym, którzy się na tym znali. Jego uwagę zwróciła za to skała o kształcie liścia. "Co jest? Jakiś starożytny lud wywodzący sie z terenów dzisiejszej Kanady tu był, czy co?" zażartował w myślach.
Wtedy to dziennikarz błysnął fleszem po raz kolejny w tej wyprawie. Przez ten ułamek sekundy, w której cała grota była oświetlona, Jarecki zauważył coś na ścianie korytarza.
- Widzieliście? - odezwał się do reszty wskazując ścianę palcem. - Myślicie, że Rodger to zrobił?
Po sekundzie pytanie wydało mu się trochę głupie. A kto inny miałby to niby zrobić? Nie poprawił się jednak. Może nikt nie zauważy? |