Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-08-2009, 18:18   #6
Libertine
 
Libertine's Avatar
 
Reputacja: 1 Libertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodze
Denerwował go przykrótki garnitur, który zdobył na szybko w Warszawie od Vercettiego. Kupił też złotego rolexa, nie leciał byle gdzie, do Ameryki. I choć opowieść o śnie amerykańskim mógł wcisnąć między bajki, to jednak nie wiedział z kim i dokładnie dokąd leci, więc stwierdził, że wypada się ubrać stosownie na każdą ewentualność. Czarny garniak załatwiał sprawę. Za szybą przy której siedział malował się teraz bezkres błękitnego oceanu chmur…

-Ameryka…

Nagły ból pod okiem przywrócił do rzeczywistości, rozejrzał się po pasażerach, z multum ludzi dostrzegł tych którzy rozmawiali z Johnnym, zresztą, co to była z ekipa. Dwóch przystojniaczków i jakieś ich dziwki, czuje się jakbym jechał na wakacje do pieprzonego Disney Landu– skwitował w myślach. Zmierzył jeszcze wzrokiem Chinkę siedzącą obok. Nie jest taka zła, przynajmniej będzie kto miał kręcić dupa żeby nas tak prędko nie zabili – roześmiał się sam do siebie z własnego żartu w myślach lecz śmiech przemienił się szybko w kaszel, kaszel z krwią. Kurwa – pozwiedzał pod nosem i wstał z siedzenia kierując się do toalety.

Echem po ciemnych kafelkach toalety rozbił się dźwięk klasycznego chlup, a z ust nieogolonego mężczyzny padło kilka przekleństw. Wstał, rozwinął rolkę papieru i urwał porządny kawałek, potem przetarł tylne części ciała wyrzucając zbrązowiały świstek do muszli klozetowej. Z trudem podciągnął spodnie od garnituru na niemały brzuch i zapiał metalową, srebrną klamrę. Rozejrzał się badawczym wzrokiem w poszukiwaniu spłuczki, w końcu wciskał mały guzik, powodując wir wodny w kiblu zabierający ze sobą wszelkie odpadki. Spojrzał w lewo odkrywając swoje oblicze przed lustrem -prawie łysą głową pełna najróżniejszych siniaków. Chwycił za chustkę umiejscowioną w marynarce i zanurzył ją w zimnej wodzie. Przychylił do jednej z ran krzywiąc się. Znów jego gęba z brakującą trójką otworzyła się wydając na świat kilka niemiłych słów. Położył chusteczkę obok i postawił na stół walizkę odzianą w czarną skórę. Otworzył ją i złapał za mała buteleczkę z napisem na etykiecie Moskovskaya, pociągnął z niej kilka łyków przekręcając tylko lekko głową ze skrzywieniem. Następnie wcisnął wódkę za pazuchę i złapał za flakonik perfum, psiknął się dwa razy po twarzy i zatrząsnął z hukiem podręczną walizę. Odkręcił cieplejszą wodę i od niechcenia umysł dłonie. Teraz jego ręka skierowała się na klamkę otwierając drzwiczki. Ruszył się w stronę siedziska, Witaj

Liberty City! – rzekł słysząc informacje o prędkim lądowaniu.

Zanim koła samolotu uderzyły o ziemie wziął jeszcze parę łyków, żeby zabić ból twarzy. Spytał się towarzyszki czy chce łyka, ale przerwał mu głos słodkiej stewardessy. Najwidoczniej wszyscy mieli dość tego kurewskiego samolotu, bo każdy pognał prędko do wyjścia. Dla niego nie było większych problemów z przeciśnięciem się przez tłum. Rozbita facjata i alkoholowy odór działały na ludzi jak Mojżesz na morze czerwone, szczególnie tutaj, w Ameryce. W Rosji wyglądał tak co drugi, większym problemem było przejście się przez ochronę, ale i z tym nie miał problemów udając polaka który ledwo co umie angielski. Uśmiechnął się w duchu widząc wielki zielony napis Apteka, skręcił w odpowiedni pasaż i wszedł do pomieszczenia.

-Painkillers please-

Powiedzał do niebrzydkiej kobiety za lada, wnet doszły go jakieś krzyki, odwrócił głowę i przez szybkę zauważył jak ochrona rzuca się na jakiegoś mężczyznę albo i kobietę, nie widział zbyt dobrze. Na szczęście dostrzegł Johnnego podchodzącego do jakiegoś faceta, chwycił pudełko tabletek i szybkim krokiem pomaszerował za znanymi mordami do limuzyny. Wsiadł zwracają uwagę głownie na plastikowe gówno którego za Chiny nie mógł otworzyć. W końcu po długiej walce z nowoczesnym cudem techniki wyjął pigułkę. Nagle zrobiło się zamieszanie w furze, jedyne co zdarzył zrobić zanim opadł z sił to łyknąć tabletkę i rzec

-Przynajmniej nie będzie bolało.
 

Ostatnio edytowane przez Libertine : 11-09-2009 o 00:15.
Libertine jest offline